Rozdział 11 "Plaga Plaga Plaga"

137 9 8
                                    

Stojąc tak bezczynnie i myśląc, nagle usłyszałam głośny brzdęk. Przestraszyłam się jakbym ponownie spotkała 076. No cóż co zrobiłby główny bohater horroru? Poszedł by poszukać to co wydobyło ten dźwięk, ale ja wolę spierdolić stąd jak najszybciej.

Zaczęłam biec. Jeśli mam być szczera, nigdy nie biegłam tak szybko. No może raz jedynie, gdy wracałam po ciemku do domu ze spotkania ze znajomymi, no i oczywiście musiałam sobie przypomnieć o jakimś filmiku typu "3 potwory złapane na kamerze/zdjęciu"itp i w dodatku musiałam przejść koło opuszczonego budynku. Wyobraźnia zrobiła swoje i do domu wracałam sprintem. Również mam nadzieję, że Abel już więcej mnie nie znajdzie i nie zabije za to, że posłałam na niego SCP-999... Nie zaraz on sam się na niego rzucił, ale i tak będzie chciał mnie za to zabić. Dobra trzeba przestać pierdolić o przyszłości i zacząć myśleć nad szukaniem tej czwórki.

Hmm, tak patrzę i widzę, że nic tutaj nie jest rozpierdolone. Drzwi są na swoich miejscach, a ściany i drzwi nie mają rządnych głębszych zarysowań.
Wnioskuję, że nie ma tu żadnego SCP, który rozpierdoli wszystko na swojej drodze... na tą chwilę. Ciekawie czy jest tu doktorek. Nie wiem dlaczego, ale jestem tego ciekawa. Serio... Nie no lepiej gdyby go tu nie było. Tak z dupy powiem, ale xreader'ów z plagą jest od plagi (sama wymyśliłam X) ).

Otworzyłam drzwi, a za nimi....! O wilku mowa. Plaga.... Co Plaga?! Co on tu do cholery robi?! Dobra później o tym pomyślę, muszę go jakoś ominąć. Na moje szczęście SCP-049 był do mnie odwrócony tyłem i w dodatku był czymś zajęty. Hm, jak by go tu ominąć.... A może na hardcora i po prostu przebiec koło niego? Lepiej nie. A może założenia mu wiadro na łeb i... Też lepiej nie, bo mnie może dotknąć... albo poczekam, aż pójdzie... Nie! Nie mam tyle czasu na to! Albo.... Kurde nie mam rzadnych pomysłów! Może po prstu znajdę inną drogę? Tą opcja bardziej mi się szczerze podoba. Zamknęłam drzwi, odwruciłam się i poszłam szukać innej drogi.

Cóż... minęło kilka minut, a ja innej drogi nie znalazłam. A cofać się nie chce, bo wiadomo kogo mogę spotkać. Chociaż może jest jakaś droga, ale po prostu jestem zbyt zjebana by ją znaleść! Hmm, albo mogę pobawić się w moich kolegów i wejść do wentylacji. Jest to ryzykowne. Mam nadzieję, że wentylacja tutaj nie jest zrobiona z kartonu. Dobra trzeba jej poszukać...

*Time skip*
[Trochę później]

Niestety nie znalazłam rządnej wentylacji. Jedynie znajdowałam małe kanały wentylacyjne i tyle. Szkoda... Lub nie. Oof. No dobrze to zaraz mój poziom adrenaliny w żyłach powie stonks.

Wróciłam do drzwi za którymi widziałam Doktorka. Ale jest problem... go tu nie ma. Odfruną sobie lol, albo się zaczaił na mnie! Nie chcę ryzykować i chyba będę musiała go jakoś zbeitować... Ale jak? Rozejrzałam się i nieopodal mnie zauważyłam kij, pewnie od miotły lub mopa. Podniosłam go i gwałtownie wysunęłam go na drugą stronę drzwi. To co się stało potem, przyprawiło mnie o zawał serca i upuszczenie kija. Tak jak przeczuwałam Doktor plagi czekał na to aż wejdę do pomieszczenia by mnie zaatakować... Niezły big brain ze mnie, hehe. Dobra lepiej będzie jak zacznę uciekać...

Uciekałam, a SCP-049 mnie goni. Nie źle to już druga taka sytuacja, gdzie jestem bliska śmierci, co nie. Ogólnie moja ucieczka nie trwała zbyt długo, ponieważ natrafiłam na ślepą uliczkę... Ale zaraz! Mogę się schować do jednego z tych pomieszczeń. Tak jak pomyślałam tak zrobiłam, otworzyłam jedno z drzwi i do nich weszłam i oczywiście je zamknęłam. Pewnie SCP'K wejdzie do jednego z nich by mnie szukać, ale jedyne co mogę zrobić to modlić się by nie wyszedł do tego, w którym akurat jestem.

Po chwili gdy siedziałam w jednym z pokoji, za drzwiami usłyszałam kroki, pewnie Plagi. Nie wiem dlaczego, ale brzmiały identycznie do tych z SCP:CB. Na serio. Może to tylko mój mózg płata mi figle z powodu zmęczenia. Kroki na chwilę ucichły, ale za to było można usłyszeć dźwięk otwieranych drzwi. To chyba Dobra chwila by uciec, co nie? Otworzyłam drzwi i natychmiastowo przez nie wyskoczyłam. Zaczęłam biec i...

_________________
____________
______

- Dnia 01-10-2022 roku ten rozdział został przepisany.

Oryginalna ilość słów- 431
Po przpisaniu- 698

[Zawieszona] Przygody drużyny ʍdı̣ǝɹpoןn w Fundacji SCP[Przepisana]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz