14. NIESPODZIEWANY GOŚĆ

273 22 14
                                    


*Steve*



                            Gdy tylko quinjet osiadł na płycie lądowiska, wziąłem Kathrine na powrót na ręce i skierowałem się w stronę wieży. Pierwszą rzeczą jaka rzuciła się nam w oczy, po przejściu przez szklane drzwi, był śpiący na fotelu, w absolutnie przedziwnej pozycji, Tony.

-Biedny wujek, wygląda okropnie.- mruknęła zmartwiona dziewczyna.

-O niego się nie martw, teraz najważniejsze, żebyś ty odpoczęła. Rohn kazał Ci porządnie zjeść, pić dużo wody i solidnie wypocząć.- odparłem spokojnie- Zaraz przeniosę go na kanapę i dam koc.- dodałem z uśmiechem, widząc współczujące spojrzenie rudowłosej, skierowane na swojego wujka.

Kathrine uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością. Gdy tylko przeniosłem starkową siostrzenicę do jej pokoju i posadziłem na łóżku, zaraz udałem się do kuchni, w celu przygotowania dla niej posiłku. Po trzydziestu minutach szedłem z talerzem pysznych naleśników i szklanką mleka z powrotem do pokoju rudowłosej. Wszedłwszy do środka postawiłem, trzymane przedmioty na stoliku i z szerokim uśmiechem obserwowałem reakcję Kathrine, której oczy aż zaiskrzyły na widok placków z Nutellą.

-Jesteś najlepszy Steve.- wymamrotała szczęśliwa, kończąc posiłek.

Obdarowałem dziewczynę ciepłym uśmiechem, jednak po chwili mój wzrok spoczął na niemalże fioletowych śladach na jej szyji. Automatycznie zacisnąłem z żalem pięści.

- Nie przejmuj się tym.- westchnęła rudowłosa w odpowiedzi na moje zachowanie, lekko unosząc przy tym lewy kącik ust.

-Powiedz, kto Ci to zrobił.- zarządałem, starając się zachować spokój.

- To lepiej ty powiedz, kiedy spałeś?- Kathrine momentalnie zmieniła temat, patrząc na mnie wyczekująco, na co ja obdarowałem ją surowym spojrzeniem- To na mnie nie zadziała. Nic ze mnie nie wyciągniesz, dopóki porządnie się nie wyśpisz. Spójrz na siebie- Kapitan Ameryka nie może się prezentować w taki sposób.- zaśmiała się starkowa siostrzenica, wskazując na moje roztrzepane włosy i puszczając mi oko- Obiecuję, że wszystko opowiem, jak tylko odpoczniesz. Zresztą ja też przez ostatnie dni nie żyłam w luksusach i chciałabym nacieszyć się wygodnym łóżkiem.- dodała, widząc moją nieustępliwość.

-Masz rację...- przyznałem niechętnie- Odpoczywaj, ale jeśli tylko będziesz czegokolwiek potrzebować- będę pod telefonem.- westchnąłem zrezygnowany.

-Będę pamiętać.- odparła dziewczyna, unosząc w górę kąciki ust- Dziękuję Steve.- dodała z wdzięcznością, gdy kierowałem się w stronę drzwi, na co ja odpowiedziałem delikatnym uśmiechem, a następnie opuściłem pomieszczenie i udałem się do salonu w celu ogarnięcia Tony'ego.


                           W czasie, gdy transportowałem bruneta na salonową kanapę, na lądowisku osiadł quinjet, a po chwili do wieży weszła reszta drużyny.

-Chyba emocje opadły.- uśmiechnął się Clint, patrząc na śpiącego Starka.

-Miał ostatnio wystarczająco dużo stresu.- odparłem, zarzucając na leżącego mężczyznę koc- Zresztą nie tylko on.- dodałem półgłosem, spoglądając na towarzyszy.

-Gdzie Kathrine?- zapytał z troską Sam.

-Odpoczywa w swoim pokoju.- odpowiedziałem, zgodnie z prawdą.

-A w jakim jest stanie?- Bruce spojrzał na mnie wyczekująco.

-Rana postrzałowa w udzie, kilka niewielkich siniaków i zadrapań i...- urwałem na chwilę, bezgłośnie przełykając ślinę- ...ślady duszenia.- dokończyłem półgłosem- Rohn już się nią zajął.- dodałem, widząc zmartwione miny domowników.

Wzniecić iskrę ||AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz