14

333 10 3
                                    

- Pozytywny, ja pierdolę... - powiedział ze stresem w głosie.

- Ja się chyba zabiję. Powiedz, że żartujesz! Proszę! - krzyknęłam. Słone łzy leciały po moich policzkach strumieniem. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

- Csii... Razem damy radę. - odparł i się przytulił - Trzeba pojechać do Borysa i mu powiedzieć. On też będzie cię wspierał. Zbieraj się i jedziemy do Nobocoto.

Tak jak kazał, tak zrobiłam. Przebrałam się i odświeżyłam makijaż. Nie mogłam się przyzwyczaić do faktu, że we mnie rośnie malutka istotka. Najgorsze jest to, że jej ojciec jest idiotą. Gdy się uszykowałam, poszłam do kuchni po jakąś przekąskę i wyszłam do samochodu Janka. Chłopak poszedł za mną. Niedługo później byliśmy pod studio.

- Ja pierdole, ale się stresuję. Nie usunę tego dziecka, bo nie jestem w stanie tego zrobić. - powiedziałam.

- Nie musisz, pomogę ci. Nie tylko ja, chłopacy też. - pocieszył mnie.

- Zawsze na was można liczyć. - uśmiechnęłam się.

Dotarliśmy do wejścia. Zdjęłam kurtkę i udałam się do "salonu". Był tam Solar i Białas. Przywitalam się z nimi i zapytałam się o Borka. Był on podobno w studio. Ćwiczył swoją partię w piosence. Gdy weszłam, faktycznie zobaczyłam Borysa. Nie rozglądałam się po pomieszczeniu, bo wiedziałam, że jak ćwiczy to jest w nim sam.

- Hej, musimy pogadać. - powiedziałam.

- Hej, mała. Co tam się dzieje? - zapytał z troską.

- Ja... - zająknęłam się - Ja jestem w ciąży. Nie wiem jak, nie wiem kiedy. Nie pamiętam. Ojcem jest Wiktor. Nie spałam z nikim innym.

- Kochanie, damy radę. Nie płacz. - powiedział i mnie przytulił, a z moich oczu wypłynął strumień słonych łez. Przytulanie się przerwał nam trzask drzwi, który usłyszeliśmy. Do Nobocoto przyjechali Gombao, aby nagrać jakąś piosenkę. Postanowiliśmy wyjść z Borysem do salonu, ale był tam też Jakowski.

- O kurwa, mała. Co się stało? - powiedział Michał.

- Nic, smutny film oglądałam z Borysem. - zaśmiałam się, chociaż szło się domyślić, że kłamałam.

- Pizda! - odwzajemnił uśmiech i zaczął mnie łaskotać.

- Kurwaaaaa! Mam łaskotki! - próbowałam się wyrwać z jego uścisku, ale sam po chwili przestał - No, masz szczęście.

Przywitałam się ze wszystkimi w studiu, oprócz Wiktora, który pożerał mnie wzrokiem. Ignorowałam ten fakt, chociaż miałam chęć się rozpłakać przez to, co zrobił. Nie wiem, jak to się stało. Rozmawiałam z chłopakami, ale siedziałam obok Janka, w którego byłam wtulona. Chłopak też się do mnie przytulił. Pewnie wyglądaliśmy jak para, ale byliśmy przyjaciółmi. Z resztą on pewnie chciał być tylko przyjaciółmi. Poza tym za szybko na związki. Znamy się za krótko i nie chcę się pakować w jakiekolwiek relacje po tak krótkim czasie. Nauczyłam się na błędzie, Wiktorze Jakowskim.

Miło spędzaliśmy czas, nagrywając piosenki. Nawet ja się do jednej dograłam, chociaż napisanie tekstu nie było łatwe. Nie lubiłam tego w tworzeniu piosenek, ale całkiem nieźle mi wyszło.

- Nie będzie między nami już nic, nawet iskry której kiedyś dane było być. Nie zapłonie już ognisko, bo rozjebałeś to wszystko, a czyjeś serce zaczyna bić...

Chłopcy mnie pochwalili za napisany tekst, ale czułam na sobie wzrok Borysa i Janka. Obawiał się pewnie, że tekst jest zbyt bezpośredni, ale miałam na to wyjebane. Chciałam, aby każdy dowiedział się jakim chujem jest Jakowski.

Po udanym dniu wróciłam do domu z Jankiem. Zjedliśmy wspólnie kolację i udałam się do pokoju, aby przygotować się do snu. Gdy byłam gotowa, powoli odpływałam w krainę Morfeusza. 


HEJ!

Podziało się trochę w ostatnich rozdziałach. Teraz pytanie, mamy rozwijać relację z Janem czy wracamy do Wiktora? Myślicie, że Wiktor jej znowu nie zrani? A może to Janek coś zrobi?

+ Wybaczcie za ten kijowy tekst piosenki, ale nie umiem w pisanie piosenek. Sorka :)

afterparty || Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz