-POV NARRATOR-Tak jak było obiecane w poprzednim rozdziale nasza bohaterka postanowiła wrócić do tego miejsca. Ciekawe jak jej pójdzie. Czy odkryje więcej tajemnic opuszczonej placówki lub znajdzie tego lub to co ją tam ściagneło.
~POV ONUSZKIEWICZ~
Okej, coś do jedzenia jest, picie też, telefon również, jakiś notatnik, coś do pisania, latarka, szczotka do włosów. Myślę, że tyle mi wystarczy. Gdy poszłam tam pierwszy raz wzięłam tylko telefon jedzenie i coś do picia, więc na pewno tyle rzeczy mi wystarczy. Więc to czas by tam znowu pójść... Super.
*Time skip*
~Parę minut później~
Jestem już na miejscu. Hmmm... Budynek wygląda na trochę bardziej zniszczony niż ostatnio... Może nie runie, gdy do niego wejdę. Oparłam rower o ogrodzenie. Nikt nie powinien mi go zajebać na totalnym zadupiu, ale kto wie wszystko jest możliwe, co nie. Idąc wzdłuż ogrodzenia szukając jakiejś dziury, zauważyłam znak obok bramy głównej, mówił: "Nieupoważnionym wstęp wzbroniony" i "każdy kto wkroczy na posesję będzie podlegał karze-" reszczta zdania była nieczytelna.
Po moim długim poszukiwaniu znalazłam przejście, przez które mogłam przedostać się na teren placówki! I była to ta sama dziura, którą pierwszy raz tam weszłam z moją starą ekipą, ale była jedna rzecz, która mnie zaniepokoiła. Dziura wygladala na większą, a ziemia w niej wyglądała na świeżo co wykopaną... Nie mogę się wrócić! Zaszłam tak daleko! I nie mogę się wrócić!
Gdy przecisnęłam się przez dziurę podbiegłam do drzwi, tych samych, którymi weszłam do budynku pierwszy raz. Hm, drzwi na szczęście nie zostały ponownie zabite deskami. To dobrze. Gdy moja ręką miała już dotknąć klamki drzwi lekko się otchyliły, a ja jak poparzona odsunęłam się od nich. Chwilę postałam czekając na to co miało na mnie wyskoczyć... Stałam tak może minute, ale nic. Podeszłam powoli do drzwi i je gwałtownie otworzyłam... Nic... Żadnej żywej duszy za nimi.
W środku miałam wrażenie, że wszystko wyglądało inaczej... Hm, dawno mnie tu nie było, więc może to dla tego. Rozejrzałam się. Nic ciekawego. Żadnych dokumentów, kart i innych rzeczy tego typu. Ta, czego ty się Julia kurwa spodziewałaś? Spojrzałam na miejsce gdzie powinna znajdować się winda... Nie było jej tam. Jedno jest pewne, już nią nie zjadę... No i dobrze :>.
Jedyne miejsce, które mi zostało to klatka schodowa. Hmm, a może jakimś magicznym sposobem schody się naprawiły czy coś? Góra, czy dół? Góra. Zaczęłam wchodzić po schodach w górę i o dziwo schody nie były zniszczone. Jak pamiętam to owe były zawalone i niedało się wejść.
Zaczęłam wchodzić po schodach, aż nie usłyszałam jakby skrzypienia. Zatrzymałam się i odwróciłam. Skrzypienie dalej nie ustawało, ale zamiast tego robiło się coraz głośniejsze... Aż tu nagle! Przedemną kilka stopni niższym zobaczyłam postać. Na klatce schodowej nie było zbytnio jasno, ale dało się coś zobaczyć. Ogólnie jedynym źródłem światła są dziury w zabitych deskami oknach. Postać stała nieruchomo, szczerze boje się co może się zaraz wydarzyć. To może jest głupi pomysł, ale czemu by nie spróbować. Wyjęłam z worka latarkę i gdy miałam już ją skierować w stronę postaci, jej już tam nie było. Ummm... To było dziwne, super dziwne. Chyba dobrym pomysłem było by gdybym się pos
śpieszyła.Odwracając się kontem oka zauważyłam ruch po mojej prawej stronie. Pewnie nie jest to dobrym pomysłem, by spojrzeć zasiebie, prawda? Ale no mówi się trudno. Odwróciłam się i to co zobaczyłam doprowadziło mnie do "zawału". Ta sama postać, którą widziałam kilka sekund temu stała około jeden metr ode mnie. Z bliska wyglądała tak samo jak z daleka. Cziemne jak pustka ciało i małe świecące białe źrenice. Czułam się tak jakby ta chwila trwała wieczność. Ale po chwili moja wizja stała się naglę czarna. Tak naprawdę niczego nie czułam. Czy tak wygląda koniec? No świetnie. Ledwo co zbadałam to miejsce, a mnie już coś zabili. Świetnie. Chwila w tej "pusce" trwała dla mnie wieczność, ale na szczęście... Lub na moje nieszczęście poczułam nagłą zmianę temperatury. Powietsze... jeśli ono wogulę tu jest stało się zimniejsza. Moje serce zaczęło szybciej i mocniej bić. Powoli zaczęłam odzyskiwać kontrolę na moim ciałem i na to wygląda, że żyje. Nie umarłam! Yay! Moja ekstytace nagle została przerwana, gdy poczułam grunt pod nogami. Otworzyłam oczy i... Byłam nadal na tej samej klatce schodowej. Ale coś się nie zgadzało. W mojej lewej ręce czułam jakby jakiś papier? Spojrzałam na niego.
Był odrobinę podarty i gdzie nie gdzie (help nie wiem czy to dobrze napisałam :/ ) miał na sobie wyschnięte czarne plamy. Reszta kartki była pusta. Hm, dziwne.
Zaczęłam wchodzić dalej po schodach. Ta klatka schodowa jest chyba nieskończona! SCP-087 czy to ty? Wchodząc i wchodząc wreszcie natrafiłam na drzwi. No wreszcie! Szczeże to jestem już zmęczona. Chciałam już otworzyć drzwi, ale.... one są zamknięte! No zaebiście, pomyślałam. Stojąc tak bez celu przed tymi drzwiami spojrzałam jeszcze raz na papier z nadzieją, że coś przeoczyłam. Nadal nic.
Stojąc tak i wpatrując w papier, coś zauważyłam. Na środku kartki było coś napisane, ale zamiast normalnym długopisem to takim wypisanym. Podeszłam do zabitego deskami okna i podniosłam kartkę w jego stronę. Na kartce było napisane: "𝔸𝟜:𝔻𝕨𝕒 𝕣𝕒𝕫𝕪, 𝕠𝕕𝕨𝕣𝕠́𝕥, 𝕠𝕥𝕨𝕠́𝕣𝕫". Zaraz co? Nie wiem o co kaman.
Gdy tak sobie stałam nagle oświeciło mnie. A może jeśli! Wątpię, że to zadziała. Gdy tak stałam opiepszajac samą siebie za coś co jest niemożliwe, usłyszałam skrzypienie. Odwróciłam się do drzwi i zobaczyłam, że są otwarte! O kurde... No nieźle. Jakaś nadnaturalna siła otwiera mi drzwi... Lepsze to niż nic.
_________________
____________
______- Dnia 01-10-2022 roku ten rozdział został przepisany.
Ilość słów- 905
![](https://img.wattpad.com/cover/180007542-288-k894553.jpg)
CZYTASZ
[Zawieszona] Przygody drużyny ʍdı̣ǝɹpoןn w Fundacji SCP[Przepisana]
Humor[01-10-2022]- przepisanie książki (1-21 rozdziały) Pewnego dnia grono znajomych niegdyś chodzących ze sobą do klasy, postanowiło wyruszyć na przygodę do opustoszałego budynku gdzieś na odludziu. Niemniej jednak nie spodziewali się tego co owy budyne...