Po rozgoszczeniu się w Mistway Hole, rozpoczęło się opatrywanie ran. Jedni ucierpieli mniej, drudzy bardziej. Ja sama zajęłam się najpierw kontrolą Wintera- trzymał się dobrze, tylko był bardzo zmęczony walką. Następnie przystąpiłam do dezynfekcji i zabezpieczenia mojej rany po grocie jednego z Arwanów, co było nie lada wyzwaniem, gdyż było to nie małe draśnięcie, lecz poważnie głęboka rana, i po spotkaniu z wodą utlenioną piekielnie szczypało. Teraz już wiem co przeżywa Millie gdy jej skóra spotka się z wodą. Gdy skończyłam opatrywać mój bok, zaczęłam chodzić po Mistway Hole. I w środku, i na zewnątrz szukałam zajęcia na wolontariacie. Niezbyt mi się powiodło, gdyż pomogłam tylko jednej z strażniczek oraz jej wierzchowcowi. Gdy kobieta była już opatrzona, odeszłam na bok tego całego tłumu i usiadłam przy Winterze, który leżał pod drzewem.
- I jak Winterku? Które to już było stulecie od twojej ostatniej bitwy na poważnie?- na moje usta wkroczył drobny uśmiech.
- Piąte. Jeszcze za czasów praprababek waszych poprzedniczek. I nawet nie próbuj wypominać mi tego, że jestem stary.- Ogier westchnął ciężko- Mimo tego, że ciężko trenowaliśmy, brakuje mi wprawy. Szybko trace racjonalne myślenie przez to robię się spontaniczny i nie myśle. Muszę nad tym pracować.
-Dobrze że zauważasz swoje błędy. A co do mnie, to czuje że jak na pierwszy raz wcale nie było tak źle.- oparłam głowę o kłodę Wintera, i spojrzałam w niebo.
Niedługo potem zauważyłam idącą w moim kierunku Rockwell razem z jej klaczą. Jedyne co mnie zaniepokoiło, to to, co Anabelle miała na głowie. Nie wiedziałam czy płakać, czy się śmiać.
-O matko, Ana, co ty masz na głowie?!- mój koń gdy zobaczył naszą dobrą przyjaciółkę odrazu obudził się z krótkiej drzemki, którą uciął zaraz po tym, jak zakończyliśmy nasz dialog.
-No witam witam - Ana uśmiechnęła się- widoczne macie skutki walki na pięści z jakąś Arwanianką. Typiara miała takie ostre pazury, że wbiła mi je w głowę.
Anabelle miała sporą część trzewioczaszki owiniętą bandażem.
-Mocno krwawiła, myślałam przez chwilę że obydwie tam zemdlejemy- odezwała się demoniczna klaczka.
Parsknęłam, chociaż za tym czynem kryło się zmartwienie o moją przyjaciółkę.
-Dobrze że żyjesz i dobrze się czujesz.- Winter i ja oznajmiliśmy nasze zdanie.
Tydzień po wydarzeniach z pola Pani Gosi oraz Mistway Hole, odbyła się oficjalna rada Kręgu Strażników. Na której niestety musiałam być obecna, przez co zmuszona byłam pozostawić ciepłą kołderkę o 5 rano i iść po Wintera do stajni.
-Witam wszystkich zgromadzonych na dzisiejszej obradzie Kręgu. - Maciej wstał z swojego siedzenia na szczycie stołu, i zaczął przemawiać- Na początku chciałbym serdecznie podziękować wszystkim którzy brali udział w bitwie, która od dnia dzisiejszego będzie nazywana Bitwą pod Wisdom, czyli najwyższym szczytem Jarvańskich gór, ponieważ doceniam wasze oddanie sprawie i waszym obowiązkom. Składam również moje najserdeczniejsze kondolencje rodzinom poległym. Niech Los czuwa nad ich duszami, gdyż polegli w obronie naszego kraju.
Zaczęliśmy bić brawo. Wiele osób uroniło kilka łez. Po patriotycznej przemowie Macieja, starszyzna przystąpiła do omawiania bitwy.
-Ilu poległo? Ilu było rannych?- najstarsza strażniczka w naszym towarzystwie (liczy sobie 250 lat), zaczynała zadawać pytania, na które Maciej i reszta szybko odpowiadali.
-60 zmarło, 250 rannych.
Po omówieniu strat, przyszedł czas na strategię.
-Prawda jest taka, że nie mieliśmy żadnej strategii, gdyż atak z strony Arwanów był niespodziewany. Uważam jednak że nasze młode Wybranki Losu spisały się doskonale, dzięki regularnym treningom- strażnik w kapturze spojrzał na nasze trenerki- między wymianami zaklęć obserwowałem Anabelle i Victorię, i bardzo dobrze posługiwały się swoimi emocjami. Jedyne zastrzeżenia mam tylko do Any- spojrzał na jej bandaż- unikamy walki na pięści gdy widzimy że przeciwnik ma przewagę w wadze.
Anabelle tylko uśmiechneła się i opuściła głowę.
Bardzo długo omawiany był agresywny lecz zwinny styl walki Arwanów. Na koniec Maciej podsumował:
"Niestety przeczuwam, iż jest to nie ostatni raz, gdy widzimy się z nimi na polu bitwy" z czym absolutnie się zgadzam.-------------------------------------------------
Witam was po 2 latach bez rozdziałów. Mam teraz wenę na PcW więc w miare możliwości postaram się skończyć PcW: PL i zacznę część drugą ich przygód👀
Mam nadzieję, że aktywność wróci i kiedyś podbiją mi się odczyty. Niestety wiem że jest to spowodowane moją nieobecnością. Zdradzę szybko że planuje rozszerzone uniwersum z którego jest dużo potencjału do wyciągnięcia. Do jutra moi mili,
Viktoria :)
CZYTASZ
Przyjaciel czy Wróg: Powstanie Legendy
Fantasi[ZAWIESZONE I PORZUCONE] Dawno temu, na wyspie Jarvan, w pewnej wiosce ze stajnią mieszkały dwie dziewczyny. Victoria Winterwell i Anabelle Rockwell. Ich konie na oko wcale się nie różniły od innych, a jednak pozory myliły. Anioły i Demony muszą złą...