Rozdział 19. Pełen spontan.

75 9 8
                                    

Przełamywanie ograniczeń. Do tego właśnie dążyłam całą swoją karierę. Chciałam udowadniać innym, a przede wszystkim sobie, że jak się do czegoś dąży, można spełniać marzenia bez względu na wszystko. Walt Disney kiedyś powiedział, że jeśli potrafimy coś sobie wymarzyć, oznacza to, że możemy też tego dokonać. Pomimo, że słowa te wypowiedział już dawno, dla mnie jego słowa nadal są bardzo motywujące. Jestem właśnie w drodze na rehabilitację. Jednego się nie spodziewałam...


- Cześć, mała wojowniczko!- woła do mnie Sylwek, na co ja się uśmiecham.


- Hej.


- Słuchaj, Pola. Mam na Ciebie pomysł...- zaczął, uśmiechając się tajemniczo.


- Aż się boję- zaśmiałam się nerwowo.


- A co, aż tak straszny jestem?


- No nie. Co tam ciekawego wymyśliłeś?- spytałam zaciekawiona, zsuwając się z wózka.


- Pamiętasz, jak w tamtym tygodniu rozmawialiśmy o żółwiach morskich?


-Pamiętam.


- I co mi wtedy powiedziałaś?


- Że chciałabym kiedyś zobaczyć takiego żółwia- powoli pokiwałam głową.


- I? Nie domyślasz się?


- Nie. 


-Załatwiłem Ci kurs nurkowy. Zobaczysz żółwia na żywo!- powiedział uradowany swoim pomysłem, delikatnie mną potrząsając. 


-Ale...- szepnęłam, wskazując na wózek.


- Nie ma ,,ale'', Poluśka! Jak nie my, to kto?


- No jak nie my, to chyba nikt.


- Chyba?! Na pewno! Jak będziemy chcieli, to nawet na Mount Everest wleziemy!


- Od razu Everest? Myślałam nad Mont Blanc- wyznałam.


-Może być i Mont Blanc. 


***


Po skończonej rehabilitacji wróciłam do domu. Chwyciłam telefon. 



- Witaj, przyjacielu- mówię do telefonu. W słuchawce słyszę jego śmiech.


- Co tam?- pyta, a ja w myślach płaczę ze śmiechu, wyobrażając sobie jego reakcję na to, co zaraz mu powiem.


- Dużo się dzieje. Niedługo gram koncert w Krakowie, pracuję nad nową płytą, ostro trenuję i uwaga... lecę do Australii!


- Gdzie, do cholery?


- Do Australii- powtarzam. 


- A po co?


- Nurkować i popatrzeć na żółwie z bliska.


- A na nurkowanie nie trzeba mieć jakiegoś kursu?- w jego głosie słyszę wyraźne powątpiewanie.


- Zrobię kurs- zapewniłam.


- Odpuściłabyś fizjoterapię, żeby sobie... oglądać żółwiki na drugim końcu świata?


- Niezupełnie, ale podoba mi się Twój tok myślenia, Alexandrze. 


- Ty oszalałaś. Absolutnie zwariowałaś.


- Oj, Olek, Olek. Skąd Ty się wziąłeś?


- Jane! Poli odwaliło!


- Co tym razem?


- Bawi się akwarystkę i jedzie nurkować z żółwiami. 


- Co ,kur*a?


- O to właśnie chodzi! Chcę żyć i spełniać marzenia! Czy to takie dziwne? W przeciwieństwie do Was, jestem tu tylko na chwilę.


- To nie jest dziwne. Raczej wyjątkowe, bo sama wiesz, że...


- Że co? Dla Ciebie to, że jeżdżę teraz na wózku znaczy, że jestem więźniem swojego ciała? Zapamiętajcie sobie. To ja mam kontrolę nad porażeniem. Nie ono nade mną. Nie dam się uziemić. 


- I Ty się dziwisz, że Cię kocham?





Hej! 

Wstawiam ten rozdział po dość długiej przerwie od tej książki. 

Mam nadzieję, że Wam się podoba. Jutro zaczynam próbne egzaminy i nie ukrywam, że trochę się stresuję, wiec, żeby się trochę oderwać, usiadłam i napisałam Wam ten rozdział. Wish me luck, haha. A tak poważnie, miłego wieczorku, Kochani!

Do następnego!

P.

Dancing Queen -ZmierzchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz