12

137 8 0
                                    

Soyoun

Przez następne dni chłopak zachował się dziwnie. Łapałam go na dumaniu z uśmiechem, lub patrzeniu na moje usta i oczy. Denerwowało mnie to bo:

a) nie słuchał mnie. b) nie wiedziałam o co chodzi.

Jeszcze raz usilnie próbowałam sobie przypomnieć wydarzenia sprzed tygodnia. Impreza, powrót do mieszkania, ja na jego kolanach, pocałunek, zaśnięcie. 

-Chwila. Pocałunek?-Stanęłam jak wryta.-Nie, nie, nie, nie. To nie możliwe! Chociaż to by wyjaśniało jego zachowanie.-Spanikowana chodziłam w kółko po salonie, aż Tuptuś się temu co robię.-Jak mogłam się dać pocałować temu imbecylowi.-Złapałam się za głowę.

"Imbecylowi, który ci się podoba."  Powiedział nieznany głosik w mojej głowie.

-On mi się nie może podobać. To by wszystko zrujnowało.-Dodałam płaczliwie, niestety prawda powoli do mnie docierała. Gdyby mi się nie <coś w rodzaju>  podobał, to bym nie oddała pocałunku. Nie myślałam bym o nim, byłabym starą , dobrą So.

*

Zadzwoniłam do Dayoun pilnie prosząc o spotkanie. Całe przedpołudnie nie śmiałam wychylić nosa spoza mieszkania. Obawiałam się spotkania, mimo, że wcześniej parę razy się widywaliśmy. Wtedy to było co innego, bo nie wiedziałam.

Dlatego gdy zobaczyłam na zegarku <serio muszę kupić nowy> godzinę 14:15 zgarnęłam torbę i wybiegłam w kierunku przystanku autobusowego. Nawet nie przeszło mi przez myśl zatrzymanie się.

Po dziesięciu minutach jazdy wysiadłam i już spokojniejszym krokiem skierowałam się do pokaźnego mieszkania, który przepisali Youn rodzice.

Zapukałam w białe drzwi z złotą plakietką o numerze ósmym. Momentalnie usłyszałam kroki, szczęk zamka, a otworzyła mi zaniepokojona czerwonowłosa.

-Chcesz coś? Chodź.-Spytała rzucając się na jeden z foteli w sporym salonie.

Znajdował się on w północno-zachodnim skrzydle apartamentu. Na przeciwko była przestronna kuchnia z ciemnym wystrojem, dzieliła ją otwarta przestrzeń.

Od wejścia na lewo znajdowały się drzwi do sypialni dziewczyny, na prawo łazienka.

Idąc w głąb było tylko jedno, mniejsze pomieszczenie z łóżkiem i masą półek wypełnionych segregatorami. Najprawdopobniej  były to umowy i papiery związane z działem marketingu w firmie rodziców, w której Youn pracowała.

Cała przestrzeń domu była utrzymana w jasnych odcieniach, z dużą ilością okien, które dawały mnóstwo światła i roślinek. Na ścianach było sporo zdjęć i na przynajmniej 3/4 z nich byłam ja z starszą.

-No to?-Spytała zniecierpliwiona czerwonowłosa.

-Youn, ja się boję, Co teraz będzie?-Powiedziałam z strachem i powagą, a twarz przyjaciółki złagodniała.

Szybkim krokiem weszła do kuchni i wróciła z paczką chipsów, czekoladkami wiśniowymi z alkoholem i puszkami sprite'a.

-Zostajesz u mnie na noc. Musisz odpocząć. Ale do cholery powiedz najpierw co się stało.-Ogłosiła rzucając się obok mnie z napojem gazowanym.

-To wyjście tydzień temu... Po tym Jisung się dziwnie zachowywał.-Zaczęłam, bawiąc się nieśmiało kapslem od puszki.-Obudziłam się wtedy obol niego. Ale od niczego nie doszło!-Szybko wyjaśniłam widząc jej minę.

-Myślałam o tym rano i olśniło mnie. My się wtedy pocałowaliśmy po pijaku.-Westchnęłam zrezygnowana.-Dayoun, ja coś do niego jednak chyba czuję.-Dodałam zmieszana.

-Wy...CO?! To za dużo informacji na mój kwadratowy mózg. Wiedziałam, że tak będzie.-Wypaliła śmiejąc się i piszcząc.-Kochanie to cudownie! Czym ty się martwisz?-Przysunęła się przytulając mnie.

-Boję się mu zaufać i wejść w cokolwiek, nawet jeśli wydaję się inny.-Wymruczałam wypijając kieliszek z soju.

-Wiesz, że jeśli nie spróbujesz to się nie dowiesz.  Na moje oko to fajny facet, no w dodatku ciacho i leci na ciebie.-Posłała mi kuksańca w bok, wywołując na mojej twarzy dezaprobatę.

-Choćby nawet... To jak mam zacząć?-Widziałam jak ruda nabrała powietrza do płuc w szoku, że ją o to pytam.

-Nadszedł ten piękny moment. Moja dziecinka dorasta.-Youn teatralnie starła niewidzialną łzę z policzka.-To będzie najlepsza i najcenniejsza rada jaką możesz ode mnie dostać. Skup się.-Odpowiedziała dumna z siebie.

*

-No, leć ogarnąć te swoje miłości! I doprowadź ten związek do skutku bo inaczej ja to zrobię!-Zawołała wesoło gdy w o niebo lepszym humorze opuszczałam jej mieszkanie następnego dnia.

-Nie zmieniać zachowania, empatia, zainteresowanie, znaki, kontakt fizyczny.-Powtarzałam pod nosem podpunkty dzięki, którym <według Dayoun> Han ma wpaść jak śliwka w kompot.

Zdeterminowana wpadłam do mieszkania, by złożyć za chwilę niewinną wizytę panu sąsiadowi. Jakbym wcale przed godziną nie knuła misternego planu z nim związanego.

-

Kolejny spokojny rozdział po tym co się działo w ostatnim.

Obiecałam, że wleci on w środę/czwartek, ale postanowiłam zrobić wam niespodziankę, skoro i tak był napisany.

Kolejny pojawi się już na pewno w czwartek wraz z wstępem do książki z Felixem, którą postanowiłam wstawić. Jest to krótkie ff o luźnej tematyce.

Więc widzimy się w czwartek o 20 tutaj i mam nadzieję w drugiej książce~!

Trzymajcie się<3

31.07.23

Deja Vu \\ Han JisungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz