11. JUŻ ZAWSZE BĘDĘ SŁUCHAĆ NATASHY

258 19 12
                                    


*Kathrine*



                           Od momentu odkrycia mojej nowej zdolności prowadziłam obserwację otoczenia, starając się obmyślić plan ucieczki. Chęć uwolnienia dwójki nowopoznanych towarzyszy niedoli i oczywiście powrotu do Avengers Tower, skutecznie spędzała mi sen z powiek. Szacowałam, że minęło około pięciu godzin, odkąd pierwsze promyki wschodzącego słońca zaczęły leniwie wpadać przez niewielkie, zakratowane okienko, znajdujące się nad moją głową. Nie wiem, która była dokładnie godzina, kiedy przebudził się Thomas.

-Już nie śpisz?- spytał zaspanym głosem, obdarowując mnie przy tym ciepłym uśmiechem.

- Nie mogłam dziś zmrużyć oka.- odparłam zamyślona.

-Nad czym tak myślisz?- zagadał ponownie zaciekawiony chłopak.

-Obmyślam plan.- stwierdziłam, nie spuszczając wzroku z obranego wcześniej punktu przed sobą.

-Naprawdę sądzisz, że uda się nam stąd wydostać?- usłyszałam po chwili równie zaspany głos Sary.

-Obiecałam, że was stąd wyciągnę, a ja nie lubię rzucać słów na wiatr.- odparłam z przekonaniem- A poza tym wujek i drużyna najpewniej odchodzą od zmysłów. Założę się, że tak jak ja nie znrużyli dziś oka.- dodałam zmartwiona.

- O co chodzi z tą całą drużyną? Co to za ludzie?- spytał zaintrygownay Thomas.

-Avengers.- wymruczałam,  uśmiechając się przy tym pod nosem.

-Znasz Avengersów!?- chłopak zrobił minę, jakbym conajmnjej zdradziła mu największy sekret wszechświata.

-Właściwie, to dzięki wujkowi, od jakiegoś czasu jestem ich współlokatorką.- przyznałam niepewnie.

-A twój wujek to...?- wtrąciła wyraźnie zaciekawiona Sarah.

-Anthony Edward Stark. Jak sam o sobie mówi: geniusz, milioner, playboy, filnatrop; choć należałoby jeszcze dodać: uparte, dziecko, w ciele dorosłego, latające w metalowej puszce.- wyjaśniłam ze śmiechem.

Dwójka moich towarzyszy patrzyła na mnie przez chwilę w totalnym szoku.

-To tłumaczy, dlaczego Paszczak tak bardzo się cieszył, gdy w końcu trafiłaś w jego łapska. Nienawidzi Avengersów.- prychnęła Sarah.

-Fakt, bywają nieznośni, ale nie zamieniłabym ich na nic na świecie.- przyznałam z lekkim uśmiechem.- A wy? Jesteście rodzeństwem?- postanowiłam nieco zmienić temat.

- Nie.- odparli zgodnie.

- Więc jesteście parą?

- NIE!- zaprzeczyła stanowczo blondynka, zanim jej towarzysz zdążył cokolwiek powiedzieć.

Chłopak westchnął zrezygnowany.

-Oboje trafiliśmy do domu dziecka jeszcze jako niemowlaki i właściwe trzymaliśmy się razem od małego.- wyjaśnił szatyn- Broniłem tej wredoty przed gówniarzami, którzy pruli się do młodszych.- dodał ze śmiechem.

-Chciałeś chyba powiedzieć, że to ja broniłam Ciebie.- zadrwiła dziewczyna.

-Broniliśmy siebie nawzajem.- zakończył dyskusję Thomas,  uśmiechając się rozbrajająco do swojej rówieśniczki.

Blondynka starała się zachować powagę, jednak ja widziałam, że w środku mięknie, patrząc w oczy chłopaka.

-Jesteście urocy.- stwierdziłam sepleniąc.

- Nie przeginaj nowa.- Sarah ostrzegawczo zmierzyła mnie wzrokiem.

W tym momencie do pomieszczenia wszedł wysoki, chudy blondyn, na oko w średnim wieku. Agent Półksiężyca odpiął nasze łańcuchy od ściany i zaczął prowadzić nas za sobą, niczym psy na smyczy, przez wąski korytarz, na końcu którego znajdowało się coś na wzór laboratorium (choć według mnie wyglądało to bardziej jak kantorek na szczotki). W pomieszczeniu czekał na nas Fiodor, który gdy tylko w środku,  pośpiesznie wstrzyknął nam antidotum.

Wzniecić iskrę ||AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz