Randka

249 13 1
                                    

Dia De Los Muertos od zawsze było dla mnie porą wspaniałą, dzień przed, sama noc, dzień po, to był wprost magiczny czas gdzie wirowałam pomiędzy tańczątymi słuchając muzyki tańcząc z najróżniejszym bytami od zwierząt (z alebrijes też się zdarzało) przez ludzi po umarłych.

Od samego rana uaktywniłam swoją magiczną formę. Na ręce nie nałożyłam nowych, uszytych na szybko przez Mirabell rękawiczek, zielonych, sporo krótszych niż moje poprzednie bo tylko lekko za nadgarstki, z czaszką na zewnętrznej stronie, ale w ten jeden dzień moja moc działała inaczej. Ubrałam swoją sukienkę, ponczo które grzało lepiej niż ogień w kominku i ciepła herbata. Moje 17 urodzin zapowiadają się wspaniałe.

Na dole nie byłam pierwsza, na kanapie, chyba całe szczęście, spał nikt inny jak mój rodzic.

— Buenos Dias, dziś piękny dzień, nie warto spać. — 💀

— Dzieciaku jest RANO, daj mi się wyspać.. — ⏳

Przewrócił się na drugi bok, siadłam na wyższej ramie kanapy kładąc się na niej.

— Vaaarrdeee.. Oj no weź, to Dia De Los Muertos! — 💀

— DDLM (D-dylm) jest dopiero w nocy, daj mi spać.. — ⏳

— Tylko potem nie narzekaj, że cię nie obudziłam. — 💀

Dziarskim krokiem weszłam do kuchni, złapałam dwie pomarańcze, obrałam je pośpiesznie skórki wrzucając do kosza.

— A czemu to panienka dzisiaj tak wcześnie na nogach? — 🔵

— Tio Augustin, a ty? — 💀

— Przygotowuje śniadanie, ja o tej porze spać nie mogę, a reszta powinna się wyspać. A ty? — 🔵

— Dia De Los Muertos to mój dzień, nie usnę do jutrzejszej nocy. Może pomogę? — 💀

Zacisnęłam wesoło pięści na myśl o zadaniu. A właśnie! Pomarańcze! Starałam się je szybko zjeść.

— Nie chciał bym cię straszyć, ale zapomniałaś o rękawiczkach. — 🔵

Wystawiłam jeden palec do góry, musi chwilę poczekać. Połknęłam.

— Dziwna anomalia, dziś nic się nie stanie, nawet nie ma takiej opcji.. Raczej.. "Ożywię" poniekąd zmarłych, "uśmiercę" poniekąd żywych, ale gdy wybije północ dnia następnego moja moc zniknie, no i rękawiczki znów w obowiązek. Na ten czas kto chce będzie wyglądać jak ja. — 💀

Wytłumaczyłam, mam nadzieję.. Nad poszczególnymi słowami robiłam króliczki z palców.

— Dajesz mała, chętnie zobaczę jak będę wyglądać. — 🔵

Podeszłam ostrożnie, wyciągnęłam ręce i przejechałam nimi po jego policzkach. Skóra tio przybrała barwę kości, pojawiło się kilka malutkich niezapominajek.

— Ojeju.. Jak tio uroczo wygląda! Casita, możesz pokazać? — 💀

Dom przysunął lusterko i piedzieiesieciolatek się przejrzał i z uśmiechem pokręcił głową.

— Niezapominajki, co? — 🔵

Westchnął jakby tensknie.

— Julieta podobała mi się od dawna, w końcu kiedy się jej spytałem o chodzenie ze mną dałem jej Niezapominajki.. — 🔵

Urocze..

— To co gotujemy? — 💀

Tym razem zrobiliśmy kanapki, dużo smacznych kanapek które potem postawiliśmy na stole w jadalni.

Panna Madrigal, Panna Śmierci. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz