chapter eight

681 51 8
                                    


— Trzymanie się od kłopotów powinno być zakazane. To miejsce samo cię do nich przywołuje.

Aura parsknęła wesoło na komentarz June, który udało jej się usłyszeć wśród głośnych dźwięków muzyki. Dziewczyna strzepnęła niewidoczny pył ze swoich czarnych spodni i spojrzała na brunetkę, popijając delikatnie swojego drinka. Całe szczęście, to nie było whisky, a jak najbardziej kolorowy, zmieszany napój. Aura nawet nie zastanawiała się, co było w środku. Liczyła jedynie na to, że na nią wpłynie, tak jak powinien zrobić to alkohol.

— Nie sądziłam, że będziesz słuchać się Sharon, jeśli o to chodzi — odpowiedziała blondynka, a June zmierzyła ją wzrokiem od góry na dół i uśmiechnęła się zadziornie.

— Och, kochana nie mam takiego zamiaru! — Zapewniła ją. — Kończ tego drinka i wbijamy na parkiet. Jestem pewna, że w tej swojej niewinnej postawie, skrywasz ruchy, które pozazdrościłaby najlepsza striptizerka.

Aura prawie zakrztusiła się swoim drinkiem i poczuła, jak policzki delikatnie jej się zarumieniły. June zaśmiała się wesoło, odchylając głowę do tyłu, a później przerzuciła rękę przez szyję blondynki. Rozsądek podpowiadał Aurze, że powinna posłuchać się całej reszty, zostać z boku i czekać, aż Sharon dowie się czegoś o położeniu Wilfreda Nagela. Jednak była młoda, a głośna, klubowa muzyka, niemal zachęcała do tego, by wyjść na parkiet i tańczyć. Zwłaszcza że tak dawno tego nie robiła. Czuła się prawie tak, jakby była czymś odurzona i nie mogła się oprzeć propozycji June.

Kątem oka zobaczyła jak kilka metrów od nich przy barze stał Bucky i przez krótką chwilę zaczęła go obserwować. Byłaby głupia, gdyby nie powiedziała, że kompletnie jej się nie podobał. Barnes był przystojny i musiała to przyznać, a oprócz tego rozsiewał wokół siebie tajemniczą aurę. Jeśli miałaby to do czegoś porównać, to tylko jedna rzecz przychodziła jej do głowy. Bucky Barnes był idealnym odzwierciedleniem typowego bad boya z jej ulubionych romansów, które pochłaniała całymi garściami. Nawet jego zachowanie względem niej się zgadzało, bo ewidentnie za nią nie przepadał. I dziewczyna naprawdę nie mogła zrozumieć, dlaczego tak było.

Ale nawet jeśli za nią nie przepadał, to Aura nie mogła na nic poradzić, że jej serce zabiło odrobinę szybciej, gdy wyobraziła sobie, jak Bucky ją całuje, jak jego dłonie powodują drżenie jej ciała, albo...

— Ziemia do Aury! — June pstryknęła palcami przed jej oczami, a dziewczyna nie była pewna, czy była jej za to wdzięczna, czy nie. — Gapiłaś się na Pana Marudę Niszczyciela Dobrej Zabawy od dobrych dwóch minut.

— Co?

— Ktoś ma tutaj crusha — zachichotała cicho June, a Aura pokręciła natychmiast głową.

— Nie wiem w ogóle, o czym mówisz — zaprzeczyła od razu i wiedziała, że zrobiła to za szybko, by June faktycznie jej w to uwierzyła.

— Jaaasne — odpowiedziała June, przedłużając słowo. Wypiła swoją whisky duszkiem i odłożyła szklankę na pobliski blat. — Tak czy inaczej, typ się na ciebie właśnie patrzy. I nawet z tej odległości mogę zobaczyć tą chęć seksu w oczach. Chociaż w jego przypadku, to nie wiem, czy nie pomyliłabym tego z mordem w oczach.

Aura nie odpowiedziała i ponownie spojrzała na Bucky'ego. June nie kłamała, gdy mówiła, że ten jej się przyglądał. Barnes nie opuszczał z niej swojego wzroku i Aura zarumieniła się pod jego intensywnością. To że stał od niej kilka metrów dalej, oddzielony całym tłumem ludzi wcale jej nie pomagało. Nie wiedziała, czy wolałaby, żeby stał bliżej niej, czy w ogóle, żeby go tutaj nie było. I nie mogła zrozumieć, jak nawet z takiej odległości, potrafił sprawić, że nagle w pomieszczeniu zrobiło się o wiele bardziej gorąco, niż dosłownie chwilę wcześniej. Dziewczyna poczuła, jak jej rumieńce na policzkach tylko się powiększają i z trudem oderwała wzrok od Barnesa. Wszystko podpowiadało jej to, że on sam wiedział, że jeszcze chwilę wcześniej bezczelnie mu się przyglądała, a to sprawiało, że denerwowała się jeszcze bardziej.

HEALER, the falcon and the winter soldierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz