15

134 9 0
                                    

Relacja Han-Park nie uległa zbytnim zmianom. Soyoun coraz częściej łapała się na myśleniu o zerwaniu jej, skoro najwyraźniej Jisung nie jest zainteresowany rozwijaniem jej. Drugim planem było wyjście z strefy komfortu i postawienia wszystkiego na jedną kartę wykonując pierwszy krok.

Najwyżej będzie się musiała wyprowadzić, jeśli to zawiedzie.

Dzisiaj ponownie miała zaglądnąć do chłopaka, mówiąc szczerze czuła się zdezorientowana, nie chciana i zepsuta. Jej kręgosłup moralny się złamał gdy pozwalała Hanowi na przytulaski i czułe słówka, nawet nie będąc pewna na czym stoi. W dodatku jej sąsiad był tak zmienny jak wiosna w Korei. Raz był słodki i otaczał ją opieką, by zaraz potem ucichnąć i być oschłym.

Poza pocałunkami i seksem robili wszystko co normalne pary. Niestety od ostatnich zbliżeń nigdy już do nich nie doszło, Soyoun połapała się, że obydwie sytuacje miały miejsce po alkoholu. Z drugiej strony potrafił wywoływać u niej motylki nawet na trzeźwo.

Park bardzo chciała faktycznego związku z nim, ale on nie robił nic w tym samym kierunku. Wszystkie znaki na niebie były no cóż... mieszane.

Sprawdziła zegarek, była spóźniona już pół godziny! Zgarnęła telefon ze stolika i zamknęła mieszkanie.

Stanęła przed ciemnymi drzwiami, zapukała i zagryzła policzki od środka w stresie. Nie wiedziała jakiego humoru dziś się spodziewać u Jisunga. Postanowiła, jeśli jego nastrój pozwoli, delikatnie zasugerować rozmowę o nich. W ułamku sekundy otwarł jej brunet, jego mina była wesoła. 

-Już myślałem, że nie przyjdziesz.-Odparł wtulając się w jej włosy.

-Czemu miałabym nie?-Bez skrycia wdychała zapach jego zapewne drogich, ale i ładnych perfum.

-No nie wiem, nigdy się nie spóźniasz. Poza tym ta ostatnia sprzeczka.-Wzruszył ramionami.

W obydwu rzeczach miał rację. Po pierwsze So miała obsesję na punkcie bycia przed czasem, no może poza tym dniem gdy go poznała i dziś. Przy ich ostatnim wypadzie pokłócili się, bo ona zaczęła temat związku, a on wyczuwając co się święci uciął go. Bardzo to zraniło niebieskowłosą, nie dość, że Han tchórzył przy próbie rozmów, to gdyby nic nie chciał mógł po ludzku powiedzieć. Zrozumiałaby to.

-Mówiłam, że nie jestem zła.-Mruknęła rzucając się w stos poduszek w salonie.

-Mówiłaś, ale zachowywałaś się zupełnie inaczej. W każdym razie... chciałbym przeprosić. Ostatnio jestem gburem i robię ci przykrość. Nie mówię tylko o wtorku.-Podrapał się po karku.

-Wybaczone, nie umiem się na ciebie gniewać idioto.-Wywróciła oczami, o tak, stara, dobra Soyoun powraca.-Co będziemy robić? Nudzi mi się.-Zmarszczyła nos wyglądając jak niezadowolone dziecko, na ten widok Jisung pokręcił głową z śmiechem.

*

-Znowu się zasiedziałam Sung.-Westchnęła opierając się o barierkę balkonu w mieszkaniu chłopaka.

-Mówisz jakbyś mieszkała na drugim końcu miasta. Spokojnie, zostań na noc.-Brunet objął ją ramieniem spoglądając na Seul pogrążony nocą.

-Wiesz o tym, że mam własne mieszkanie, za które płacę, prawda?-Zaśmiała się pod nosem, ale już podjęła decyzję.-Zgoda.-

-Nie miałaś wyjścia z odpowiedzią. Chodź dam ci jakieś ciuchy na zmianę.-Odparł wyraźnie zadowolony.

-Mogę wziąć coś swojego.-So wskazała głową drzwi prowadzące do wyjścia.

-Mogłabyś gdybyś nie była ze mną. Nie zgrywaj się, wiem, że lubisz chodzić w moich koszulkach.-Puścił jej oczko.

Han podał jej jakieś szare spodenki do kolan i bluzę w kolorze czarnym. Obydwie rzeczy pachniały nim...i były za duże.

-Dobra ale wypad lowelasie.-Burknęła widząc nadal stojącego w sypialni chłopaka.

-No co? Już nawet popatrzeć nie można?-Zrobił słodkie oczka, ale spotykając się z niewzruszoną młodszą wyszedł.

W trakcie zakładania ubrań uwagę So zwrócił czerwony, koronkowy materiał. Nie chciała być wścibska i grzebać sąsiadowi po sypialni, ale ciekawość wygrała. Wyciągnęła spod łóżka komplet damskiej bielizny. Zdecydowanie nie należała ona do niej. 

Jak poparzona wparowała do kuchni, w której brunet spokojnie pił drinka. Była wściekła i czuła się oszukana.

-Jesteś palantem. Myślałam, że ci zależy, a ty po prostu zdradzasz swoją dziewczynę?!-Rzuciła mu w twarz stanikiem.-Albo może jeszcze inaczej. Znalazłeś sobie kogoś, ale mi i tak dajesz nadzieję?! Dlatego tak się zachowujesz?-Podniosła głos czując zbierające się w oczach łzy.

-Co? Soyoun, posłuchaj. Nie mam dziewczyny, ani innej relacji poza naszą. Z resztą nadzieję na co? O czym ty mówisz? Do cholery Soyoun chcę dla ciebie dobrze, dlatego się tak zachowuję. Nie jestem dla ciebie odpowiedni, zrozum.-Krzyczał łamiącym głosem.

W tym momencie młodsza była wkurzona do granic możliwości. Co znaczyło, że "nie był odpowiedni"? 

"Nadzieja na co"? No właśnie, dla niego to nic przyszłościowego. 

Czuła się jak idiotka, przez ułamek sekundy jej serce zmiękło gdy chłopak złapał ją za ręce. Wyszarpała się z uścisku zmierzając bruneta wzrokiem, wzięła swoje rzeczy i bez słowa wyszła. Nie obyło się bez solidnego trzaśnięcia drzwiami.

Chciała pozbyć się Jisunga z życia już na dobre, ale nie mogła. Fakt jak trudne by to było fizycznie i psychicznie. Tłumaczyła to sobie sytuacją ich przyjaźni, ale dalej go potrzebowała. Nawet jeśli coś więcej miało nie mieć prawa bytu.

Tak zakończyła się druga i do tej pory największa sprzeczka młodych. Mimo wszystko kłótnie są potrzebne w relacjach, wyjaśnia się wtedy wiele aspektów. których normalnie za chiny byśmy nie poruszyli.

-

Jest i zaległy rozdział.

Przepraszam i obiecuję poprawę w ciągu tygodnia wleci kolejny~!

16.08

Deja Vu \\ Han JisungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz