Rozdział 7

1.3K 32 8
                                    

Rozdział jednak wcześniej, ponieważ udało mi się go dzisiaj skończyć!

Miłego czytania!


Przez takie osobniki jak Nicholas Blake tracę wiarę w ludzkość. Przysięgam. Z jednej strony ten zakochany w sobie brunet mąci mi w głowie, a z drugiej strony niesamowicie mnie denerwuje. Wzdycham przecierając twarz dłońmi. Nadal stoję na tym cholernym pustkowiu nie wiedząc co ze sobą zrobić. Buzuje we mnie złość, ale i nawet rozbawienie. Nie wiem, dlaczego bawi mnie ta cała sytuacja, ale kurwa śmieszy mnie jak pomyślę o tym, że jeszcze chwilę temu Nicholas był dla mnie na swój sposób miły, a już zaraz mnie zostawił. Decyduje się zadzwonić do jedynej osoby, która mi teraz pomoże. Dzwonię, a osoba po drugiej stronie szybko odbiera.

— Cześć Mad. Coś się stało? — odzywa się zdezorientowany głos Alison.

— Jesteś może wstanie po mnie przyjechać i mnie przenocować u siebie w domu? — zapytałam modląc się, aby się zgodziła, bo jeżeli nie mnie mam pojęcia co mogłabym ze sobą zrobić, a do brata nie chciałam dzwonić.

— Jasne tylko powiedz gdzie podjechać? — odetchnęłam z ulgą słysząc zgodę dziewczyny.

— Wyślę ci moją lokalizację. Dziękuję — nie czekając na odpowiedź brunetki rozłączyłam się od razu wysyłając dziewczynie lokalizację. Wyciszyłam telefon, aby nie słyszeć, że mój brat dzwoni. Dzisiaj nie mam ochoty na rozmowę z nim. Zakładam ręce na piersi przyciskając bardziej do siebie ciepłą odzież Nicholasa.

***

Alison otwiera drzwi prowadzące do jej pokoju, a mi ukazuje się skromny, ale naprawdę piękny pokój. Dziewczyna wskazuje ręką abym usiadła na łóżku i sama zaraz siada obok mnie. Przez chwilę obydwie milczymy nie wiedząc co powiedzieć.

— Powiesz mi co się stało? — zapytała cicho. Oparłam łokcie o kolana chowając twarz w dłoniach. Nie chciałam opowiadać jej nic co było związanego z moją przeszłością. Chodziło mi głównie o to, że ona nie była na to gotowa, ale ja sama też nie byłam. Znamy się zbyt krótko. Sama byłam zaskoczona jak bardzo polubiłam tą dziewczynę. Lubiłam z nią rozmawiać, chociaż czasami mówiła mi kompletnie bez sensu rzeczy to lubiłam to. Bo przecież czy życie nie jest bez sensu?

— Skąd w ogóle wiesz, że coś się stało? — popatrzyłam na nią.

— Przecież widzę. Całą drogę siedziałaś jak mysz pod miotłą, a do tego byłaś na jakimś pustkowiu. — cicho się zaśmiała.

Westchnęłam opowiadając jej wszystko po kolei. Oczywiście pominęłam kilka rzeczy, aby nie zapytała o to co nie chcę by pytała. Powiedziałam o narkotykach tą samą bajeczkę, którą sprzedałam Nicholasowi, która wskazywała tylko to, że ćpałam. Dziewczyna po usłyszeniu tej wiadomości przysunęła się do mnie mocno mnie przytulając. Mocno się wtuliłam w nią czując wsparcie, którego na chwilę zabrakło mi od brata.

— Banda dupków — skomentowała przytulając mnie na co zareagowałam cichym śmiechem.

Włączyłam telefon patrząc na godzinę. Było grubo po pierwszej w nocy. Jęknęłam padając na łóżko.

— Połóżmy się spać — powiedziałam ziewając. Roberts na moje słowa zaśmiała się lekko kiwając głową. Wsunęłyśmy się pod kołdrę zamykając oczy. Na oślep znalazłam wyłącznik do małej lampki oświetlającej pokój i włączyłam ją.

***

Przetarłam zaspane oczy czując ciepło na twarzy przez wpadające słońce do pokoju. Spojrzałam na miejsce obok mnie, które było puste i zimne. Usiadłam na materacu przeciągając się. Chwyciłam w dłonie mój telefon widząc milion powiadomień.

Wronged Souls [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz