NOTKA NA KOŃCU
Godzina trzynasta, środek wakacji. Pewna niezdara wyłoniła się z przesiąkniętego na wskroś słońcem korytarza, przeklinając w myślach kierowcę autobusu, który przybył za wcześnie, na wskutek czego dziewczyna się spóźniła. Tak naprawdę przeklinała ona też ten cholerny upał, dzisiejsze wyjście z przyjaciółką, na które ostatecznie nie przyjdzie i wszystko co ostatnio jej nie wyszło.
Podczas wewnętrznych rozterek i mamrotania o tym jak nienawidzi komunikacji miejskiej ostatecznie postanowiła zadzwonić do przyjaciółki by poinformować, że nici z dzisiejszego wypadu spowodowanego ucieknięciem autobusu.
Szybko wyciągnęła komórkę z tylnej kieszonki swoich ogrodniczek, po czym wyszukała w kontaktach zapis "wiedźma". Dziewczyna dokładnie w ten sposób nazywała swoją przyjaciółkę od serca: Kim Dayoun.
Po wciśnięciu zielonej słuchawki odczekała kilka sygnałów myśląc jak bardzo starsza może się wkurzyć. Soyoun była praktycznie pewna, że w zamian za nie pojawienie się na spotkaniu będzie musiała wyjść z przyjaciółką na jakąś głupią imprezę, poprawka, będzie musiała pilnować starszej koleżanki.
-Witam jaśnie panią, gdzie się zapodziałaś hm? Czekam tu już dobre dziesięć minut zaraz się ugotuje i wiem, że bez takiej temperatury robi się na mój widok gorąco.- Na ten jakże skromny wywód młodsza tylko przekręciła oczami, ale nie skomentowała zachowania Dayoun.
-Uciekł mi autobus.- Podsumowała zła Soyoun.-Jeśli w ciągu minuty nie przybiegniesz tu i na kolanach nie będziesz błagać o wybaczenie to wiesz co się stanie.- Młoda dziewczyna pomimo, że nie widziała przyjaciółki wiedziała, że na jej twarzy gości przebiegły uśmiech. Przed oczami stanął jej widok klubowego szaleństwa swojej koleżanki jaki będzie ją czekał.
-Nie jestem w nastroju do żartów, Dayoun.-Czy młodsza była nudziarą? Zdecydowanie nie, jej życie dzięki przyjaciółce było pełne kłopotów i młodzieńczych głupot. -W takim razie wiesz co cię czeka, przyjdę po ciebie o dziewiętnastej i nie przyjmuję odmowy.
Soyoun właśnie minęła zakręt dzielący resztę budynku od jej mieszkania i coś co rzuciło jej się w oczy to dwa rzędy kartonów naprzeciw jej klitki.
-Wygląda na to, że będę mieć sąsiada.-Skwitowała młoda kobieta.
-Ej, ale obczaj czy jest chociaż na czym oko zarzucić!- Dayoun nie interesowała płeć jej ofiar, ważne żeby miały w sobie to coś i była gotowa simpować do kogoś nawet przez miesiące. Właśnie dzięki niej stara sąsiadka Soyoun wyniosła się na dobre.-Dobra, dobra Romeo. Kończę, oddzwonię za chwilę.
Dziewczyna zakończyła połączenie i skierowała się do swoich dębowych drzwi w odcieniu mlecznej czekolady. W trakcie odkluczania bram do swojej "ostoi" ktoś przypatrywał się poczynaniom młodej.
-Pomóc ci?-Zapytał niski męski głos.-Hm? A, nie, nie trzeba.-Umysł Soyoun odtwarzał tylko zapętlony widok jej nowego, ultra gorącego sąsiada.
-Han, Han Jisung, skarbie.-Czemu Bóg zsyła samego syna Adonisa na bycie sąsiadem tej biednej, kochliwej dziewczyny?
-Um, Park Soyoun, ja muszę już... muszę móc- znaczy yy pa!-Po tym jakże żenującym przedstawieniu młoda dziewczyna jak strzała wpadła do mieszkania trzaskając drzwiami.
Nie wiedziała ona, że jej nowe utrapienie stoi w framudze swojego mieszkania z uśmiechem kręcąc głową, w myślach mówiąc zdanie "zaczynamy zabawę".
-
Powracam z nowym i zupełnie innym fanficion, można to uznać za szaleństwo, że mam otwarte dobre 7 albo 8 innych opowiadań i zaczynam kolejne. Wiem o tym doskonale, dlatego powoli będę się brać za dokańczanie tego potem przyjdzie czas na "Normal".
Co dalej, zobaczymy. Tak narazie wygląda plan do wakacji, wtedy postaram się kończyć więcej. Pamiętajcie, że tutaj główną rolę gra czas i wena, a tego pierwszego brakuje mi ze względu na egzaminy i inne pierdoły.
Trzymajcie się!
13 kwietnia 2022
CZYTASZ
Deja Vu \\ Han Jisung
Fiksi PenggemarW spokojne życie niekoniecznie spokojnej Soyoun wkracza coś, a raczej ktoś, kto zaburza tą sielankę. Ale czy dziewczyna jest z tego powodu zła? Niekoniecznie. Gdy naprzeciwko jej mieszkania wprowadza się niejaki Han Jisung, czyli tak zwane przez nią...