VII

27 0 0
                                    

Chwilę po tym, dołączył do nas inny Strażnik. Był on jednak ubrany w zdecydowanie ciemniejszy odcień szaty, niż u Macieja. Powiedział coś Anabelle, i skierował się w lewą stronę.

-Do zobaczenia - powiedziałam i pomachałam mojej przyjaciółce. Ona tylko zatrzymała się i odmachała mi bez słowa. Dogoniła kapturnika kłusem i pogłaskała Millie.

Maciej ruszył galopem krętą ścieżką galopem, a ruszyłam w jego ślady.

-Macieju?-zapytałam.

- Tak?

-Mam pytanie. Czy twój koń ma jakieś imię?

-Tak. Ta cudowna klaczka to Brzózka. I tak, zna Wintera bardzo dobrze.- odpowiedział, poprawiając czapkę na jego głowie. 

                                                               ~~ W obserwatorium ~~

Maciej wykonał gest ręką. Chyba miał zachęcić mnie do wejścia. Zabrał Brzózkę i Wintera, i zniknął z zasięgu mojego wzroku. Wzięłam głęboki wdech i pchnęłam drzwi wejściowe.

Perspektywa Anabelle

Dojechaliśmy. Poczułam jak to miejsce przyprawia mnie o ciarki. Pomyślałam jak tam u Vici. Pewnie atmosfera w jej tak zwanej "bazie" jest o 100% lepsza niż w tej dziurze. Ta lokalizacja zwane było Popielaste Sidła albo w skrócie PS. Ludzie tu nie wydawali się zbyt mili. Przynajmniej tak mi się wydawało, nie rozmawiałam z nimi. Mężczyzna który jechał ze mną zabrał mnie i Millie do najlepiej wyglądającego budynku na tym pobojowisku. Poprosił bym zsiadła z mojej klaczki. Przyzwyczaiłam się już do jej niecodziennego wyglądu. Oddałam mu wodze i weszłam do budynku. Tam czekała na mnie szatynka ze swoim koniem. Był kary i miał niebieskie pasemka w grzywie i ogonie. Gdy mnie zobaczyła, uśmiechnęła się.

-To ty jesteś Anabelle, prawda?- zapytała.

-Tak, to ja. A ty jak masz na imię?- podeszłam do niej i rozejrzałam się po hali, której za podłoże służył piasek.

-Jestem Camilie. A ten obok, to Berry. Jestem twoją mentalną trenerką. Będę uczyła Cię zaklęć, i przygotowywała do najbliższych bitew. Proszę- podała mi naszyjnik z czerwonym diamencikiem- Dzięki temu cacku, będziemy mogły szybko się kontaktować. To co, zaczynamy?- Camilie poprawiła swoją szatę.

- Myślę że możemy zacząć.- uśmiechnęłam się szeroko.

                                                                                            *

Weszłam do obserwatorium. Było tu bardzo ciepło. Pomieszczenie emanowało przyjemną energią. W rzeczywistości, wcale nie wyglądało tu jak na obserwatorium. Na parterze był wielki, okrągły stół, a za nim wielkie drzwi. Na piętrze były półki z książkami, mapami, teleskopami i innymi fajnymi pierdołkami. Panowała zupełna cisza, do momentu w którym Wróżbita Maciej nie wyszedł zza owych wielkich drzwi. Powiedział bym weszła do hali która się za nimi znajdowała. Stała tam rudowłosa dziewczyna, wyglądająca na około 27 lat. Rozejrzałam się po hali. Przez wielkie szklane okna, wlatywało tu sporo światła dziennego.

-Jestem Kristen. Ty to Victoria tak? - zapytała.

-Tak, to ja. - uśmiechnęłam się.

-Jestem twoją mentalną trenerką. Będę uczyła Cię zaklęć i przygotowywała do najbliższych bitew. Trzymaj- wręczyła mi wisiorek z granatowym kamykiem szlachetnym- Ten wisiorek umożliwi nam szybką komunikację. To zaczynamy?- uśmiechnęła się.

Ja pokiwałam tylko głową, na znak zgody.

*****

Cześć wszystkim! Przepraszam za tak krótki rozdział. Nie miałam jednak weny, a obiecałam że kolejna część pojawi się dziś. Do zobaczenia w następnym rozdziale!


Przyjaciel czy Wróg: Powstanie LegendyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz