Dedykuję ten rozdział Anna95111 która wymyśliła podstawę ♓
( przepraszam, że nie odrazu to wstawiłam... Ale mam pamięć.. No nie mam... Przepraszam..)A ona to kto?
— Kim ty jesteś? — 💀
— Jestem Cecylia Rodrigues. — ♓
Podeszła bliżej. Dziwna kobieta, nie znam jej. Pokręciłam głową mając zamiar kontynuować spacer.
— Gdzie zmierzasz? — ♓
— A co cię to obchodzi? — 💀
Mruknęłam kopiąc jakiś kamyk. Podeszła do mnie i szła obok mnie. Dziwna... Ma na oko 75 lat, czyli jest w wieku Abueli.
— Czemu za mną idziesz? — 💀
— Może tak znajdę odpowiedź na moje pytanie? — ♓
Czy ona jest normalna?
= Jakbyś ty była... = ✖️
Nie odpowiedziałam mu.
— Czuję od ciebie energię, złą energię, taką jak mają wieszczby. — ♓
— Jaką mają co? — 💀
— Wieszczba, Omen, zły duch... Mam wymieniać dalej? — ♓
— Co o nich wiesz? — 💀
— Dokąd zmierzasz? — ♓
— Przed siebie. — 💀
— Wiesz, że nie o to pytam. — ♓
Wskoczyła na kamyk. Zobaczyłam jak dziwnie owa kobieta jest ubrana i jak dziwnie wygląda.. Miała ona ciemne siwe włosy, mnóstwo zmarszczek i niezwykłe fioletowe oczy które zasłaniały grube srebrne okulary o kocich zakończeniach. Włosy spięła w wysokiego, niezbyt dokładnego koka, na szji obwiązany był gruby, szary szal, na ramiona zarzuciła szarą koszulę, na biodrach miała spódnicę w delikatne kwiaty, a na nogach sandały, cała jej osoba była.. Dziwna.
— Chciałam się zastanowić co robić dalej. Zaczynam nie wyrabiać. — 💀
— Od jakiego czasu jest w tobie? — ♓
— Nie wiem, mam zachwiania czasowe. Od jakiegoś miesiąca? Może dwóch. — 💀
Stanęła jak wryta.
— To niemożliwe. — ♓
Szepnęła. Zeskoczyła, zbliżając się do mnie, złapała moją twarz w dłonie i do siebie przybliżyła.
— Jak się nazywasz? — ♓
— Nika Madrigal. — 💀
Powiedziałam mimo zaciśniętej na policzkach ręce.
— Ale nazwisko rodowe, takie z prababki. To na pewno nie było Asura? — ♓
— Wątpię. Nigdy nie słyszałam tego nazwiska. — 💀
— Więc to niemożliwe, że wytrzymałaś tak długo! — ♓
— Jestem z tych Madrigalów, tych od mocy. Może to przez moją moc zmarłych? — 💀
— Podaj mi dane swoich dziadków. — ♓
Co za... Dobra.. Spokojnie...
= Jak na moje, to ona za bardzo się wtrąca. = ✖️
= Jak na moje, to powinnaś siedzieć cicho. = 💀
— Pedro Madrigal, zmarł mając 25 lat, gdy uciekano z Los Ineris.. — 💀
— No jasne, że jesteś Asura! Ten idiota to mój kuzyn! Co u niego? Ze mną się łajdak nie kontaktował. — ♓
— Ożywiłam go i żyje. — 💀
— To już nie w naszym zakresie, nadal, muszę mu skopać tyłek, dostanie szlaban na dożywocie. A z wieszczbą chętnie ci pomogę i nauczę jak radzić sobie z kolejnymi. — ♓
— Czego chcesz? — 💀
— Jednego omena mniej. Chcesz wiedzieć, lub nie, jedno zabiło mi narzeczonego podczas gdy ja musiałam wyjechać wraz z moją siostrą. Nie widziałam go więcej. — ♓
Cóż.. Miała ciężko. Wzruszyła ramionami.
— Kiedy zapadnie noc, mrok cię odnajdzie. Przyjdź do mnie, sama lub nie. Postaramy się by przepadł. — ♓
— Jakakolwiek szansa nie jest zła. — 💀
= Wierzysz jej? = ✖️
= Nie. = 💀
= To czemu tam idziesz? = ✖️
= Bo zrobię wszystko byś zniknęła, nawet narażę siebie, żadna szansa nie jest zła, ty przeklęty szkodniku! = 💀
= Uu.. Cóż za mocne słowa. = ✖️
= Żeby przypadkiem nie były mocniejsze! = 💀
— Rozmawiasz z wieszczbą? — ♓
Jej oczy zrobiły się jeszcze większe, niż były w rzeczywistości.
— Yhymm.. Ten szkodnik, jest jak termit, kiedy ja jestem drzewem. — 💀
— Jakim drzewem? — ♓
— Czy to ważne? Jakimkolwiek. — 💀
— Tak, ważne. Jakim? — ♓
Zamyśliłam się, jakim ja jestem drzewem? Sosna? Nie, raczej, wbrew wszystkiemu, liściaste.
— Jestem jak wierzba. — 💀
— Jaka wierzba? — ♓
— Wierzba, w szerokim tego słowa znaczeniu. Można mnie też odrobinę porównać do Sosny. — 💀
= Jesteś jednym, wielkim paradoksem. = ✖️
Zignorowałam ją.
— Muszę iść, Papa będzie się o mnie martwił. — 💀
— Kto jest twoim ojcem? — ♓
— Bruno Madrigal, któżby inny. — 💀
Wskazałam na naszyte na sercu znaki.
— A kim ty jesteś? — ♓
— Jestem Nika Madrigal, córka Bruna Madrigala i Sylvi Blanco. No i jestem też przybraną siostrą Alexa. — 💀
Mrugnęłam do niej, odbiegając w swoją stronę.
= Niechaj zacznie się zabawa! = 💀
= Niechaj zacznie się cierpienie. = ✖️
CZYTASZ
Panna Madrigal, Panna Śmierci.
FanfictionHipotetycznie rzecz wziąwszy, ale tylko hipotetycznie: co jakby Bruno wyszedł kiedyś ze ściany? Co gdyby, jedynie hipotetycznie, upił się tak, że nic później nie pamiętał? Co gdyby, jedynie hipotetycznie, z przygody jednej nocy coś powstało? Tym hip...