Rozdział 2. Historia moich blizn.

373 32 8
                                    

Kolejny dzień w Toskanii. Z tego, co zauważyłam, Volturi ciągle patrzą na moje blizny. Pewnie ciekawi ich to,dlaczego je mam ,co mi się stało, i jakim cudem zostałam tancerką. Po prostu przez grzeczność boją się zapytać. Nie miałabym problemu z odpowiadaniem na ich pytania.  Lubię swoje ciało, i nie zamierzam się go wstydzić.
-Pola... mogę Cię o coś zapytać?-spytał Alec.
-Jasne.
-Co się stało z Twoimi nogami?
-Miałam operację. Niejedną operację.
-Mogę wiedzieć, ile dokładnie ich miałaś?
-9. I jak na razie nie czekają mnie kolejne.
-Jest coś,co lubisz w tych bliznach? Przepraszam ,głupie pytanie-zreflektował się
-Spoko. Jest kilka rzeczy, które w nich lubię.
-Na przykład?
-Na przykład to,że nie mam czucia w miejscach, gdzie są te blizny.
-Jak to nie masz czucia?
-Normalnie. Chcesz sprawdzić?
-Jeśli to nie problem...
Pozwoliłam mu dotknąć mojego kolana. Sunął delikatnie palcami po bliznach. Poczułam bardzo nieprzyjemne,,igiełki" pod skórą. Nie odezwałam się. Nie znosiłam ,gdy ktoś widział mój ból.
-Naprawdę nic nie czujesz?-jego głos wyrwał mnie z zamyślenia.
-To nie tak ,że nie czuję kompletnie nic. To...do końca nie wiem,jak mam Ci to opisać.
-Spróbuj-zachęcił mnie.
-To takie dziwne uczucie....jakby ktoś kuł mnie szpilkami pod skórą.
-Domyślam się, że nie jest to zbyt przyjemne.
-Masz rację. Jest cholernie nieprzyjemne.
-Więc dlaczego powiedziałaś, że to lubisz?
-Bo to sprawia, że jestem wyjątkowa. A przynajmniej taka się czuję .

Taki krótki rozdział na weekend.
Jak Wam się podoba?
Piszcie w komentarzach.
Autorka.

Dancing Queen -ZmierzchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz