Przeciwieństwa

137 10 7
                                    

Uwaga! W tym rozdziale wystąpi bardzo duża przemoc fizyczna i psyhiczna. Jeśli jesteś delikatny na te rzeczy lepiej pomiń ten rozdział.

≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈

Nie wiem co męczy bardziej: teraźniejszość czy przeszłość, wspomnienia czy tu i teraz.. Już nawet nie wiem ani gdzie, ani kiedy, ani czy w ogóle istnieję. To wszystko zagmatwałam tak bardzo, że nie mogę odszukać początku. Prę do przodu? Może się cofam? Sama nie wiem. Śpię? Śnię? Czy to jawa? Nie to nie jawa. Tu jest ona. A może to właśnie dlatego to jest takie prawdziwe?

Jestem w moim starym domu, a może nigdy stąd nie odeszłam? Może Madrigalowie mi się przyśnili? Może Varde.. Czemu nazywam go tak odległe? Istnienie jest takie kruche.. Więc, może Papa mi się przyśnił? Przecież był taki realny.. Ta stara kanapa też jest bardzo realna.. Gdzie jestem? Kiedy jestem? Kim jestem? Ahh.. Jestem Nika! Ale.. Jaka? Nazwisko daje tak dużo.. Dzięki niemu wiemy kim jesteśmy, do kogo przynależymy.. Muszę do kogoś należeć, całkiem sama nie dam rady, nigdy bym nie dała..

- Należysz do mnie Nika. Zawsze należałaś. - ☢️

- Ma.. Ma..? - 💀

- Tak Nika, choć do mnie mała. - ☢️

Wyciągnęła ręce w moją stronę, czy ona ma przebłysk matczyności? Wstałam powoli i podeszłam do niej wtulając się w nią. Pachniała jak zawsze winem, ale jeszcze czymś.. Dawno nie czułam od niej tego zapachu.. To.. Róże? Tak, dzikie róże... Z czym ja je kojarzę? Nie pamiętam..

- Czy nadal jesteś moją dziewczynką? - ☢️

- Tak mamo. - 💀

- To powiedz mi czemu.. - ☢️

Zacisnęła swoje długie palce na moich barkach. Boli..

- Cz czee-emuu? - 💀

W moich oczach zbierały się łzy, bałam się.

-.. masz na sobie obce ubrania? - ☢️

Ohh.. Już pamiętam, pamiętam do czego służy zapach dzikich róż.

Zdjęła ze mnie ponczo, ponczo które dawało mi o wiele więcej ciepła niż sądziłam na początku.. Ponczo papy.. A więc jednak go spotkałam. Więc czemu wróciłam? A może to jednak tylko sen? Nie.. Ten ból na nadgarstku z powodu zbyt mocno zaciśniętej ręki jest bardzo realny.

- No proszę, proszę.. Najwidoczniej widzieli cię całą, nawet bieliznę masz nową.. Ulala.. - ☢️

Koszulka* powoli, a może szybko? Spadła z moich ramion. Strach? Nie.. Przerażenie. Upadłam na zimną podłogę.

- Mama, ja.. - 💀

- Kłamiesz mi w żywe oczy! - ☢️

- Nie.. Ja.. To nie tak jak myślisz.. - 💀

Cofałam się powoli, byle dalej..

- Doskonale wiem co się stało, a może chcesz powiedzieć, że umiesz czytać w myślach?! - ☢️

- Nie.. Ja.. Nie.. - 💀

Podeszła zamaszysym krokiem, chwyciła za moje spięte włosy wyjmując z nich ozdobę, rzucając ją gdzieś. Odchyliła moją głowę do tyłu, zaciągnęła się zapachem z mojej szyi..

- Ładnie pachniesz, tesorito.. Sosna i lawenda? Pasuje ci.. - ☢️

Polizała płatek mojego ucha, podciągnęłam nogę chcąc ją odkopnąć, byle dalej.. Złapała za nogę drugą ręką odprowadzając ją na dawne miejsce. Zdejmując mi spodnie* siadła na moich udach. Sytuacja bez wyjścia.. Ręce.. Och.. Zapomniałam o tych kajdankach..

Panna Madrigal, Panna Śmierci. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz