27 Ciemnośc

911 69 27
                                    

Peter nie lubił ciemności.

Kiedy więc obudził się na twardej podłodze w nie oświetlonym nawet najmniejszym swiatlem pomieszczeniu przeszyło go uczucie lekko obezwładniającego strachu.

Nawet jego wyczulone na wszelkie światło oczy nie potrafiły niczego dostrzec co piekielnie go przerażało.

Tak piekielnie, że w pewnym momęcie na ślepo starał się wyczuć rękoma cokolwiek innego niż proste, gładkie i zime ściany.

Po chwili jednak zaprzestał i osunął się spowrotem na ziemię z desperacją udejarzac pięścią w płytki na podłodze.

Potrząsnął dłonią czując jak przechodzi przez nią odrętwiające uczucie bólu.

Zaraz jednak przeszło pozostawiając za sobą jedank jeszcze więcej niepokoju niż wcześniej.

Odetchnal głęboko próbując się uspokoić.

Drgał na całym ciele kiedy ciemne ramiona strachu obejmowały go coraz mocniej.

Ścisnęły za gardło powodując, że jeszcze ciężej było mu złapać oddech.

Serce zalomltalo mu jeszcze mocniej niż wcześniej.

Do tego nagle wszystko naokoło zaczęło wydawać mu się jakieś nierealne. Nie potrafił zaufać nawet swoim dłonią, które czuły pod sobą podłogę bo miał wrażenie że spada.

Spada z taką prędkością, że zaraz rozbije się z trzaskiem na ziemię.

Pociągnął kosmyki loków próbując sprawic by jego przerażony umysł oprzytomniał.

Mineła dłuższą chwila. Nie wiedział jak długa. Twrawa sekundę? Minutę? Dwie? A może pół godziny lub dłużej?

Nie miało to dla niego znaczenia.

Liczyło się tylko to, że zaraz po niej mógł odetchnąć ze spokojem. Strach puścił jego ramiona pozostawiając jedynie ciążący lekko niepokój, a gula w gardle ustąpiła zostawiając jedynie uczucie suchości w gardle.

Cały świat nagle z powrotem stał się realny.

Dosłyszał tykanie zegara z sąsiedniego pomieszczenia. Co sprawiło, że uspoil się nieco bardziej.

To wszystko jest realne - pomyślał - zegar tyka więc to co mnie otacza to prawda.

Przejachał dłonią po zimnych płytkach.

Prawda - pomyślał ponownie - czuje ich zimno więc muszą być prawdziwe.

Odetchnął głęboko i otworzył oczy. Nie wiedział nawet kiedy je zamknął.

Rozejrzał się po pomieszczeniu. Nadal otaczała go ciemność, a jednak teraz nie napawała go już aż takim strachem.

-Wszystko jest dobrze - szepnął cichutko sam do siebie - stu procentowo dobrze.

A jednak prawda była taka że nic nie było dobrze.

Peter nie lubił ciemności. Nie bał się jednak samego cienie a bardziej tego co krył.

Bo cienie często ukrywaly w swoich odmętach największe lęki.

Leki z którymi nie miał odwagi się zmierzyć.

Bo wbrew pozorą nawet bohaterowie czasem się bali.

A Peter nie był wyjątkiem.

Takimi oto słowami zakończę ten rozdział 😌

Nasz Peterek nieco się przestraszył 😥 Biedna cynamonowa roleczka 😭

Jak w ogóle wam się rozdział podoba? Jestem ogólnie z niego zadowolona i myślę że całkiem dobrze przetstawilam emocje Petera podczas ataku paniki. Mimo to jeśli ktoś miałby jakieś uwagi dotyczące tego jak to opisałam to śmiało. Chętnie przyjmę jakieś opinie co moglabym następnym razem napisać lepiej.

W końcu zawsze można poprawić swój tekst na lepsze :D

To tyle na dzisiaj.

Miłego dzionka,
LitteAilaEvans

Milczeć Nie Znaczy Nie Chcieć Mówić | Irondad |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz