rozdział 33

2.8K 73 34
                                    

Alissa pov's

Wydawałoby się, że nasze drogi po tylu przejściach się już nie zejdą ponownie, najwidoczniej życie lubiło sobie z nas stroić żarty, bo pchało nas do drugiego, nawet nieświadomie.

Pilnuję tego co moje. Pilnuję tego co moje. Pilnuję tego co moje. Pilnuję tego co moje.

To zdanie krążyło w mojej głowie, kiedy pusto paląc papierosa wgapiałam się w blondyna z głupkowatym uśmieszkiem. Nie wybaczyłam mu, a stałam z nim paląc wspólną fajkę. Dlaczego ja w ogóle z nim rozmawiam? Trzecich zaręczyn nie będzie, a przynajmniej tak myślę. Miałam ogromną nadzieję, że nie zmanipuluje mnie tak jak zwykle to robi, miałam tą pieprzoną nadzieję, która z każdym jego słowem gasła. Pieprzony manipulant.

— Żartujesz sobie? — parsknęłam śmiechem, ale jego mina była całkiem poważna. Zmrużyłam oczy i wpatrywałam się w chłopaka z zaciekawieniem. On natomiast stał jak gdyby nigdy nic i paląc spokojnie papierosa, patrzał w moje oczy. Bałam się, że wyczyta z nich coś, czego nie chciałabym, a mógłby to wykorzystać, bo taki był kurwa Michael Provost! — Musisz żartować.

— Nigdy nie byłem bardziej poważny, niż teraz. — zrobił krok w moją stronę, a odległość pomiędzy nami malała coraz bardziej. Nie mógł mówić poważnie, bo po co?

Na cholerę by teraz mówił prawdę, skoro niespełna dwa miesiące temu powiedział coś, co mnie bardzo zraniło „Nie znam jej". Wtedy myślałam, że zapadnę się pod ziemię, poważnie. Nie wspominam tego zdarzenia zbyt miło, więc dalej podchodzę z dystansem do jego słów. Co prawda nie powinnam nawet się z nim pieprzyć w tej toalecie, ale jakoś w dziwny nieokreślony sposób dalej pociąga mnie fizycznie. To jego umięśnione ciało, wyrzeźbione przez anioła, przystojna twarz i bujne blond loki, które ostatnimi czasy zrobiły się bardziej widoczne, niż wcześniej. Dalej podobał mi się i coś mnie do niego pchało, ale słowa, które z taką łatwością wtedy powiedział bolały, gorzej niż by mnie zabijali.

— Michael! — krzyknął ktoś za nami, a wzrok blondyna powędrował w stronę męskiego basu. Zjechałam wzrokiem na jego unoszącą się klatkę piersiową, na której wisiała czarna marynarka, a pod nią biała koszula. — Jak ja cię dawno nie widziałem. — usłyszałam ten głos dużo wyraźniej niż wcześniej, co świadczyło o tym, że ta osoba się zbliżyła.

— Poczekaj chwilę, zaraz dokończymy naszą rozmowę — szepnął mi do ucha i odszedł w stronę mężczyzny. Odwróciłam się i spojrzałam na faceta obok niego, z którym blondyn zbijał sobie męską piątkę. — stary, coś ty taki wysoki? — usłyszałam donośny głos Michael'a. Zgryzłam wargę i przeniosłam wzrok na nieznajomego. Średniej długości ciemnobrązowe włosy, opadały mu na czoło, brązowa tęczówka świeciła w oku, a umięśnione ciało stało luźno obok chłopaka, w ogóle nie zwracając na mnie swojej uwagi rozmawiał z blondynem, nawet nie wiem o czym. Lecz nie chciałam wiedzieć, wolałam mieć to gdzieś.

W końcu wzrok nieznajomego spoczął na mnie i wymijając blondyna podszedł do mnie z niemałym uśmieszkiem.

— Theodor Lee, a piękna dama? — zapytał i ujął moją rękę, całując ją gładko. Nieco zdziwił mnie ten gest, lecz przyznaję był bardzo miły.

— Alissa Smith. — odpowiedziałam z uśmiechem, ponieważ w mojej głowie narodził się plan zemsty na Michael'u. Jeszcze nie wiem jak to zrobię, ale postaram się uwieść jego znajomego i nieco wykorzystać, fakt nie jest to miłe z mojej strony, względem tego jakie uczucia w nim mogę wzbudzić, pożądanie, zauroczenie, złość. Mogłabym niektóre nawet wymieniać do woli, przysięgam.

— A więc, miło mi cię poznać. — wyprostował się i puścił moją dłoń. Jego dotyk sprawił, że poczułam się bezpiecznie. Powoli zaczynałam mieć wątpliwości, lecz kiedy tylko przypominała mi się tamta sytuacja, chęć zemszczenia się na chłopaku rosła z każdą chwilą. — Jesteś stąd? — dopytywał, na co kiwałam przecząco głową.

Przyjaciel przyszywanego brata 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz