Wejście po drabince na antresolę pokoju Marinette było dla niego w tamtej chwili wyczynem porównywalnym do zdobycia Mount Everestu. Chociaż środki przeciwbólowe podane mu przez Sabine działały dość dobrze, maskując uciążliwe kłucie w świeżo opatrzonej ranie, nadal musiał pamiętać, że stracił sporo krwi i powinien na siebie uważać.
— Może powinieneś się położyć? — dopytywała Marinette, zerkając podejrzliwie na półsiedzącą pozycję, jaką przyjął.
— Spokojnie, Księżniczko. Tak jest mi wygodniej. Poza tym, jak tylko się kładę, od razu kręci mi się w głowie.
— Nadal uważam, że powinniśmy zabrać cię do szpitala. Zostałeś zaatakowany nożem, nie możesz tego bagatelizować — drążyła, gramoląc się obok niego.
— Mówiłem już, że jutro pojadę do kliniki. Dałem ci słowo Kocura, to za mało? — odparował z udawanym żalem. — Lepiej powiedz mi, co oglądamy.
Dziewczyna przewróciła oczami, układając otwartego laptopa na swoich kolanach.
— Mam tutaj praktycznie same komedie romantyczne. Nie jestem pewna czy taki gatunek ci leży, ale w razie czego mogę coś pobrać albo włamać się na konto do Netflixa taty — odparła, wertując folder z filmami.
— Żartujesz sobie? — zawołał, wskazując pazurem na wyświetlacz. — Uwielbiam komedie romantyczne! Myślisz, że skąd znam tyle wspaniałych tekstów na podryw?
— Pozwól, że tego nie skomentuję — mruknęła z nutką wesołości w głosie. — Mam kilka części historii Kopciuszka, "Do wszystkich chłopców, których kochałam", "Prosto w serce", "Zakochana złośnica"... — wymieniała.
— "Zakochana złośnica"? Brzmi jak film z Biedronką w roli głównej — burknął pod nosem. — Może "Prosto w serce"? Całkiem fajny film, no i gra w nim Hugh Grant. Lubię gościa.
— Hugh Grant był mega przystojniakiem, kiedy był młodszy — zauważyła, klikając dwukrotnie w miniaturkę. — Teraz strasznie się zdziadział. Zresztą, już w tym filmie nie wyglądał najlepiej.
Czarny Kot prychnął donośnie.
— Chodziło mi o jego umiejętności aktorskie, Księżniczko — obruszył się. — Natomiast jeśli chodzi o urodę, prawdziwy przystojniak leży właśnie z tobą w łóżku — dodał, poruszając wymownie brwiami.
— Och, błagam cię! — jęknęła, chowając zarumienioną twarz w poduszkę. — Daj mi obejrzeć film w spokoju. Ma świetną ścieżkę dźwiękową. Słyszałeś kiedyś jego motyw przewodni?
"All I want to do is find a way back into love..." — zanucił pod nosem, skupiając tym samym na sobie jej spojrzenie.
— Ach, no tak. Moja mama uwielbiała ten film. Specjalnie dla niej nauczyłem się grać ten utwór na pianinie — dodał cicho, tracąc nieco wcześniejszy zapał.
— Och... — wyrwało się z jej ust, kiedy ułożył głowę na jej ramieniu. — Potrafisz grać na pianinie?
— Cóż mogę ci powiedzieć? Jestem człowiekiem wielu talentów — dodał, pozwalając, by dłoń Marinette mierzwiła delikatnie jego włosy. — Może kiedyś zagram dla ciebie?
***
Ból nie pozwalał mu zasnąć. Działanie środków przeciwbólowych dawno osłabło, ale nie chciał budzić Marinette, która od kilku godzin oddychała miarowo, wtulona w jego tors. Dopiero gdy cyfry na radiobudziku obok łóżka wskazały godzinę 5:00, postanowił najdelikatniej, jak tylko potrafił, wyswobodzić się z jej uścisku, by wysunąć się z łóżka. Siadając na jego skraju, skrzywił się nieco, gdy wykonując zbyt gwałtowny ruch, szwy napięły się odrobinę za mocno, powodując nieznaczne krwawienie ze wciąż niezabliźnionej rany. Syknął cicho i złapał się za bok, rozmasowując obolałe miejsce. Początkowo chciał wymknąć się przez balkon, ale szybko porzucił ten pomysł, nie chcąc narażać się na jeszcze większe urazy. Po raz ostatni zerknął na spokojną, pogrążoną we śnie Marinette, uśmiechając się pod nosem.
CZYTASZ
Trylogia szczęścia część 1: Zanim staliśmy się szczęśliwi
FanficPrequel do "Kiedyś będziemy szczęśliwi" W jaki sposób wyglądały relacje Adriena i Marinette, zanim na świecie pojawiła się Emma? Dla przyjaciół z liceum Francoise Dupont'a, to ostatni rok nauki, a zarazem ostatni dzwonek na zapewnienie sobie odrobin...