12. ,,CZAS WIAĆ"

238 19 8
                                    

*Kathrine*



                                        Po raz pierwszy od kilkunastu godzin udało mi się przymknąć oczy na nieco dłużej i chociaż trochę odpocząć. Mój przyzwyczajony do porannego wstawania organizm, niczym zaprogramowany obudził się do życia około piątej nad ranem, a mózg od razu zaczął pracować na najwyższych obrotach, dopracowując plan ucieczki. Gdy według moich szacunków zbliżał się czas przyjęcia kolejnej dawki antidotum, postanowiłam zbudzić moich twardo śpiących towarzyszy. Skupiłam myśli na, zapewne odchodzącej od zmysłów drużynie i zaczęłam realizować pierwszy etap operacji o kryptonimie ,,Czas wiać". Momentalnie moje dłonie otoczyły niezwykle jasne płomienie, rozświetlając całe pomieszczenie, w efekcie czego, śpiący jeszcze przed chwilą Sarah i Thomas zaczęli nerowowo mrugać oczami, próbując ogarnąć co się właściwie wokół nich dzieje.

-Radzę teraz na mnie nie patrzeć.- ostrzegłam spokojnym głosem.

-A co? Zrobiłaś się paskudnie brzydka przez noc?- spytał kąśliwie chłopak.

- Wręcz przeciwnie- dziś obudziłam się tak piękna, że może oślepić Cię blask mojej urody.- zripostowałam.

- Kathrine, co ty robisz?- odezwała się w końcu zdezorientowana blondynka.

- Nie wiem jak wy, ale ja nie mam zamiaru spędzić tutaj, choćby godziny dłużej. Zrywam się stąd.- oznajmiłam pewnym tonem.

-A jak niby masz zamiar to zrobić?- Thomas zdawał się nie wierzyć w moje możliwości.

-Choćby tak.- mruknęłam zadowolona, wyswobadzając ręce z metalowych łańcuchów, po czym przerwałam niezwykłe zjawisko i spokojnie podeszłam do swoich towarzyszy niedoli- Już możecie otworzyć ślepka.- poinformowałam, stając na przeciwko pary współwięźniów.

Dwójka przyjaciół wytrzeszczyła na mój widok oczy.

- Ale... Jak ty...?- próbował wydusić szatyn.

-Uczyłeś się kiedyś fizyki Thommy? Co się dzieje z metalem po jego porządnym rozgrzaniu?- spytałam retorycznie.

- No dobra, ale co masz zamiar zrobić dalej? Jak chcesz uciec z naszprycowanej agentami bazy Paszczaka?- spytała z powątpiewaniem Sarah.

-Teraz mam zamiar chwilę poczekać.- uśmiechnęłam się tajemniczo.

- Na co ty chcesz czekać? Aż zobaczą, że się uwolniłaś?- Thomas wyglądał na całkiem skołowanego.

- Na strażnika.- odparłam krótko- Nie możemy pozwolić, żebyśmy otrzymali kolejną dawkę antidotum, bo jego działanie bez następnego zastrzyku, to kwestia dosłownie minut.- wyjaśniłam, widząc niedokońca przekonane miny towarzyszy- Ja już jestem wolna, więc kupię wam trochę czasu, wywołując nieco zamieszania, a kiedy odzyskacie swoje moce...

-Uwolnię siebie i Thomasa, żeby potem on mógł nas stąd przenieść.- dokończyła blondynka, rozumiejąc mój zamysł.

- Dokładnie.- uśmiechnęłam się chytro do współtowarzyszy.

- Ale wiesz, że jeśli to nie wypali to Paszczak pewnie nas zabije...- chłopak wypowiedział na głos moje obawy.

Dobrze wiedziałam, że mieliśmy tylko jedną szansę, bo w razie niepowodzenia Sarah i Thomas przepłacą naszą próbę buntu życiem. Miałam świadomość, że póki co byłam zbyt cenna dla Wasila, przez co narażałam na śmierć tylko swoich towarzyszy. Nie mogłam sobie pozwolić na choćby najmniejszy błąd.

-Spokojnie, wszystko mam przemyślane.- odparłam z uśmiechem, próbując przekonać do tego nie tylko chłopaka, ale i samą siebie.- Zaczynamy zabawę.- dodałam półgłosem, słysząc dochodzący z korytarza odgłos kroków.

Wzniecić iskrę ||AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz