Poszłam za bonnie'm ale bałam się, widziałam jak Freddy i Chica dyskutują a foxy... Leżał bez życia... Freddy i Chica nie widzieli nas Bonnie podszedł do nich i pokazał na mnie płacząca i szepnął coś do Chica'i a potem Chica do mnie podeszła-spokojnie nie patrz tam. Patrz na mnie mangle. Foxy żyje... Zaraz wstanie. I do ciebie przyjedzie dobrze?- chica sama nawet nie wierzyła w swoje słowa.
Zabrała mnie do warsztatu... Płakałam przytulając się do Chica'i... Nagle usłyszałyśmy krzyk radości freddy'ego i bonnie'ego. Pobiegliśmy tam widziałam jak foxy stoi chciałam do niego podbiec ale Freddy mi nie pozwolił
-mangle nie możesz iść do niego! On jest niebezpieczny!-powiedział stanowczo Freddy
-oh głupoty pleciesz Freddy!- krzyknęłam
-Freddy ma rację... Jestem łączony ale jak się go dotknie to już po tobie...-odparł bonnie
Foxy zaczął machać hakiem w wszystkie strony świata... Stałam sparaliżowana...
Przypomniałam ostatnie słowa mojej mamy przed jej śmiercią "pamiętaj prawdziwa miłość przetrwa wszystko... Tylko trzeba o nią dbać" Otarłam łzy i miałam plan jak Foxy'ego ogarnąć był świadom Yale nie mógł opanować tego...
Plan był taki że jak foxy nic nie będzie robił to go pocałuje. Ehh żeby było to takie proste... Ale zrobię to! Tylko żeby żył
Foxy przestał na razie wymachiwać hakiem więc wkroczyłam do akcji...
Podeszłam do niego. Chica próbowała mnie odciągnąć. Patrzyłam na Foxy'ego a on na mnie a po chwili go pocałowałam... Myślałam że to będzie dobre że wyjdzie...
I wyszło gdyby nie William wszedł do nas znowu... Foxy z uśmiechem spojrzał na mnie a potem z pogardą na Williama... Widziałam że szykował się do skoku ale...
William kliknął dwa razy czerwony guzik i foxy odwrócił się do mnie...Szykował się do skoku ale nie na Williama a na mnie...
-Foxy... Proszę cię! Nie jesteś taki!- łzy spływały mi po policzku...
Foxy popatrzył się prosto w moje oczy... Jego czerwone oczy stały się znowu w piękne niebieskie oczy
-co ty robisz!? Niszczysz mój plan!-william krzyczał i się do mnie przybliżał.
Dla Foxy'ego znowu oczy zaświeciły na czerwono... William był podekscytowany. Widziak jak foxy był wściekły... Ale... Foxy taki nigdy nie był
Zdrętwiałam... Myślałam że zaraz mnie zaatakuje ale... Nie zrobił tego
CZYTASZ
prawdziwej miłości nie da się zniszczyć
Lãng mạnjakimś smutnym trafem wpadłam na niego... widziałam jak z@bijał jakieś bezbronne dziecko...