9

140 8 0
                                    

Notka na końcu!

Soyoun

Rozmawiałam właśnie z Dayoun przez telefon. Narzekałam na wszystko co możliwe, od głupiej Yunhy, która ostatnio zawitała u mnie w pracy, aż po starszego bana w mieszkaniu wyżej, którego pies nie dawał spać po nocach.

Z Cho Yunhą znałam się od liceum. Chodziła ze mną i Youn do klasy . Zawsze mnie denerwowała głupimi zaczepkami, ale punktem, który zaważył o mojej nienawiści do tej małpy było odbicie mi chłopaka (który Cho doskonale wiedziała, że mi się podobał).

-Oj daj spokój So, to było trzy lata temu!-Rzuciła znudzona starsza.

-Może i tak, ale teraz codziennie tam przyłazi i irytuje mnie głupotami! Ostatnio specjalnie przesunęła torebkę tak, że wylałam na siebie kawę . Wiesz co powiedziała?!-Na samo wspomnienie sytuacji zagotowało mnie od środka.

-Dawaj Sherlocku, oświeć mnie.-Odrzekła moja wielce rozbawiona rozmówczyni.

-„Ups, nie zauważyłam cię."-W głośniku usłyszałam śmiech tłumiony przez kaszel.-Bardzo zabawne. O nie! On znowu zaczyna.-Krzątając się po kuchni westchnęłam słysząc piosenkę Put you're head on my shoulder.

-Co zaczyna? Kto? Czyżby ten twój przystojny sąsiad?-Zapytała zdezorientowana.

-Tak! On jest niemożliwy! Mieszka tu już miesiąc, a dzień w dzień puszcza na Mac głośności te swoje stare, amerykańskie piosenki.-Rzuciłam pukając pięścią w ścianę łącząca moje mieszkanie z tego pajaca.

-Hm... Widać to jakiś niepoprawny romantyk.-Dayoun rozbawiona wręcz umierała słysząc moje oburzenie.-Dał ci kwiaty, zluzuj mu trochę dziewczyno.-Dodała zamyślonym tonem.

-Nachodzi mnie w pracy! Jeszcze ten jego uśmieszek! Jak mu kiedyś odwinę to mu go zetrę z twarzy.-Rozmarzyłam się na myśl o tej pięknej wizji.

-Swoją drogą pamiętasz tego Chana?-Nie mogłam sobie nikogo takiego przypomnieć, więc starsza kontynuowała.-No tego kolegę Jisunga. Impreza? Miesiąc temu?-Nagle mnie oświeciło.

-Aaaa tego Chana... I co z nim?-Spytałam ciekawa, choć domyślałam się odpowiedzi.

-On jest taki kochany! Poznał mnie ze swoją siostrą! Myślę, że tym razem to coś poważnego.-Pisnęła, a ja aż musiałam odetkać bębenki w uchu.

-Zawsze tak mówisz.-Mruknęłam, mimo to cieszyłam się jej szczęściem.

-Taaak, ale tym razem to co innego. Ja... So, ja się chyba zakochałam.-Z wrażenia zakrztusiłam się śliną.-So? Żyjesz tam?-Spytała zmartwiona czerwonowłosa.

-Mhm, tylko zszokowałaś mnie. Cieszę się razem z tobą Youn. Tylko pamiętaj, jak on cię zrani...-Przerwano mi mój wstęp do arcyważnego monologu.

-Wiem, wiem, urwiesz mu łapy przy samych kolanach i powiesisz za jaja.-Zacytowała moje groźby względem jej poprzedniej sympatii.

-No. Super, że wiesz, ale...-Dobiegło mnie pukanie w drzwi.-Czekaj, zaraz oddzwonię . Ktoś się dobija.-Nie czekałam na odpowiedź i nacisnęłam czerwoną słuchawkę.

-Kogo diabli niosą o tej porze.-Mruknęłam.-No już idę!-Krzyknęłam gdy walenie nie ustawało.

-Hej!-W moim progu stanął nie kto inny jak Han-cholerny-Jisung.

-O nie! To znowu ty. Myślałam, że się ciebie pozbyłam jak ostatnio prawie potrąciło cię auto przed blokiem.-Parsknęłam śmiechem.

-Ej! To była jego wina!-Krzyknął obrażonym tonem.

Deja Vu \\ Han JisungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz