Soyoun
Gdy tylko usłyszałam dzwonek do drzwi otworzyłam je i wciągnęłam moją przyjaciółkę do środka, aby na pewno nie miała szansy spotkać Hana. Tak, chowałam się przed nim przez resztę dnia od naszego spotkania.
W międzyczasie od unikania go i robienia wszystkiego by zapomnieć o żałosnym pierwszym wrażeniu, które mu sprezentowałam, przygotowywałam się fizycznie i mentalnie do imprezy na, którą bierze mnie Dayoun.
Zdecydowałam się na przylegającą czarną sukienkę na ramiączkach, a na nią narzuciłam luźną kurtkę jeansową. Jeśli chodzi o torebkę, to mała w kształcie prostokąta, moje bóle kostek nie pozwalały na szpilki, więc zastąpiłam je zwykłymi czarnymi tenisówkami.
-No cześć laska, jesteś gorętsza od średniej temperatury w lecie w Iranie.-Na jej marne próby udobruchania mnie tylko parsknęłam śmiechem.
-Tak, wiem. A jak mówimy o gorących osobach, to powinnaś zobaczyć mojego nowego sąsiada.-Postanowiłam, że Dayoun znając ją zdecydowanie prędzej dowiedziałaby się o Hanie, więc wolałabym ją uprzedzić, zanim narobi siary.
-Wiesz, droga przyjaciółko chyba częściej zacznę cię odwiedzać...-Starsza uśmiechnęła się szatańsko i zapytała:-Czemu nie zaprosiłaś go, żeby wyszedł z nami?-
Podrapałam się po głowie i znów odtworzyłam w głowie ten moment.
-Wiesz, nasze poznanie nie było idealne i trochę niezręczne...-Uśmiechnęłam się krzywo licząc, że Dayoun nie zapyta o szczegóły, co oczywiście się nie stało.
Szybko streściłam jej co się stało, napomykając o jego nazwaniu mnie "skarbie" i robieniu z siebie pewnego siebie pajaca. Przyjaciółka skarciła cię za cytując; "niepodjętą próbę poderwania go", po czym stwierdziła, że sama go zaprosi, skoro na nie umiem.
W ten sposób znalazłam się przed drzwiami Jisunga, stojąc za przyjaciółką jak jakiś dzieciak, któremu mama kazała przeprosić kolegę. Było mi wstyd, głównie za to, że zareagowałam jak jakaś napalona nastolatka i ani myślałam o jakimkolwiek wyjściu z tym bałwanem. Po kilku próbach dobicia się do jego drzwi Dayoun odwróciła się zrezygnowana.
-Chyba go niema.-Odpowiedziałam niezwykle zadowolona odwracając się w stronę wyjścia na korytarz.
Przekraczając próg klubu "Flamingo", który swoją drogą na pierwszy rzut oka wyglądał jak jakiś tanie miejsce do schadzek dla niewyżytych oblechów. Głowa pękała mi od głośnej muzyki, zapachu alkoholu i ogólnego zamętu jaki panował.
Wraz z Dayoun wchodziłyśmy w głąb tego miejsca obserwując ludzi, widać było, że była w swoim żywiole i najpewniej zostawiłaby mnie gdyby nie to, że byłyśmy same. Nagle na horyzoncie o ironio pojawił się mój drogi sąsiad, z jakimś innym chłopakiem.
-Laska, tam idzie mój sąsiad.-Powiedziałam do niej na tyle głośno, aby słyszała, wskazując palcem na Hana...w czarnym garniturze...Dobry Boże, miej litość.
-TO JEST TWÓJ SĄSIAD?-Wydarła mi się do ucha moja najdroższa kumpela.-Choć idziemy do nich zagadać.-Powiedziała po otrząśnięciu się z szoku.
Po przejściu kilku metrów oni też nas zauważyli, jego jak przypuszczam kolega coś szepnął mu do ucha na co odpowiedział. Oboje lustrowali nasz wygląd od góry do dołu zatrzymując się gdzie nie gdzie. Ślinili się jak jakieś niemowlaki. Obrzydliwe.
-Witam piękną panią i koleżankę.-Odpowiedział z uśmiechem łapiąc ze mną kontakt wzrokowy.-Lepiej przedstaw mnie swojemu sąsiadowi.-Do tej uroczej pogawędki musiała wtrącić swoje trzy grosze Dayoun.
-No więc to jest Dayoun, moja przyjaciółka, a twój kolega to?-Odpowiedziałam dużo pewniej, niż przy naszym pierwszym spotkaniu, teraz nie dam się oszołomić, co to, to nie. Pokaże mu, że nie jestem jakąś słodką laską co jąka się i czerwieni jak najęta.
-To Bang Chan, ale wydaję mi się, że całą twoją uwagę powinienem dostawać ja, kotku.-Czy on znowu zaczyna te swoje gierki. Pokręciłam głową z dezaprobatą, wzdychając.
-Pozwól, że porwę twojego przyjaciela, Chan prawda? Jestem Dayoun, ale dla ciebie Youn.-Brunetka skierowała już całą swoją uwagę na domniemanego Chana, widać chłopak był oczarowany jej uśmiechem i kobiecymi gestami.
-My się oddalimy.-Poinformował nas kolega Hana.-Dayoun, uważaj na siebie, jak coś to dzwoń i proszę cię nie wplątaj się w nic znowu-Te uwagę zwróciłam do przyjaciółki, chociaż i tak wiedziałam, że zrobi po swojemu i się nie posłucha.
-Wpadł jak śliwka w kompot.-Powiedziałam do Hana, gdy owa dwójka zniknęła w tłumie. Swoją drogą chyba byłam na niego skazana przez resztę wieczoru i nocy.
-Nawet mi go nie szkoda, chciał chłopina to ma. Choć zamówimy sobie po drinku i poznamy się lepiej, sąsiadko.-Starszy mocno zaakcentował ostatnie słowo i puścił mi oczko odwracając się w kierunku baru, by najpewniej zamówić alkohol.
-Uważaj sobie, cwaniaczku.-Odpowiedziałam choć wątpię, że to usłyszał. Co mi innego zostało niż iść z nim? Nie mogę wrócić do domu ani tym bardziej zostać tu sama.
-Co dla mojej pięknej towarzyszki?-Zapytał ten lowelas od siedmiu boleści gdy znaleźliśmy się przy barze.
-Daruj sobie, bałwanie, dla mnie tylko sok pomarańczowy.-Powiedziałam kręcąc głową z dezaprobatą, szczerze te jego marne próby podrywu poprawiły mi humor po tym koszmarnym dniu. Chłopak, który stał przy barze parsknął na widok wyrazu twarzy Hana.
-Misiu pysiu, czemu nie wypijesz nic mocniejszego? Ja stawiam.-Zapytał mnie Han, gdy barman odszedł by przyrządzić zamówione przez niego drinki.-Nie lubię alkoholu i muszę się pilnować, zwłaszcza przy tobie.-Szczerze polubiłam tego gościa.
-Musisz być taka niedostępna?-Zagarnął ponownie mój towarzysz niedoli.-A ty musisz grać pewnego siebie amanta?-Postanowiłam zagrać w tą jego głupią grę, ten jeden raz.-Ten typ tak ma, ale wyluzuj się, mała, nie zrobię ci nic.-Pierwszy raz czułam, że jego słowa były głupie, ale szczere.
-Skąd mam mieć pewność?-Zagarnęłam chcąc wyjść z niezręcznej ciszy, która zaraz by nastąpiła.-Poza tym trenowałam boks, poradziłabym sobie.-Ta rozmowa, on, to wszystko to czysty absurd.
-Kotku, nigdy bym nie zrobił nic żadnej dziewczynie bez jej zgody, ja nie z takich.-Nie odpowiedziałam już nic i zmierzyłam go przymrużonymi oczami na co on tylko pokręcił głową.
-Muszę iść do toalety, zaraz będę.-Powiedziałam naprędce odchodząc w stronę gdzie podejrzewałam, że znajdują się toalety.
Oczywiste, że nie powinnam zostawiać mojego soku sam na sam z kompletnie obcym typem, nawet jeśli miałby to być mój sąsiad. Aż się boję co on mógł tam dosypać...
Cześć~! W końcu wzięłam się za drugi rozdział, brawa dla mnie nawet jeśli dodałam tylko 4 akapity >;o
Rozdział dość krótki, chciałam napisać coś podczas świąt, ale jak zwykle nie wyszło. Nie chcę żeby ta bohaterka była taka bruh, ale na razie nie mam zbytniego pomysłu na nią i przez jakiś czas będzie tak prezentowana.
WIEM ŻE DUŻO OSÓB TAKIE ZACHOWANIE IRYTUJE, PRZEPRASZAM!1!1!
11-19/04/2022
CZYTASZ
Deja Vu \\ Han Jisung
FanfictionW spokojne życie niekoniecznie spokojnej Soyoun wkracza coś, a raczej ktoś, kto zaburza tą sielankę. Ale czy dziewczyna jest z tego powodu zła? Niekoniecznie. Gdy naprzeciwko jej mieszkania wprowadza się niejaki Han Jisung, czyli tak zwane przez nią...