17

378 9 2
                                    

Byłam brudna we krwi. Odszukałam wzrokiem Borysa, który podbiegł w moją stronę. Moje oczy powoli się zamykały. Odpłynęłam...

*SKIPTIME*

Obudziłam się na białym, miękkim łóżku. Moje oczy były wrażliwe na jakiejkolwiek światło, którego było wokół bardzo dużo. Poczułam na sobie dotyk, obok siedział Borys i Karol.

- Hej, mam przykrą informację... - powiedział Borys.

- Co? Gdzie ja jestem? - spytałam.

- Julka, poroniłaś. Najprawdopodobniej ze stresu. - odparł, a ja się rozpłakałam. Nie byłam długo w ciąży, ale zdążyłam się przyzwyczaić do faktu, że będę mieć małą córeczkę albo synka.

- Jak to? - zapytałam patrząc mu w oczy.

- Csii... - powiedział i mnie przytulił - Ktoś do ciebie.

- Hej... - przywitał się Fukaj - Słyszałem o tym, co się stało i masz moje pełne wsparcie.

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się słabo, bo na więcej nie miałam sił.

- Julka, ktoś jeszcze chce z tobą pogadać... - chłopak spojrzał na drzwi, a moim oczom ukazał się Jakowski.

- Niech wejdzie, byle szybko... - jęknęłam.

Chłopak wszedł do szpitalnego pokoju i zajął miejsce obok mojego łóżka. W dłoni miał bukiet czerwonych róż i czekoladki. Wręczył mi je, a ja podziękowałam. Mimo tego, co zrobił to za nim tęskniłam. Cały czas w moich myślach była jego osoba. Wiktor złapał mnie za rękę i zaczął ją delikatnie gładzić kciukiem.

- Julka, proszę. Wybacz mi... Nie wiedziałem, że jesteś w ciąży. Nie chciałem ci też mówić o tamtej nocy, bo nie byłabyś zadowolona, że zrobiliśmy to pod wpływem alkoholu. Proszę Cię, nie mogę przestać o tobie myśleć. Cały czas siedzisz w mojej głowie. Ta dziewczyna to był jebany błąd. Bardzo tego żałuję. Jeszcze mam ochotę rozjebać Janka, za to co ci zrobił. Wiem, że nie jestem lepszy, ale... - przerwał na chwilę - Julka, ja chyba cię kocham.

- Wiktor, ja też czuję do ciebie coś więcej, ale ja nie jestem w stanie na tą chwilę Ci tak bardzo zaufać. Musisz odbudować tą relację. Musisz zdobyć ponownie moje zaufanie. Ja też o tobie cały czas myślę i może to pojebane, bo za to co zrobiłeś powinnam dawno cię przekreślić, ale ja nie potrafię. Za bardzo cię kocham... Wiem, że nie znamy się nawet roku, ale ja po prostu się do ciebie przywiązałam. Wybaczam Ci, ale musisz starać się o naszą relację. - uśmiechnęłam się. Chwilę później na moich ustach poczułam usta Wiktora. Znowu się to dzieje, znowu bosko całuje. Czekałam na to zbyt długo.

- Wiktor, teraz nie mogę mieszkać sama, bo lekarze mi powiedzieli, że muszę być pod stałą opieką. Jest jeszcze mój pojebany były, który mnie nachodzi. Myślę, że jak chwilowo pomieszkasz u mnie uda nam się polepszyć relację. Co ty na to? - spytałam.

- Oczywiście, że będę chciał. Tyle czasu na to czekałem. Nie wiesz jak bardzo tęskniłem...

- Ja też tęskniłam. - odparłam i przytuliłam chłopaka.

Siedzieliśmy razem w sali, dopóki nie przyszła reszta ekipy. O dziwo, był też Janek, ale go ignorowałam. Nie miałam odwagi spojrzeć mu w twarz. Brzydziłam się. Spędzaliśmy czas w miłym gronie, ale przerwał nam lekarz.

- Proszę o opuszczenie sali, jeśli pacjentka chce to może zostać jedna osoba na noc. Dużo przeszłaś dziecię, ktoś musi się tobą zaopiekować. - ogłosił, a ja spojrzałam na Wiktora i się uśmiechnęłam. Każdy się ze mną pożegnał. Po ich wyjściu lekarz podszedł do mnie i pokazał moje wyniki. - Ma pani anemię, damy pani karteczkę z dawkowaniem leków. Za tydzień będzie mogła pani wyjść. Chcemy, aby wszystko było na sto procent dobrze, a także żeby nie było żadnych powikłań. To tyle, do zobaczenia rano.

- Do widzenia! - powiedzieliśmy z Wiktorem w tym samym czasie.

afterparty || Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz