17

169 8 9
                                    

-Dayoun... to Sangwoo.-Soyoun starała się unormować swój oddech.

Bała się, zwłaszcza, że ich ostatnie spotkanie źle się skończyło. Normalnie zignorowałaby to, gdyby nie fakt, że były same. Nawet Jisung by nie pomógł, jak to zwykle miał w zwyczaju.

-Skąd on wie, że tu mieszkasz?-Spytala roztrzęsiona. Przerażał ją były chłopak dziewczyny. Myślała, że da jej przyjaciółce spokój, ale nie zanosiło się na to.

-Ostatnio widzieliśmy się na parkingu pod blokiem, mógł się domyślić.-Mruknęła zawiedziona swoją głupotą So.

-Nie otwieraj. Jest agresywny. Zadzwonię po Chana.-Rzuciła, szybko sięgając po telefon.

Krzyki z korytarza nie ustawały, a dziewczyny w napięciu czekały na odebranie połączenia.

-Halo? Coś się stało? Younnie?-Mruknął zaspany Bang.

-Chan możesz przyjechać do mieszkania So? Proszę.-

-Jasne, a co? Jisung przyjechał? Widzę, że będę musiał złożyć wizytę temu bałwanowi.-Mówiąc to słychać było odgłosy zakluczania drzwi.

-Nie, to..-Przerwał jej dźwięk skrzypnięcia zawiasów.

-No proszę. A kogo my tu mamy?-W salonie pojawił się szatyn, którego tak bardzo obydwie widzieć nie chciały.

-Czego chcesz?-So usilnie stara się opanować drżenie rąk.

Nie mogła pokazać obaw jakie czuła względem jej nieproszonego gościa. Wtedy na bank miałby nikłą satysfakcję i nie wiadomo do czego by się posunął.

-Ja tylko przyszedłem pogadać. Nie bójcie się.-Mruknął zażenowany, że musi się tak starać by porozmawiać z byłą dziewczyną.

Według jego toku myślenia So powinna sama się wysilić na kontakt. Nie dopuszczał do siebie myśli, że ona nie chce mieć z nim nic wspólnego.

-Ona nie będzie z tobą rozmawiać.-Syknęła Dayoun stając w jej obronie.

-Ciebie to ja o zdanie nie pytam. Ty i ten wasz koleżka nastawiliście moją dziewczynę przeciwko mnie.-Popatrzył na nią z takim obrzydzeniem jakby była  robalem.

-Nikt nikogo nie nastawiał. Słyszałeś ostatnio, że nie chcę cię w swoim życiu.-Mruknęła tracąc cierpliwość.-To jakiś żart, że znowu muszę Ci to tłumaczyć.-

-Chyba się nasz koleżka zapomina.-Powiedział z przekąsem Jisung.

Za chłopakiem stał Chan, widocznie byli zdenerwowani osobą Sangwoo.

-O widzę, że cała paczka w komplecie. Jak miło.-Rzucił sarkastycznie szatyn.

-Wyjdź stąd, ale znowu skończy się to dla ciebie nie miło. Nas jest dwóch.-Wysyczał Chan.

-Dobra, ale nie idę sam.-Wzruszyła ramionami widocznie zadowolony. Pochwycił So za ramiona i skierował się w stronę wyjścia.

-Puszczaj to boli.-Powiedziała cicho.

-O nie nie! Dość tego.-Han popchnął chłopaka, a ten wypuścił Park ze swoich ramion.

Chan pociągnął Sangwoo za koszulkę i wypchnął z mieszkania. Chłopak uderzył nosem o ścianę powodując krwawienie.

-To nie koniec. Nie dam za wygraną.-Krzyknął zbiegając po schodach.

Jisung szybko przyciągnął do siebie zszokowaną dziewczynę. Nie dbał o to jak ostatnio zakończyło się spotkanie. Po prostu cieszył się, że jest bezpieczna i może ją przytulić.

-Jak ty się tu znalazłeś?-Spytala zadowolona z obrotu sprawy Dayoun.

-Chan do mnie zadzwonił, że macie problem z tym kretynem. I tak wróciłem wcześniej, wiec zgarnął mnie tylko z dworca i przyjechaliśmy.-Mruknął Han. Cieszył się, że przyspieszył swój powrót o jeden dzień.

-My was może zostawimy samych. Prawda Youn?-Bang uśmiechnął się wyciągając swoją dziewczynę z mieszkania.

*

-Przydałyby ci się wyjaśnienia.-Jisung nadal przytulał zmartwioną So.

Siedzieli na kanapie w ciszy. Żadne z nich nie wiedziało jak rozpocząć rozmowę, więc tylko korzystali z przyjemnej chwili.

-Wiesz, że Ci wybaczyłam? Po prostu nie rozumiem tego wszystkiego.-

-

Elo przepraszam za 5-dniowe opóźnienie rozdziału, ale zwyczajnie wattpad nie współpracował i nie chciał dodać rozdziału.

19.08/1.09

Deja Vu \\ Han JisungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz