Rozdział 18

1.1K 36 19
                                    

— Madison?

Przerażona natychmiast odskakuję od chłopaka, mocno go od siebie odpychając, przez co ten zatacza się do tyłu, prawie tracąc równowagę. Serce podskakuję mi aż do samego gardła, oddech staje się szybszy, a dłonie zaczynają drżeć. Na szczęście w drzwiach nie stoi osoba, której najbardziej się obawiałam, co nie oznacza, że jestem w tarapatach.

— Alison? Cześć, co ty tu robisz — zaśmiałam się nerwowo, wycierając ręce w sukienkę.

Mimo że była to tylko Alison tego, co się wydarzyło nikt nie powinien widzieć. Mój brat to ostatnia osoba, która mogłaby się dowiedzieć. Nawet nie chcę myśleć co tu by się wydarzyło gdyby zamiast dziewczyny wszedł tu by Connor. Spojrzałam na Nicholasa, na którego twarzy zauważyłam tylko obojętność, z którą patrzył na moją przyjaciółkę. Klasyk.

— Co ja tutaj robię? Mogę zadać ci to samo pytanie — powiedziała ostrożnie. Weszła na balkon, a ja zobaczyłam w jej oczach niedowierzanie. Nie byłam zdziwiona. Sama nie dowierzam temu, co stało się chwilę temu.

Spojrzałam na Blake'a, który patrzył już na mnie. Posłałam mu porozumiewawcze spojrzenie na co ten tylko przytaknął wchodząc do środka domu.

— Wiesz to nie tak jak myślisz — złapałam się za kark unikając wzroku brunetki.

— Dlaczego całowałaś się z Nicholasem?

— Ja...em — odpowiedź na to pytanie było trudniejsze niż myślałam. Każde z moich pocałunków z Nicholasem były jakimś impulsem. To wszystko działo się szybko, a ja nawet nie kontrolowałam tego co działo się wokół mnie. Gdy tylko się do mnie zbliżał mój rozum i trzeźwe myślenie odlatywało gdzieś daleko, a ja działałam pod wpływem chwili. — Nie wiem to samo się tak jakoś stało — zrezygnowana wzruszyłam ramionami.

— Zakochałaś się w nim? — zapytała cicho, powoli do mnie podchodząc.

Zamarłam.

— Co? Nie! Oczywiście, że nie! — krzyknęłam natychmiast zaprzeczając. Gdy zorientowałam się jak głośno to powiedziałam zakryłam usta dłonią. To niedorzeczne co mówi ta dziewczyna. Nigdy nie zakocham się w tym zarozumiałym dupku. Nigdy. Jak tylko o tym myślę, żółć podchodzi mi do gardła, a sama mam ochotę zwymiotować.

— Zaprzeczasz, ponieważ boisz się przyznać? — zapytała ostrożnie opierając się o barierkę balkonu.

— Nic do niego nie czuję — prychnęłam. — On i ja to totalnie inne światy — zaczęłam wymachiwać rękoma. — Jesteśmy jak księżyc i słońce jak ogień i woda jak biały z pieprzonym czarnym — powiedziałam na jednym wydechu, mocno poruszając dłońmi.

— Dobrze, ale wiesz przeciwieństwa się przyciągają — chwyciła mnie za ręce poruszając brwiami.

— Nie tym razem — powiedziałam stanowczo. Wyrwałam się z jej uścisku, opierając łokcie o metalową barierkę. Głośno westchnęłam. — Nie mów mojemu bratu.

— Nie powiem, ale właściwie, dlaczego nie chcesz mu powiedzieć tego? Masz prawie osiemnaście lat. Nic złego nie robisz — spytała, stając obok mnie.

Sprawa z Connorem była trudniejsza niż dziewczyna mogła sobie wyobrazić. Nie widziałam sensu w mówieniu mu tego wszystkiego. Nie byłam z Nicholasem w żadnym związku lub w czymś podobnym. Wiedziałam, że gdy Connor się dowie będę mieć problemy a w szczególności Blake. Zacznie pytać i się martwić, a to nie jest potrzebne. Nawiąże do mojego związku z Mateo, a ja nie miałam siły myśleć o tym.

— To trochę bardziej skomplikowane — mruknęłam, bawiąc się palcami.

— W jakim sensie? — zapytała. Przymknęłam powieki, przecierając twarz dłońmi.

Wronged Souls [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz