Ruszyliśmy do przodu. Wyrwy na "pół góry" nie było, ale Bruno przeprowadził mnie przez trudną do zobaczenia i wyczucia jaskinię.
— Słyszałam, że w tym rejonie "pękły góry" — 💀
— Bo pękły. — ⏳
— Nie widziałam pęknięć. — 💀
— Bo się nareperowały. — ⏳
— Od tak puff? Same z siebie? — 💀
— Za sprawą pewnej Magicznej rodziny. — ⏳
— Łał.. Magia.. — 💀
Udawaj, że nic nie wiesz, gdybyś wiedziała byłoby to zdecydowanie dziwne.
— Nie miałaś już z nią styczności? — ⏳
— Nie wiem, raczej nie.. Czemu pytasz? Jesteś magiczny? Widziałeś mnie w przepowiedni albo coś w tym stylu? — 💀
Czy ty jesteś Bruno Madrigal?
— Szybka dedukcja. — ⏳
To chyba oznacza.. Tak? Ej no! Tak nie wolno!
— Nienawidzę nie rozumieć co jest mi przekazywane. — 💀
Stanął jak wryty, co jest?
— Co ty powiedziałaś? — ⏳
— Nienawidzę nie rozumieć co jest mi przekazywane? — 💀
Potrząsnął głową wybudzając się z letargu.
— Co powiedziałam nie tak? — 💀
— Nic, po prostu.. Słyszałem już jak ktoś to mówi. — ⏳
— Kto? — 💀
Ugh! Nie wolno nie odpowiadać! Znaczy wolno, ale no.. Nie w takiej ważnej sprawie! Uspokój się Nika.. Uspokój...
Wyszliśmy z jaskini, przeszliśmy przez las i takim sposobem znaleźliśmy się w miasteczku.
— Więc? — 💀
— Co więc? — ⏳
— Doskonale wiesz kto. — 💀
Nie odzywał się.
— Nie zmuszaj mnie do tego. — 💀
— Do czego? — ⏳
— Doskonale wiesz. — 💀
Pov Bruno
Ona chce się spytać głośno kim jestem.. Czy na pewno muszę słuchać tej okrutnej piosenki?
— Przepraszam, czy ktoś mógłby mi powiedzieć kim ten miły Senior jest? — 💀
Ona za szybko robi to o czym myślę.. I zaczęła się ta irracjonalna piosenka.
Pov Nika ( już po koncercie )
Stałam jak wryta i z nietęgą miną. Co to miało do jasnej ciasnej cholery miało znaczyć?
— Co to miało znaczyć?! Po pierwsze nie wiem czy rozumiecie, jeśli widzi przyszłość, co on ma wspólnego z waszymi genami, albo z tym, że nie dbacie o swoje zwierzęta?! To wy nie umiecie wykorzystać tego co dostaliście! Odczepta się od dobrego człowieka! Prawdopodobnie widział mnie, i co? I przyszedł mi pomóc! — 💀
Przynajmniej mam pewność, że to mój ojciec.. Niepotrzebnie to zrobiłam, pewnie czuje się urażony. Złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę Casity.
— To idioci, nie zwracaj na nich uwagi. — 💀
Mruczałam rozdrażniona jak nie wiem co. Co oni se myślą?! Jasne.. Najlepiej wszystko zrzucić na jedną osobę! Głupota ludzka nie zna granic.
CZYTASZ
Panna Madrigal, Panna Śmierci.
FanfictionHipotetycznie rzecz wziąwszy, ale tylko hipotetycznie: co jakby Bruno wyszedł kiedyś ze ściany? Co gdyby, jedynie hipotetycznie, upił się tak, że nic później nie pamiętał? Co gdyby, jedynie hipotetycznie, z przygody jednej nocy coś powstało? Tym hip...