16. TWARZĄ W TWARZ

175 12 10
                                    

*Kathrine*

                      Miarowe pikanie laboratoryjnej aparatury, monotonnie wypełniało panującą wokół cieszę. Początkowo dźwięk ten niesamowicie mnie irytował, jednak po spędzeniu w królestwie Bruce'a tylu godzin, ile aktualnie miałam na koncie, po wszystkich badaniach jakie tu przeszłam, zdołałam się już do niego przyzwyczaić.

- Niezwykłe.- co jakiś czas dało się słyszeć zamyślone pomrukiwanie naukowca.

Jak na razie Banner potwierdził jedynie moją teorię na temat zmienności mocy, w zależności od towarzyszących mi uczuć. Zbadaliśmy również z jaką siłą i pod jakimi warunkami uaktywnia się moja zdolność, przez którą kilka dni temu salonowe drzwi straciły szyby.

-Starczy na dziś tych badań.- stwierdził Bruce, gdy z pomocą Clinta opuściłam Hulk-room - jedyne pomieszczenie, w którym mogłam swobodnie uwalniać kumulującą się we mnie energię, bez obawy, że cokolwiek zniszczę.

- Wiesz już coś?- spytałam z nadzieją, chwiejnym krokiem kierując się w stronę naukowca.

-Cóż, przede wszystkim mogę potwierdzić, że uczucie miłości jest jedynym, które jest w stanie doprowadzić do uwolnienia tej tajemniczej energii z Twojego organizmu.- odparł rzeczowo- Pozytywne emocje powodują, że ogień wokół Ciebie staje się widocznie jaśniejszy, bardziej złoty i przede wszystkim ma większą temperaturę, niż ten w wariancie, nazwijmy to ,,standardowym". Wciąż jednak nie są w stanie wywołać wybuchu. Nie rozumiem tylko dlaczego tak się dzieje i dlaczego serum Fiodora, nie działało na ten ,,nowy" wariant. Przecież to Półksiężyc stworzył tą substancję, więc jakim cudem nie znał wszystkich jej możliwości?- zamyślił się naukowiec.

- Może moc Kathrine mogła w jakiś sposób ewoluować?- pomyślał na głos Clint- Przecież, kiedy młoda wchłonęła substancję była ona dopiero w fazie testów,  więc najprawdopodobniej jest pierwszą osobą z tymi niezwykłymi zdolnościami.

-Albo to zamierzony zabieg... Pewnego rodzaju blokada prawdziwych możliwości mocy.- mruknął Banner.

-Ale po co Półksiężyc miałby ograniczać tak potężną broń?- spytałam zmęczonym głosem, siadając z pomocą Bartona na krześle w korytarzu.

- Nie zrobił tego Półksiężyc...- odparł półgłosem brunet, a jego oczy aż zaiskrzyły, co oznaczało, że właśnie wpadł na jakąś przełomową teorię- Muszę pilnie dostać się do dokumentacji SZTORMU i badań prowadzonych przez Twojego tatę.- powiedział na jednym wdechu, po czym pośpiesznie ruszył w stronę windy.

-Myślisz, że...- nie dane mi było dokończyć zdania.

-Musisz teraz odpoczywać!- krzyknął na odchodne naukowiec, znikając za rogiem korytarza.

Spojrzałam z nadzieją na Clinta.

- Żeby od tego pośpiechu i ekscytacji nie skoczyło mu tętno, bo nie mam zamiaru sprzątać po Zielonym rozwalonych mebli.- mruknął niby zmartwiony- Zresztą, czym ja się przejmuję? To wieża Starka, on będzie płacił za naprawy.- dodał żartobliwie, na co ja tylko z niedowierzaniem pokręciłam głową i zbierając w sobie resztki, utraconych za sprawą badań sił, ruszyłam z blondynem w stronę swojego pokoju.


                     Przez kolejne dwa tygodnie, od ucieczki z bazy Paszczaka, nie opuszczałam wieży,  a jedynie przebywałam na zmianę w swoim pokoju, laboratorium i salonie. Fury do czasu wygojenia rany kazał mi oszczędzać nogę, dlatego gdy miał do mnie jakąś ważną sprawę, zamiast ciągnąć mnie na Helicarrier, sam przylatywał do AT. Zresztą nie on jeden uważał, że przez najbliższych kilka tygodni powinnam jak najmniej chodzić. Przez pierwsze dwa dni mojego powrotu Steve, Thor, a czasem nawet Sam, dosłownie nosili mnie na rękach, żebym tylko nie postawiła rannej nogi na ziemi, a ja za nic nie mogłam przekonać ich, że dam sobie radę. Dopiero, gdy powiedziałam wujkowi, że zaistniała sytuacja ,,uwłacza mojej godności" skonstruował dla mnie kule, z wieloma (tylko jego zdaniem) niezbędnymi ,,funkcjami", dzięki czemu mogłam udowodnić mężczyznom, że noszenie na rękach nie jest wcale takie konieczne. Całe szczęście rana goiła się bardzo szybko i bez komplikacji. Bruce twierdził, że to również zasługa mojej mocy, która wzmacnia organizm i przyspiesza jego regenerację, dzięki czemu, będąc pod jej wpływem nie czułam bólu w miejscu postrzelenia. Tak jakby w ogóle go tam nie było. Koniec końców po dwóch tygodniach rana w miarę się zabliźniła, a ja mogłam wreszcie opuścić wieżę i nacieszyć się ostatnimi promieniami letniego słońca. Przyjemniej w teorii...

Wzniecić iskrę ||AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz