Rozdział 12. (Pseudo)randka

103 11 7
                                    

Tydzień. Tyle mi zostało. Znowu mnie potną i napakują śrubami.  Ale teraz mam ważniejsze sprawy. Rozmowa z Alexandrem . Siedzę teraz na krześle przed ogromnym lustrem i znoszę tortury Jane . Mam na myśli makijaż. Mocny makijaż. Powieki miałam pokryte błyszczącym złotym cieniem, rzęsy mocno pokręcone tuszem, delikatną kreskę i intensywnie czerwone usta. Byłam ubrana cała na czarno. Kozaki do kolan z dosyć sporym, jak na mnie, obcasem, koszulkę na ramiączkach i cienką kurtkę ułożoną tak, żeby odsłaniać ramiona. Tak przygotowana wyszłam z pokoju. Alexander przeskanował mnie wzrokiem.

-Mam coś na twarzy poza kilogramem tapety?

-Nie.

- Więc czemu tak na mnie patrzysz?- zapytałam ,nie rozumiejąc jego zachowania.

-Bo jesteś piękna-uśmiechnął się.

- Boże, jak Ty się jej podlizujesz- powiedziała Jane, próbując wytrącić brata z równowagi. Udało jej się.

-Spieprzaj- mruknął.  Odeszłam od nich na chwilę.

-Co się stało, Alec?- w głosie dziewczyny słyszałam ciekawość.

Cisza.

-Nic. Ja po prostu nie wiem, co się dzieje.

-Pola. Kochasz ją. Podoba Ci się. To się dzieje.

-Masz rację. Podoba mi się. Ale nie w ten sposób, w który podobała mi się, powiedzmy, miesiąc temu.

- A jak podoba Ci się Pola teraz?-dopytywała.

- Nie wiem, jak mam to opisać, żebyś się nie śmiała.

- Jesteś  moim bratem. Niczym mnie nie zaskoczysz. Zadam Ci pytanie.  O czym myślisz, jak na nią patrzysz?

- O tym, jak bardzo chciałbym, żeby się rozebrała- wyznał, unikając mojego wzroku.

-No dobra...coś jeszcze?

- Że bardzo  bym chciał całować jej usta.

-Ok... powiem szczerze, że trochę mnie zatkało.

-A więc jednak czymś Cię zaskoczyłem- zaśmiał się.

Lekko zdziwiła mnie ich rozmowa. Mimo lekkiego zakłopotania wróciłam do rodzeństwa.

-Możemy pogadać?-spytałam. Alec pokiwał głową.

-Słyszałaś naszą rozmowę?-upewnił się,gdy siedzieliśmy na górze.

-Tak.  Ja sama mam kilka pytań.

-Zamieniam się w słuch.

-Obrzydzają Cię moje blizny, prawda?

-Co? Jasne, że nie.

-Taa ,oczywiście. Uważaj, bo jeszcze uwierzę.

- I lepiej, żebyś uwierzyła-posłał mi ten swój uśmieszek, przez który robiło mi się miękko w kolanach.

-Powiedzmy ,że Ci wierzę.

- Mogę dotknąć?- spytał,wskazując na jedną z moich blizn.

- Tak.

I znowu to samo. Cholernie nieprzyjemne igły pod skórą. Zawsze było to bardzo nieprzyjemne, a lodowate ciało Aleca tylko potęgowało efekt. Przygryzłam wargę.

-Kocham Cię, Polusia.

-Kocham Cię, Olek.

Ta relacja ma sens, prawda?

Dancing Queen -ZmierzchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz