Rozdział 11 - Można by rzec... Lekka kraksa

135 19 7
                                    

— Na pewno się na tym nie zabiję? — zapytał Clay, przyglądając się sieciowodom, które miał przypięte do dłoni.

— E... To nie ważne! Masz super moce! Tyle ci wystarczy — odpowiedział Tommy z słuchawki, którą miał Clay.

Przewrócił oczami i spojrzał się niepewnie na krawędź dachu, na którym stał. Wcześniej wziął ze sobą plecak wraz z swoim kostiumem i poszedł w kierunku miasta. W końcu musiał jakoś zacząć więc wybrać niezbyt wysoki budynek i wszedł na dach za pomocą drabiny. Może nie był to wysoki wieżowiec, ale jak na początek był w porządku.
Założył jedynie swoją bluzę z namalowanym znakiem pająka, sieciowody i oczywiście swoją maskę. Kiedy był już gotowy wystarczyło tylko skoczyć z dachu. Bądźmy szczerzy, to nie brzmi dobrze.

— Nie mogę zrobić to z niższego? — przyłożył dłoń do słuchawki, którą miał w uchu.

—  Nie, nie możesz! Wtedy byś się wykręcił. Teraz nie masz wyboru.

Westchnął cicho i znowu spojrzał się w dół. Clay zrobił krok w tył i zatrzymał się na chwilę. Czy ma wybór? Już raczej nie. Głupio mu było się z tego wycofać. Tylko czy nie zabije się przez upadek? Miał nadzieję, że nie. Najwyżej będzie nawiedzał Tommy'ego po śmierci.

Zamaskowany bohater wziął głęboki wdech i wziął rozbieg, odbijając się od krawędzi dachu. Zobaczył to jakby w zwolnionym tempie. Odbicie się o dachu i powolne spadanie w dół.

"Tak jak ćwiczyłem..." — pomyślał, wyciągając przed siebie dłoń z sieciowodem i przysuwając palce do przycisku.

Przycisnął go, a z urządzenia wystrzeliła biała sieć, przyczepiając się do najbliższej ściany budynku. Niespodziewanie sieć napięła się, ciągnąc za sobą Clay'a. Tego nie przewidział.

— WOOOOOOOOOOOOOW!! — krzyknął, prawie wpadając w budynek.

W ostatniej chwili odczepił sieć i powtórzył ruch. Przyczepiła się do następnego budynku, a jego pociągła za sobą. Tym razem odczepił sieć wcześniej i wystrzelił następną, która trafiła w lampę uliczną. Wszystko byłoby w porządku jeśli nie zaczęło by go kręcić do okoła. Zaraz puścił sieć i wystrzelił w powietrze, krzycząc ma całe miasto.

— AAAAAAAAAAA!! O CHOLERA!

Gdyby ktoś go teraz zobaczył to na pewno nie nazwał by go "bohaterem". Prędzej "tchórzem" albo "dzieciakiem" co wcale nie odchodziło zbytnio od prawdy.

Spanikowany Clay, odwrócił głowę do tyłu, patrząc się na widok miasta z góry. Musiał przyznać, że było całkiem ładnie. Gdyby nie to, że mógł zaraz roztrzaskać się na ziemi to na pewno oglądał by go jeszcze chwilę.
Kiedy tylko zaczął spadać opamiętał się i wystrzelił kolejną sieć. Tym razem już ostrożnie zaczął się poruszać nad ulicą, huśtając się na sieciach. Co jakiś czas dało się usłyszeć jego krzyk kiedy zbytnio zbliżał się do czegoś.
Ludzie idący po chodniku podnosili zaskoczeni głowę, zauważając huśtającą się osobę. Na początku pomyśleli, że pewnie to jakieś zwidy albo hologram. Jednak zaraz przekonywali się, że jest to żywy człowiek.

W końcu Clay wylądował na dachu budynku. A raczej wywrócił się na nim. Nie spodziewał się, że będzie aż tak szybko leciał w jego kierunku i nie zdążył nawet zahamować. Dream podciągnął maskę na włosy i zaczął brać głębokie oddechy by się uspokoić. Przed chwilą myślał, że zaraz wpakuje się w jakiś budynek!

"Chyba żyje..." — pomyślał, tykając się po ramionach i sprawdzając czy niczego mu nie brakuje.

Odetchnął z ulgą, kładąc się na betonowym dachu. Musiał na chwilę się uspokoić albo chociaż odrobinę wziąć oddechu. Nadal nie mógł uwierzyć, że akurat jemu trafiła się taka szansa. Chociaż kłóciłby się o nazwanie to "szansą". Dla niego był to po prostu przypadek. Dalej uważa, że pewnie to nie było przeznaczone dla niego, ale przez przypadek w to wpadł.

Skok w nieznane || Spider-Dream 🕸️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz