XI

927 61 8
                                    

Obudził mnie delikatny słodki zapach i ostre promienie słońca świdrujące przez moje powieki wprost do mózgu. Poczułam ostry ból głowy, gdy otwierałam oczy.

Jak w ogóle trafiłam wczoraj do domu?

Nie miałam pojęcia co się wydarzyło, pamiętałam tylko słodki smak lekkiego, orzeźwiającego drinka, później poczułam się senna, a teraz jestem tutaj. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się. To nie jest mój pokój, momentalnie zaczęłam panikować. Nowoczesne meble, duży płaski telewizor wiszący na jednej ze ścian, fotel, biblioteczka i biurko. Wszystko było dobrane kolorystycznie. Drewno i czarna stal minimalistyczne i eleganckie. Czy to jedna z tych nocy, gdzie lądujesz w łóżku z przypadkową osobą i nie zdążyłaś się wymknąć przed śniadaniem?

Zrzuciłam z siebie pościel i zdębiałam. Nie byłam w swoich ubraniach, wzdłuż pleców przebiegł mi lodowaty dreszcz. Zacisnęłam dłonie w pięści i zerwałam się z łóżka. Nadepnęłam na coś miękkiego i usłyszałam pociągły okrzyk bólu, tak się wystraszyłam, że runęłam na ziemię od razu podkulając nogi pod siebie.

- Boże, zaraz chyba umrę. - To był Gojo. Zwijał się na podłodze przy łóżku i trzymał za żebra.

- Co Ty tutaj do cholery robisz?! I gdzie są moje ubrania!? - wydarłam się na cały głos wstając od razu do pionu, rzuciłam mu spojrzenie mówiące, że za chwilę będzie błagał o śmierć jeśli się dobrze z tego nie wytłumaczy.

- Oi, uspokój się do cholery, tak mi dziękujesz za uratowanie twojego tyłka? A może nawet życia? Jesteś niewdzięczna. - chłopak usiadł opierając się plecami o brzeg drewnianego łóżka.

- Dobrze się wczoraj bawiłaś? - spojrzał na mnie, a ja jeszcze nigdy nie widziałam takiej powagi na jego twarzy. Nawet wtedy, gdy powiedziałam mu o tym co robiła Saya.

- O co Ci chodzi? Gdzie są moje ubrania? - zaczęłam nerwowo się rozglądać i znalazłam swoje rzeczy na podłodze niedaleko okna. Od razu po nie ruszyłam, ale zatrzymała mnie dłoń Satoru, która teraz mocno trzymała mój nadgarstek.

- Żartujesz sobie? Czy Ty wiesz w co się wpakowałaś? - teraz wyraźnie widziałam opuchliznę na jego twarzy, siedział tak w samych gaciach i miałam wrażenie, że jego oczy świdrują moje wnętrze. Na żołądku zrobiło się ciężko, a moje usta po prostu zatkało. Nie potrafiłam się odezwać i tylko odwróciłam wzrok.

- Mówię poważnie, nie masz pojęcia w co się wpakowałaś co? Nie mogłaś wczoraj odebrać tego pieprzonego telefonu? Po co w ogóle pojechałaś do najbardziej znanego klubu nocnego i jak w ogóle tam weszłaś bez okazywania dokumentów? - jego wzrok nie zelżał ani trochę, wciąż patrzył na mnie z wyrzutem, jakbym to ja była czemu kolwiek winna.

- Nie odebrałam telefonu po tym jak ostatnio pijany chciałeś mnie przelecieć i postanowiłeś mnie zmacać w mojej własnej sypialni! Miałam zwykle szczęście, że tam weszłam. Fart i tyle. Wypiłam dwa drinki i urwał mi się film. Lepiej mi wytłumacz dlaczego moje ubrania są na podłodze a nie na mnie! I...

I dlaczego jesteśmy tutaj razem? Ja w cudzych ubraniach, a on w samych bokserkach? Czy do czegoś doszło?

- I co?

- Czy my? - głos mi zadrżał.

- Nie. Masz mnie za świnię i dupka? Wyciągnąłem Cię fartem z łap jakiegoś śliskiego typa, który wynosił Cię naćpaną jakimś gównem tyłami klubu.

Moje oczy otwarły się tak szeroko, że z automatu przy pewnym ich rozszerzeniu otwarły się też moje usta. Ten facet, który postawił mi drinka? Pamiętam, że został przy barze, a ja poszłam do łazienki.

- Skąd wiedziałeś gdzie jestem?

- Ty chyba nawet do łazienki chodzisz z nawigacją co? Bez przerwy masz włączoną lokalizację. Nie żyjemy pod kamieniem, nie trzeba do nikogo dzwonić, by dowiedzieć się gdzie jest. - chłopak próbował wstać, na jego twarzy malował się grymas bólu.

- Co się później stało? - przykucnęłam próbując podnieść go i posadzić na łóżko. 

- Słuchaj mieliśmy sporego farta. Ty miałaś tego farta, że ja chciałem pogadać i zacząłem dzwonić, a ja miałem farta, że ten gość był lekko wstawiony, bo dostałem mały wpierdol jednak udało mi się go trochę uspokoić, inaczej byłoby kiepsko i z Tobą i ze mną. To jakaś mafia, chyba chodzi o handel ludźmi.

Usiadłam obok i zaczęłam podnosić jego koszulkę, żeby zobaczyć, czy nie dostał nożem po żebrach skoro się tak zwija, ale  zobaczyłam tylko kilka całkiem już czarnych siniaków.

- Weź, masz strasznie lodowate dłonie, czy Ty w ogóle żyjesz? - Satoru spuścił spowrotem swoją koszulkę i wyglądał jak obrażone dziecko.

- Saya też tam była. Chciałam zobaczyć w jakim towarzystwie się obraca, co robi w wolnym czasie dlatego potrzebowałam od Ciebie tego nagrania. Mam plan jak ją pogrążyć. Musiałam się przebrać, nie mogła mnie rozpoznać, a w mundurku szkolnym, czy moich ubraniach nie wyglądała bym zbyt kobieco, jak inaczej miałabym wejść do najbardziej prestiżowego klubu w mieście?

Spuściłam głowę w dół i zacisnęłam swoje pięści na pościeli, naraziłam swoje zdrowie, a do tego zdrowie innej osoby, żeby coś komuś udowodnić. Z jednej strony udowodniłam sobie, że mogę być kim zechcę, a z drugiej uwierzyłam, że mój plan się powiedzie. Dlaczego jedna dziewczyna musiała tak zepsuć moje spojrzenie na własną osobę? Dlaczego uczepiła się akurat mnie? Jak to możliwe, że chęć zemsty i odegrania się na niej popchnęło mnie do takich czynów? Byłam skrajnie nieodpowiedzialna...

- Chciałaś być kobieca? Dlatego ubrałaś się jak jakaś demonica kusicielka?

- Po co dzwoniłeś? Chciałeś pogadać. Nakryłeś ich?

- Nie, zrezygnowałem z tego planu. Pamiętałem, że chcesz zdobyć nagranie. Poza tym, bardziej martwiłem się tym, że nie odzywasz się do mnie.

- No tak, semestr przeleciał Ci przed nosem i przypomniałeś sobie dlaczego tamtego pieprzonego dnia stanąłeś na moim podjeździe?

- Co? Nie! Chodzi o to jak się ostatnio zachowałem, nie chciałem Ci zrobić krzywdy, sam nie wiem co wtedy mnie podkusiło. Byłem wściekły, lekko podpity... Ale tamtego wieczoru, gdy wynurzyłaś się z basenu cała mokra i zmarznięta, w dresie i rozpinanej bluzie... Myślę, że jesteś najbardziej kobiecą licealistką jaką znam. Ciężko mi powiedzieć o co dokładnie mi chodzi, ale w tamtym momencie byłem podjarany, zawsze dostawałem to, czego chcę. Pierwszy raz dostałem na głowę kubeł zimnej wody, który uświadomił mi co się stało. Naprawdę myślę, że nie potrzebujesz takich ubrań, żeby być kobieca. W tamtym momencie... W tamtym momencie wyglądałaś bardzo zmysłowo. A mnie poniosło w tak chamski i dziecinny sposób. Nie chciałem tego pisać, ani mówić przez telefon. Przepraszam za to, że poczułaś się wykorzystana.

Jego oczy nieco przygasły i teraz spoglądały prosto na mnie, a ja poczułam jak na mojej twarzy robi się coraz cieplej. Czy właśnie sam Gojo Satoru powiedział, że wyglądam seksownie w dresie? Ten sam? Poczułam się jakbym siedziała właśnie w saunie, w której zablokowano jedyną drogę wyjścia i podgrzano atmosferę do miliona stopni jak w piekarniku.

Co mam teraz zrobić?

Jego brzuch zaczął głośno burczeć, Gojo wstał bez słowa i zniknął gdzieś za drzwiami. Ruszyłam w tym samym kierunku. Po chwili znaleźliśmy się w kuchni gdzie nadal panowała okropna i ciężka cisza. Musiałam coś powiedzieć, jakoś to przerwać. To ja zostawiłam go bez odpowiedzi.

- Pomóż mi się odegrać na Kisaragi, a ja pomogę Ci zaliczyć semestr jako najlepszy student na roku i  dostaniesz stypendium zagraniczne później każdy ruszy w swoją stronę.

____________________________

Dziękuję bardzo wszystkim aktywnym czytającym, dziękuję za gwiazdki ♥️🤌
Staram się nieco ożywić fabułę i nieco zmienić jej kierunek, planuje też jakąś dziką i szczegółową scenę 18+
Dajcie znać, czy chcecie częściej takie sceny, czy zachować pozory 🤣🖐️ Do zobaczenia

Jujutsu Kaisen +18 DoujinshiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz