Rozdział 5 - "Jesteś jak Peter Parker!"

172 18 3
                                    

Spróbował jakoś oderwać dłonie od powierzchni, ale one jak na złość, nie chciały puścić.

— To chyba jakiś kiepski prank! — prychnął, marszcząc brwi.

— O JASNA CHOLERA! —ktoś krzyknął, wchodząc do łazienki i zauważając, wiszącego na suficie Clay'a.

Chłopak spojrzał się spanikowany na ucznia, który stał przy drzwiach. Był to Tommy - brat Wilbur'a i Dave'a. Nie dzielił ich zbytnio wiek, ale zawsze nazywali młodszego 'dzieciakiem'. Bawiła ich reakcja Tommy'ego.
Blondyn miał dosyć specyficzne zainteresowania. Oczywiście nauka była ostatnia. Najbardziej interesował się technologią i komiksami. A najbardziej o superbohaterach! Wiedział o nich wszystko. Nie było rzeczy, której o nich nie wiedział.
Po za tym, Tommy ubierał się także dosyć... Dziwnie? Tak można to określić. Zawsze na głowę zakładał czerwone słuchawki z doczepionymi, czerwonymi rogami diabła.
Białą bluzę z czerwonymi rękawami i spodnie z paroma dziurami, w okolicach kolan. Ale nigdy nie zdejmował z szyi naszyjnika w kształcie miecza, który był identyczny jak ten, który nosił jego najlepszy przyjaciel - Tubbo.

— Heh... Hej Tommy — powiedział, starając się uśmiechać normalnie — Co tam?

— Jak ty to zrobiłeś!?

Blondwłosy nastolatek podszedł bliżej i przyjrzał mu się zaciekawiony. Nie codziennie widzi się człowieka przyczepionego do sufitu!

— Też chciałbym to wiedzieć! — prychnął, podążając za nim wzrokiem — A teraz pomóż mi stąd zejść!

— E... A jak?

— Wymyśl coś!

Tommy rozejrzał się po łazience, szukając jakieś drabiny czy czegoś w tym rodzaju. W końcu poszedł do rogu pomieszczenia i wrócił z... Mopem.
Zanim Clay zdążył cokolwiek powiedzieć, oberwał nim w twarz.

— CO TY DO CHOLERY ROBISZ?! — krzyknął, czując ból w okolicach policzka.

— Próbuje cię zrzucić! — odpowiedział tamten, nawet nie przestając okładać starszego mopem.

— TY CHOLERO JED... — nie dokończył, kiedy dłonie w końcu puściły sufit, a on spadł na podłogę.

Nie zorientował się nawet kiedy wylądował w pozycji kucającej, przytrzymując się przy tym dłonią.

— ...To coś nowego — mruknął, rozglądając się zdezorientowany.

Zwykle upadał z hukiem na ziemię, a nie lądował na niej jak jakiś akrobatyk.
Zatrzymał w końcu wzrok na Tommy'm, który z zawzięciem szukał czegoś w plecaku.

— Co ty robisz? — prychnął, ale tamten nawet mu nie odpowiedział.

— Poczekaj! — zawołał blondyn, zatrzymując Clay'a, który już miał wstanąć na nogi.

W końcu wyjął jeden ze swoich ulubionych komiksów. Podniósł go do góry i ustawił tak by trzymany komiks, znajdował się tuż obok zdezorientowanego białowłosego.

— O cholera! — krzyknął, spoglądając raz na okładkę, a raz na starszego.

— No co? — odparł, w końcu wstając i podchodząc do Tommy'ego.

Zajrzał mu przez ramię i zaraz spojrzał na niego ze zmieszanym wyrazem twarzy. Na okładce komiksu, narysowany został Spider-Man. Bardzo popularny pajęczy bohater.
Mężczyzna w czerwonym kostiumie stał akurat w tej samej pozycji, co Clay przed paroma sekundami temu.

— Jesteś jak Peter Parker!

— Co...?

— No wiesz! Ten chłopak co staje się boha...

— Wiem kto to Peter Parker! —przerwał mu, przewracając oczami — Ale co to ma do rzeczy!?

— Nie rozumiesz! Stałeś przed chwilą na suficie! Jak Spider-Man! — powiedział, otwierając komiks i pokazując mu obrazek gdzie nastolatek, w podobnym na oko wieku, także przyczepił się do sufitu.

— Ale ty wiesz, że to nie istnieje?

— To ty przyczepiłeś się do sufitu, nie ja!

Clay przewrócił oczami, zerkając po chwili na stronę komiksu. Bohaterowie nie istnieli... Prawda? Przecież to były tylko postacie wymyślone i narysowanie na papierze! Nic prawdziwego.

— Po prostu zapomnij, że w ogóle coś się stało — powiedział cicho, kierując się do drzwi.

— Ej no! Ale...

Clay nie usłyszał już co mówi Tommy, gdy wyszedł na korytarz. Od razu zaczął iść w kierunku sali gdzie miał następną lekcję.
Miał już kompletnie dość tego dnia.

— Cześć Clay! — Will z uśmiechem podszedł do przyjaciela, zaczynając iść razem z nim przez korytarz — Słyszałem co się u was stało. Ja bym nie ryzykował już pierwszego dnia, ale widzę, że ty jednak to co innego...

— Teraz każdy będzie o tym gadał?

— Nawet nie wiesz jaki Schlatt był wnerwiony kiedy szedł przez korytarz! Istna cykająca bomba!

— Mam już przesrane... — wymamrotał, przecierając zmęczony twarz.

— Nie przejmuj się! W końcu mu minie! — stwierdził, patrząc się na białowłosego — Ale jak już rozmawiamy, to kiedy będziesz mógł dołączyć do kółka muzycznego? W tamtym roku tylko przychodziłeś oglądać, ale w końcu musisz się zapisać!

— Obiecuję, że zastanowię się nad tym.

— Trzymam cię za słowo!

Kiedy doszli razem do klasy Clay'a, pożegnali się, a każdy z nich rozszedł się w inną stronę. Wilbur w kierunku swojej klasy, a białowłosy do wnętrza pomieszczenia.
Oby tylko ta lekcja była normalniejsze!

---------------

Tym razem trochę krótszy rozdział, ale mam nadzieję, że się nie zawiedliście!

Skok w nieznane || Spider-Dream 🕸️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz