10

120 10 0
                                    

Soyoun

Od rana lało jak z cebra. Właśnie wychodziłam z kawiarenki. Dziś miałam krótszą zmianę, bo do 13:00. Przemoknięta do suchej nitki, bez parasola biegłam by jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu.

Nagle moim oczom ukazało się coś, przez co stanęłam jak wryta. W kałuży leżał szary, puszysty kociak. Był cały mokry, a gruby deszcz sprawiał, że ledwo stał na łapkach.

Nie myśląc zbyt długo, podniosłam go i opatuliłam szczelnie jedyną rzeczą jaka chroniła mnie (teraz tego bidulka) przed zmoknięciem. Nie darowałabym sobie zostawienia go tutaj.

Teraz ubrana tylko w przemoczony t-shirt pobiegłam do najbliższego marketu, uważając na mojego małego towarzysza.

Wbiłam tak jak strzała zgarniając z półek piasek do kuwety, obróżkę oraz karmę mokrą i suchą. Po zapłaceniu (kasjer patrzył na mnie jak na zbiega z wariatkowa) udałam się w dalszą wędrówkę do mieszkania.

Na miejscu od razu odłożyłam siatkę i wysuszyłam kociaka ręcznikiem. Sama przebrałam się i zabrałam za szukanie po kuchni miseczek na picie i jedzenie dla futrzaka.

Grzebiąc po szafkach kątem oka widziałam ciekawsko spacerującego malucha. Miałczał bawiąc się rogiem dywanu w salonie. Utwierdziło mnie to w decyzji o zostawieniu go u mnie.

-Podano do stołu.-Postawiłam pod ścianą pojemniczek z mokrą karmą, a mały wesoło potuptał żeby zajadać.

Gdy skończył wdrapał mi się po spodniach i ułożył na udach. Głaszcząc go rozpoczęłam monolog:

-No i jakby cię tu nazwać?-Zastanowiłam się chwilę.-Co powiesz na... Tuptuś?-Zaśmiałam się.-To przez to jak śmiesznie dreptałeś do jedzenia.-Dodałam.

-No to zostaje. Witaj w domu Tuptusiu..-Mruknęłam gdy w końcu skupił na mnie swoją uwagę.

Podrapałam go za uchem i sięgnęłam po niebieską obróżkę, zakładając ją pupilowi.

*

Na następny dzień rano żegnałam się z małym tygrysem, który dumnie człapał u mego boku by odprowadzić mnie do drzwi.

-Masz być grzeczny, dobrze?-Kucnęłam głaszcząc Tuptusia.

-Do kogo ty tak gadasz, co? Znowu zaczynasz monologi?-Za moimi plecami pojawił się ten melepeta, Jisung.

-Do twojego ego.-Mruknęłam, gdy chłopak zauważył małą, puchatą kulkę przede mną.

-Od kiedy ty masz kota?-Pochylił się by go pogłaskać, a ja chcąc nie chcąc zrobiłam mu miejsce.-Cześć kolego. Jak się nazywasz?-Uśmiechnął się bo ten mały zdrajca poddał się jego zabawie.

-To Tuptuś. Znalazłam go wczoraj podczas tej ulewy.-Han parsknął śmiechem.

-Serio? Nazwałaś kota Tuptuś?-Na uwagę sąsiada tylko wywróciłam oczami.

Wystarczyło dać temu człowiekowi kota, a cieszył się jak małe dziecko z lizaka. Nie pojmuje go czasami.

-

Hejo dziś krótszy rozdział, ale następny nadrobi to, uwierzcie. 

Kolejny pojawi się we wtorek albo środę~!

28.07.2023

Deja Vu \\ Han JisungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz