Rozdział 3 - Opuszczone metro

193 22 3
                                    

Trójka przyjaciół stała przed w połowie rozwalonym zejściem do metra. Zaraz po tym gdy zgodzili się na propozycję Foolish'a poszli do swoich domów i zabrali ze sobą bluzy wraz z innymi potrzebnymi rzeczami. George uparł się nawet na latarki, chociaż każdy z nich miał przy sobie naładowany telefon.

— To... Idziemy? — zapytał Sapnap, zerkając na dwójkę chłopaków.

Clay pokiwał głową i jako pierwszy, zaczął iść po pękniętych, kamiennych schodach, które ciągnęły się aż do rozwalonych bramek. Metro nie było używanie już od paru długich lat i było to widać. Ściany, które dawniej były pomalowane, popękały albo obrosły mchem. Bramki, przez które przeszła trójka nastolatków, zardzewiały, a niektórym brakowało parę części.

— Aż dziwne, że tego nie zamurowali... — mruknął Sapnap, włączając latarkę w telefonie i rozglądając się dookoła.

W jego ślad poszedł George i Clay, także włączając latarki. Płytki ułożone kiedyś jako podłoga, popękały i zarosły trawą. Gdzie niegdzie brakowało kawałka betonu.

— Prawie jak w horrorze!

— Wolałbym tego tak nie porównywać... — mruknął George, słysząc komentarz Nick'a.

Zatrzymali się przy krawędzi i skierowali światło na tory, które porosły mchem i zardzewiały. Większość była wykopana i ułożona przed wjazdem do tunelu. Mimo, że skierowali snopy światła na tunel, dalej nie mogli nic zobaczyć oprócz ciemności.

— I widzicie? Dlatego nosi się latarki! — powiedział brunet, wyjmując z plecaka dużą latarkę.

Tym razem gdy skierował światło na tunel, od razu mogli zobaczyć co się tam znajduje.
Sapnap przewrócił oczami, uśmiechając się lekko.

— Dalej uważam, że była niepotrzebna.

— Jeśli chcesz iść w ciemności to mogę ją wyłączyć!

Nick nie odpowiedział, zaczynając przechodzić przez tarasujące tunel, tory. George podał czarnowłosemu latarkę i zaczął przechodzić za nim. Nie minęło parę sekund, a obok pozostałej dwójki, stanął Clay.

Kiedy upewnili się, że na pewno wszystko mają, zaczęli iść wzdłuż torów, idąc wgłąb ciemnego tunelu.

— Myślicie, że czemu to zamknęli? — spytał Clay, po paru minutach ciszy.

— Przecież budowali nowe tunele! Pewnie tego nie dało się połączyć. — stwierdził brunet, wzruszając ramionami.

— Ale podobno kiedyś ktoś tu się powiesił! — wtrącił się Sapnap, szczerząc się w ich kierunku.

— Ty wiesz, że nie wszystko co przeczytasz na Twitterze jest prawdziwe...?

— Wcale tego tam nie przeczytałem! — prychnął - ...No może akurat nie to!

— Mhmmmm.... Bo już ci uwierzę!

Clay pokręciło rozbawiony głową, słysząc ich małą sprzeczkę. Otworzył usta by przerwać im rozmowę, ale zatrzymał się i obejrzał do tyłu. Przez chwilę miał wrażenie, że usłyszał czyjeś kroki. Jednak nie zauważył nikogo w ciemności. Żadnego ruchu ani dźwięku.
Zmarszczył lekko brwi i obrócił się z powrotem, chcąc dogonić przyjaciół. Ale... Nikogo przed nim nie było. Przed chwilą słyszał jeszcze rozmowę George'a i Sapnap'a, ale zaraz dźwięk ich głosów ucichł.

— To chyba jakiś kiepski żart... — wymamrotał, zaczynając iść szybciej niż wcześniej.

Nie chciał zostawać sam w opuszczonym tunelu. Co jeśli Nick i Gogy zdążą wyjść bez niego? Chyba zorientują się, że go z nimi nie ma... Chociaż potrafią bardzo długo się kłócić.

— Cholera — mruknął, po chwili zaczynając biec by jakoś ich dogonić.

Zaraz tego pożałował kiedy potknął się o kamień i upadł na rozwalony beton. Na szczęście telefon, który wypadł mu z dłoni, nie ucierpiał zbytnio i nie wyłączył latarki. Jeszcze gorzej byłoby gdyby leżał tu w ciemności.
Clay sięgnął szybko po telefon i wstał powoli z ziemi. Teraz był pewny, że Sapnap i George zdążyli się trochę oddalić.
Westchnął cicho i rozejrzał się, świecąc sobie latarką. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy były metalowe drzwi. Nie chciał iść dalej przez tą ciemność, więc zaciekawiony podszedł do drzwi.

— Może są tam jakieś schody na zewnątrz? - pomyślał, chwytając za klamkę i próbując otworzyć drzwi — Jakieś wyjście ewakuacyjne czy coś?

Zajęło mu to dobrą chwilę zanim rdza na zamku puściła. Z lekkim trudem popchnął drzwi do środka, a one z cichym piskiem się otworzyły.
W środku także było ciemno jednak było bardziej widocznie niż w całym tunelu.

Niepewnie zajrzał do środka i zaczął iść wgłąb pomieszczenia. Zaraz zauważył, że przy ścianach ustawione są półki z jakimiś probówkami i szklankami.

— ...Laboratorium? — zastanowił się, przyglądając zawartości probówek — Albo jakiś magazyn...

Półki ciągnęły się aż do końca ściany, jedynie na środka nie było żadnej.

— Dziwne — stwierdził w myślach, zaczynając iść wzdłuż półki.

Zatrzymał się natychmiast kiedy usłyszał hałas, pękającego szkła. Wyjrzał zza końca półki i poświęcił światłem na podłogę. Leżała tam rozbita szklanka z rozlanym dookoła niej płynem.
Clay nie zauważył nikogo więc odetchnął z ulgą. Już bał się, że ktoś tu za nim wszedł.

Nawet nie zauważył kiedy na jego ramię spadł pająk, który zaczął wspinać się po jego ubraniu w kierunku dłoni.

— Chyba niczego tu nie ma... — mruknął, zaczynając iść z powrotem do drzwi wyjściowych.

Dźwignął wyżej telefon, chcąc sprawdzić ile zostało mu baterii. W tym samym momencie zauważył na swojej dłoni dość dużego pająka. Odruchowo puścił telefon, chcąc szybko zrzucić z siebie pająka. Normalnie by tak nie zareagował, ale ten był nienaturalnie duży. Zaczął wymachiwać panicznie dłonią by jak najszybciej pozbyć się go.
Gdy telefon upadł na podłogę, latarka w nim, wyłączyła się i w pomieszczeniu zapanowała z powrotem ciemność.

W końcu Clay nie czuł już niczego na dłoni, jedynie chwilowy ból. Pomyślał, że pewnie uderzył o coś dłonią gdy próbował zrzucić z siebie pająka.
Kiedy nie poczuł już niczego co mogłoby chodzić po jego dłoni, kucnął i zaczął szukać telefonu. Nie był to najlepszy pomysł na szukanie, ale nie mógł go nigdzie zobaczyć. Dopiero po chwili poczuł pod dłonią krawędzie telefonu. Przesunął dłoń wyżej i chwycił przedmiot, przesuwając go do siebie. Z powrotem włączył latarkę i szybko wyszedł z pomieszczenia.

— Nigdy więcej nie przychodzę w takie miejsca — powiedział do siebie, zaczynając iść dalej szybkim krokiem.

Kiedy doszedł do zakrętu tunelu, musiał zasłonić twarz dłonią bo ktoś zaświecił mu latarką w oczy.

— Tutaj jesteś! Ty wiesz jak się martwiliśmy?! — krzyknął na niego George, ściskając w dłoni latarkę — Jesteśmy już prawie przy końcu, a ciebie nie ma!

— Już myślałem, że to ja będę musiał przekazywać złe wieści twojemu tacie!

— Nie strasz nas tak więcej! — dodał George, uderzając lekko Clay'a w ramię.

— To wy mnie zostawiliście... — wymamrotał, przewracając oczami i rozmasowując ramię.

— Po prostu już wyjdźmy z tego cholernego metra! — fuknął najniższy z nich — Chce po prostu już stąd wyjść i iść do domu!

Nie czekając aż tamci cokolwiek powiedzą, George zaczął iść w stronę, z której przyszli wraz z Nick'iem.
Clay z Sapnap'em woleli nie zostawać w ciemności więc od razu pobiegli za brunetem.

— Czekaj na nas!

Kiedy dogonili już przyjaciela, razem z nim zaczęli iść w kierunku wyjścia z tunelu.

— Szefie... — cichy, zniekształcony głos odezwał się pośród ciemności — Ktoś tu był... A projekt C-KSG5 zniknął... Przyjąłem.

W tunelu zalęgła cisza, której nic już nie przerwało.

Skok w nieznane || Spider-Dream 🕸️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz