Opadłam ciężko na kanapę, czułam się dumna. Wysprzątałam tego dnia cały dom, nawet zajęłam się pralnią. Popołudnie dobiegało końca, przewijanie filmów na Netflix przerwał głośny dźwięk dzwonka.
- Co robisz? - uporczywy głos Gojo dobijał się w słuchawce.
- Cześć, u mnie też wszystko w porządku dziękuję, że pytasz.
- Pouczymy się dzisiaj? - Gojo totalnie zignorował fakt, że wypomniałam mu brak przywitania.
- Dzisiaj?!
- Teraz? Co Ty taka zaskoczona, nie obiecałaś mi tego przypadkiem?
- Ubiorę się i przyjdę za jakąś godzinę. - odburczałam.
- Zostań w domu, będę za 15 minut. - rozłączył się.
Czy on że mnie kpi? Za 15 minut? Pobiegłam do sypialni zmienić luźne dresy na obcisłe szare jeansy z wysokim stanem i beżowy t-shirt z wycięciem w kształcie "V" przeczesałam palcami krótkie włosy. Przecież nie będzie aż tak źle. Złapałam swój laptop i zbiegłam do salonu. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.
Gdy tylko otworzyłam drzwi Satori wparował jak do siebie rozglądając się po pomieszczeniu.- Gdzie twoje podręczniki?? - wypaliłam wściekła.
- Mam je w głowie. - gestem dłoni pokazał na swoją czuprynę, nie przestając się rozglądać jakby czegoś szukał.
- Co robisz? - zapytałam widząc jak zasłania rolety w kuchni i salonie.
- No będziemy się uczyć przy świetle. Chyba nie chcesz. Żeby sąsiedzi Cię oglądali??
- Kto miałby oglądać mnie zza 3 metrowego żywopłotu? A może boisz się, że zobaczą Cię mrówki w ogrodzie? - podłączyłam wtyczkę laptopa do prądu i odpaliłam ekran główny. - Jesteś jakiś spięty, dobrze się czujesz?
Satoru zignorował moje słowa i rozłożył się na kanapie. Jego zachowanie zaczęło mnie irytować i stresować równocześnie.
- To z czym masz problem na tych zajęciach? - odpowiedziałam prawie przez zęby.
- Ah, to już nieważne w sumie to jakoś nie jest pilny temat. - Gojo przeszedł się po kuchni i zaglądał do lodówki jakby był u siebie. - Zrobiłaś zakupy? Lodówka jest pełna jak nigdy.
Satoru zaczął wyciągać jakieś rzeczy z lodówki, a mnie zalała biała gorączka.
- Czy Ty tu przylazłeś, żeby wyżerać zawartość mojej lodówki, czy się uczyć? W ogóle nie odpowiadasz na moje pytania! Nawet się nie przywitałeś! - moja ręka z hukiem wylądowała na kuchennym blacie.
Satoru spojrzał na mnie jednym z tych spojrzeń, przez które można się roztopić i powiedział:
- Nie, przyszedłem obejrzeć film. - mówiąc to uśmiechnął się ciepło, a ja nie wierzyłam własnym uszom. - Gdybym powiedział Ci wprost, że chce obejrzeć film to miałabyś milion wymówek, by tego nie robić.
- C-co?
- Myślałem, że lubisz spędzać czas w moim towarzystwie. - Gojo oparł się plecami o drzwi lodówki i skrzyżował ręce na piersi. - Więc jak to w końcu jest?
- Nigdy nie mówiłam, że lubię spędzać z tobą czas. - spaliłam buraka i próbowałam otworzyć okno na znak tego, że mi gorąco.
- Tak? Twoje usta powiedziały mi to kilka dni temu głośno i wyraźnie! - Gojo roześmiał się na dobre widząc moją reakcję.
- Nic takiego nie miało miejsca!
- Jak to nie? Rzuciłaś się na mnie z pocałunkiem hehe.
- To miał być buziak na znak podziękowania, znajomi tak robią, przecież wszyscy tak robią. - cofnęłam się, gdy Gojo ruszył w moim kierunku i zatrzymałam się na blacie wyspy, on nie odpuszczał, a ja miałam wrażenie, że za chwilę przesunę wmurowany w podłogę mebel.
- Myślę, że znajomi i przyjaciele nie znają smaku Twoich słodkich ust, wiesz? - oparł swoje dłonie na blacie za mną pochylając się nade mną i wbijając we mnie spojrzenie tak głodne, że mało nie pisnęłam.
- Nie powinieneś dzisiaj podrzucić Sayi prezentacji? - odwróciłam wzrok na zegar wiszący za głową Satoru. Moja reakcja wyraźnie mu się nie spodobała.
- Już to zrobiłem, napisałem smsa i wrzuciłem pendrive'a do skrzynki na listy. Swoją drogą kiedy wracają Twoi rodzice? - dzięki Bogu odpuścił i odszedł rozsiadając się na kanapie. Musiałam złapać solidny haust powietrza, czułam się jak pod wodą.
- Pewnie jakoś na święta, dlaczego pytasz?
- Myślisz, że jesteś bezpieczna w tym domu?
- Przecież mam alarm?
- Kiedyś udało mi się pominąć ten szczegół pamiętasz?
Przypomniałam sobie jak wtedy mnie zaskoczył swoją obecnością. Rzeczywiście wtedy alarm nie wykrył niczyjej obecności a jestem pewna, że drzwi były zamknięte.
- Niby tak, ale to spokojna okolica, każdy się tutaj zna. Co miałoby się stać? Mieszkam tutaj sama już tyle czasu. Czasem zdarzały się drobne kradzieże, ale to chyba nie powód do niepokoju?
Usiadłam na kanapie w drugim narożniku i zaczęłam przewijać kolejne pozycję na Netflixie. Dlaczego nagle zaczął o to pytać? I to jego dziwne zachowanie, rozglądanie się.
- Chcesz mnie postraszyć, a potem włączyć straszny film żebym bała się zostać sama? - wyśmiałam jego pytanie.
- A tak tylko pytam.
Czas mijał, a za nami były kolejne filmy, komedia, dramat a na końcu słaby i niskobudżetowy horror. Tak minęły nam cztery godziny. Mnie zamykały się oczy a Gojo przewijał i szukał czwartego już dzisiaj filmu.
- Padam na twarz jest już po 23 nie powinieneś się szykować na jutro, albo iść spać? Do domu?
- Ta, pewnie tak.
- Jesteś dzisiaj jakiś nieswój, wszystko gra? Myślami chyba jesteś gdzieś indziej. - podrapałam się po karku zastanawiając się, czy wypada abym tak dociekała? - Chodzi o jutrzejszą akcje? Jeśli chcesz to nagram Ci po kryjomu cały spektakl.
- No, byłoby super. - odburczał wciąż nie odrywając twarzy od ekranu. - To nic, będę się zbierał.
Gojo zamiast ruszyć do drzwi wejściowych skierował się w stronę tarasu wychodzącego na tylną część domu.
- Pójdę tyłem, sprawdzę czy nikt się nie kreci. - nie minęła chwila, a już zniknął w ogrodzie bez pożegnania. Coś musiało siedzieć mu na głowie cały ten czas. Zrobiło mi się nieco przykro.
Naprawdę zaczynałam myśleć, że coś jest nie tak. Dwa razy sprawdziłam alarm, obeszłam w koło cały dom zamykając wszystkie okna, nawet te na piętrze. Cisza domu jak nigdy zaczęła mnie przytłaczać. Zamknęłam rolety zewnętrzne i poczułam nieprzyjemny przeszywający chłód. Przez tego dupka popadam w paranoję!
CZYTASZ
Jujutsu Kaisen +18 Doujinshi
Fanfic#1 Gojosatoru #1 Jujutsukaisen Opowieść docelowo miała być szybkim oneshootem, ale w czasie pisania zmieniła się nieco. Szczegółowe opisy. Fanfik lub Doujinshi z Gojo Satoru i OC postacią stworzoną przeze mnie. Cała akcja odbiega znacznie od kano...