2. Walentynki

90 4 0
                                    

Był 14 luty, Isabell jeszcze przeciągała się w łóżku Snape'a.
Po otworzeniu oczu i wstaniu z łóżka kobieta zobaczyła rozsypane płatki róż na podłodze, które prowadziły to nakrytego stolika. Na blacie znajdywały się krwisto czerwone róże, a obok karteczka z napisem:

"Kocham cię"

Bell czytając to uśmiechnęła się i poszła szybko na lekcje, na które już była prawie spóźniona. Założyła na siebie czarną rozkloszowaną sukienkę, matowe szpilki i ułożyła fale na swoich włosach, a wisienką na torcie były dwie srebrne spinki.

Po dotarciu do klasy machnięciem różdżki odsłoniła rolety i stanęła przy biurku.

- Otwórzcie podręczniki na stronie 237. - powiedziała stanowczo, ale wciąż subtelnie nauczycielka.

- Dzisiaj omówimy zaklęcia niewybaczalne. Kto jest chętny podać pierwsze z nich? - na słowa nauczycielki całą klasą podniosła ręce.

- Proszę, Hermiono. - wytypowała.

- A więc są trzy. Pierwsze z nich to Imperio, służy ono do kontrolowania i wykorzystywania swoich ofiar.

- Dziękuję, bezbłędnie.

- Nevil. - dodała nauczycielka.

- Jest jeszcze... Cruciatus - uczeń zawahał się. - Służy do zadawania bólu i tortur.

- Dokładnie. Draco, proszę podaj nam ostatnie zaklęcie.

- Avada Kedavra, zaklęcie uśmiercające. - odpowiedział białowłosy chłopak ulizany jak mokry pies. Malfoy puścił oko do Hermiony i zaśmiał się głupio, na co ta odesłała mu złośliwe spojrzenie.

- Są one nie wybaczalne ponieważ... - nauczycielka kontynuowała swoją wypowiedź a między dwójką uczniów rezegrała się bitwa na spojrzenia. Dracon rzucił w nią zwiniętym pergaminem, a Hermiona rozwijając go uśmiechnęła się. * O mój Boże, czy to? List miłosny? Nieee, przecież Dracon by tego nie - a może jednak?* - pomyślała Granger. Na twarzy prymuski pojawiły się rumieńce.
Dziewczyna napisała na karteczce:

"Ty i ja, po lekcji? Plac obok klasy?"

Rzuciła pergaminem w lizusa, a on szybko rozwinął liścik. Przygryzł wargę i się oblizał, potem spojrzał na nią z głupkowatym uśmieszkiem i przytaknął.

Zadzwonił dzwon wieży wskazujący na południe i przerwę obiadową, oszołomy wyszły z klasy, a Isabell schowała twarz w dłoniach i usiadła załamana ich wypracowaniami przy biurku.

Na dworze niedaleko klasy Pani Williams spotkali się smok i prymuska. Draco kręcił jej lok jednym palcem, a ona wpatrywała mu się w oczy z rumieńcami jak buraki na twarzy. Obok nich przeszedł profesor Snape majdając peleryną na wszystkie strony co było bardzo w jego stylu. Hermiona oddaliła się na krok od lizusa i przejęła tym co pomyśli o niej nauczyciel. * Akurat teraz, przecież już miałam u niego reputację pilnej uczennicy. Na brodę Merlina, to nie jest mój dzień.* - pomyślała.

- To mój chrzestny, nic ci za to nie zrobi. - odpowiedział gryząc jabłko Malfoy.

- MOŻESZ PRZESTAĆ TAK MLASKAĆ? PRZESZKADZA MI TO, POZA TYM GÓWNO MNIE OBCHODZI ŻE JEST TWOIM CHRZESTNYM. JEŚLI MYŚLISZ ŻE ZROBI CO ZECHCESZ NA TWOJA GŁUPIE SKINIENIE PALCEM TO JESTEŚ W BŁĘDZIE! - Miona wydarła się na niego i trzepnęła w głowę podręcznikiem.

Odbiegła od niego poirytowana i stanęła obok Harrego i Wesley'a. Dracon pogłaskał się po głowie, a jedyne czym się wtedy przejął to fakt, że jego fryzura, na którą nałożył cały słoik żelu ulegnie zniszczeniu. Tak też się stało, smok nie dał za wygraną. Podszedł do niej ze swoimi przydupasami (Crabbem i Goylem)
i pchnął jej ramię.

Kobieta Insygniów • { Severus Snape}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz