Rozdział 10 - Nowy ja

165 18 17
                                    

Clay przypatrywał się kanapkom, leżącym na jego talerzu. Nie miał jakoś ochoty na jedzenie, ale nie chciał być później głodny. Tym bardziej, że nie miał zbytnio dużo kieszonkowych, żeby kupić sobie coś na mieście albo w automacie.

— Clay, no chodź już! — Drista weszła do kuchni zirytowana.

Wyjątkowo dzisiaj szli razem do szkoły, ale tylko dlatego, że zaczynali o tej samej godzinie.

— Zaraz idę.

Ugryzł parę razy kanapki i wziął swój plecak, idąc do wyjścia za siostrą. Najwyżej weźmie trochę muffinek od Nick'a. Pan Bad daje mu ich tyle, że biedak sam nie może ich zjeść. Można to uznać za pomoc przyjacielowi.

— Przez ciebie się spóźnię! — prychnęła, wychodząc z domu.

Przewrócił rozbawiony oczami i wyszedł z domu zaraz za siostrą. Zamknął drzwi na klucz i schował go do kieszeni. Sneeg godzinę temu pojechał do pracy i poprosił go by zamknął drzwi. Nie chcieli by ktoś im się włamał!

— Już się tak nie spiesz — mruknął Clay, próbując dogonić Dristę.

~~~~~~~~~~•°•~~~~~~~~~~

Wszedł do szkoły wcześniej żegnając się z Dristą, która jak najszybciej chciała się od niego oddalić. Bo w końcu to wstyd gdy kto ją odprowadzał do szkoły!
Clay westchnął cicho, zatrzymując się dopiero w szatni i zdejmując tam kurtkę. Nie minęło nawet parę minut kiedy znowu wróciły do niego myśli o Spider-Man'ie. Nie wierzył, że dał się na to namówić. To była kompletna głupota! Ale zgodził się i nie ma teraz innego wyboru...
Czy da radę? Tego też nie wiedział. Sądził, że się nie nadaje! Peter Parker był chociaż mądry i potrafił zbudować cokolwiek chciał. A on? Nawet tosty potrafił spalić.
Na lekcjach prawie nigdy się nie udzielał. Co z niego za superbohater jeśli nawet nie potrafi poradzić sobie w szkole.

Z cichym westchnięciem wyszedł z szatni idąc do schodów, prowadzących na piętro.

— Cześć, Clay'u z klasy drugiej!

Odwrócił się do osoby o jasnych, brązowych włosach i czarnych okularach na twarzy. Ubrany był w białą koszulkę z czerwonym krawatem oraz spodnie z szelkami. Clay wszędzie mógł go rozpoznać.
Po za tym Charlie miał ten zabawny sposób zwracania się do kogoś. Zawsze mówił najpierw imię, a potem z skąd jest dana osoba. Ale w szkole mówił zawsze kto do której klasy należy. Może i było to dziwne, ale w końcu każdy się przyzwyczaił.

— Cześć Charlie — odpowiedział, patrząc się na znajomego z lekkim uśmiechem.

Nie był z nim bardzo blisko, ale lubili się. Charlie był typem wiecznie wesołej osoby o optymistycznych myślach. Był trochę chaotyczny, ale właśnie takie osoby lubił Clay. Nienawidził gdy ktoś był bez przerwy ponury i złej myśli. A Charlie był idealnym przeciwieństwem do tego.

— Coś się stało? Wyglądasz na przygnębionego.

— Nieee... Nic się nie stało. Jakoś mam dzisiaj gorszy dzień.

— Każdemu się czasami zdarza! — uśmiechnął się do niego — Ale zawsze trzeba się starać żeby to zmienić! — dodał i nie czekając na odpowiedź, wyszedł z szatni.

— "Zawsze trzeba się starać..."

Clay przypatrywał się drzwiom, przez które wcześniej wyszedł okularnik. Czy właśnie nieświadomie pomógł mu w problemie?
Jeśli nie jest taki mądry jak Peter to musi się postarać by taki być! Albo chociaż na takiego wyglądać... Bo kto chce mieć bohatera idiotę? Osobiście Clay wolałby by taki bohater był chociaż inteligentny. Nie musiała być jakoś wybitnie mądry, ale chociaż powyżej normy albo nawet w normie!

Skok w nieznane || Spider-Dream 🕸️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz