Aura wiedziała, że jej znajomość z June nie mogła się skończyć tylko i wyłącznie na wspólnie przeżytych wydarzeniach w Madripoor. Nowo poznana dziewczyna była jej kompletnym przeciwieństwem, a mimo tego czuła, że dogaduje się z nią o wiele lepiej, niż z własną przyjaciółką. Może chodziło o to, że June nie miała na karku męża i dziecka i była całkowicie wyzwolona i niezależna? Aura jej tego zazdrościła, tak samo jak jej walecznych zdolności.
Ale nic nie zmieniło tego, że przez całą drogę do kryjówki Sharon gadały, jak szalone o wszystkich najnowszych filmach, serialach, a przede wszystkim przystojnych aktorach. June poleciła jej kilka produkcji wartych obejrzenia, które pojawiły się w trakcie Blipu, a Aura przypomniała o nieco starszych klasykach, które do tej pory nie mogły wyjść jej z głowy. Obie były tak zajęte swoją rozmową, że żadna nie zwracała uwagi na pozostałą czwórkę, a gdy Sam próbował wtrącić się do ich konwersacji, nawet nie zareagowały. Było tak jakby w ciemnej, czarnej limuzynie znajdywały się tylko we dwie, a cały świat przestał wokół nich istnieć.
Uspokoiły się dopiero wtedy, gdy Sharon zaprowadziła wszystkich do wyjątkowo przyjemnego wnętrza, jak na tę część Madripoor i rozdała im wszystkim drinki. Aura nie wiedziała do końca, co znajduje się w jej szklance, obstawiała, że była to whisky albo brandy i zanim wzięła mały łyk, przyciągnęła szklankę do nosa i powąchała. June za to nie miała żadnych oporów i wychyliła alkohol za jednym razem, w towarzystwie wyjątkowo zrezygnowanych lub zaskoczonych spojrzeń.
— Masz zamiar to pić? — Zapytała szatynka, wskazując palcem na prawie nietknięty drink Aury. Bryant nie zdążyła odpowiedzieć, gdy June wyrwała szklankę z rąk dziewczyny i wychyliła drugiego drinka równie szybko, co pierwszego. Później uniosła rękę do góry i wyjrzała za Aurę, gdzie po drugiej stronie stała Sharon. — Hej, Carter! Masz więcej tego napoju bogów?
— Tak, ale nie dla ciebie — odpowiedziała Sharon poważnie, ale chwyciła za szyjkę butelki z alkoholem i wyciągnęła ją w stronę drugiej dziewczyny. — Nie myśl, że drugi raz cokolwiek ci podam. Mam dziś dzień dobroci dla zwierząt, ale dla ciebie już się on wyczerpał.
June parsknęła ze słyszalnym rozbawieniem, ale nie skomentowała. Wyminęła Aurę i niemal w sekundę znalazła się przy starszej kobiecie, wzięła butelkę do swoich rąk i nalała do szklanki podwójną porcję alkoholu, którą tym razem powoli zaczęła sączyć.
— Eh, nigdy nie umiem rozpoznać, czy to szkocka, czy irlandzka — mruknęła June, a Sharon wywróciła oczami, siadając na fotelu obok Barnesa.
— Irlandzka — odpowiedziała ze znużeniem Carter. — Ty w ogóle powinnaś tyle pić?
— Jeśli myślisz, że nie skorzystam z okazji, by wypić naprawdę dobry alkohol, to grubo się mylisz — szatynka wystawiła w jej stronę język, a Aura zaśmiała się na ten widok. Miała wrażenie, że dwie nieznajome jednocześnie się nienawidzą, ale też i lubią. Inaczej cała ich interakcja nie przebiegałaby w ten sposób. — Chiny mogą być kompletnym centrum przemysłowym i mają spoko kulturkę, ale alkohol, to oni mają słaby. Poza tym Xialing ma wyjebane na to, czy nasi klienci piją szkocką, irlandzką, czy burbon. Najszlachetniejszy alkohol, który dostaniesz w Złotych Sztyletach, to bimber z odrobiną coli. Jedyną zaletą jest to, że zawsze wszystkich sponiewiera, a ludzie są odważniejsi w składaniu zakładów. O fajna historyjka! Jeden gościu raz wyłożył swoje pozłacane jądra.
Aura zakrztusiła się powietrzem, które akurat wciągała i niemal od razu cała poczerwieniała. Nie była tylko pewna, czy to z powodu tego, co usłyszała, czy tego, że prawie zaczęła się dusić. Jednak reszta wcale nie była od niej gorsza. Sam prawie opluł się swoim drinkiem, Sharon zamknęła oczy, a Barnes wyglądał tak, jakby chciał dokonać mordu albo na June, albo na sobie. Aura nie potrafiła określić, co było bardziej trafne.
![](https://img.wattpad.com/cover/289993897-288-k586872.jpg)
CZYTASZ
HEALER, the falcon and the winter soldier
FanfictionAura Bryant była sokovianką z krwi i kości. Czuła się nią nawet wtedy, gdy cały jej kraj został zniszczony. Udało jej się przeżyć wojnę, ale Thanosa już nie. Gdy pięć lat później wróciła, wszystko to, co znała, było inne. Nie umiała się odnaleźć...