Lisiasta i Lisiasty

55 2 0
                                    

Tydzień później. Pokłóciłam się z lisiastym. Zaczął kłótnie. I od tamtej pory ze sobą nie rozmawiamy.

Foxy jest na mnie wściekły a to dlatego że nie chce mu powiedzieć dlaczego jestem smutna. To trochę głupi powód do obrażania się

-haha ale ta lisiasta jest głupia-jakis chłopczyk powiedział to rozkładając mnie.

Myślałam że go zabije. Byłam tak wkurzona że jeszcze trochę a pizzeria byłaby znowu zamknięta.

Nagle zauważyłam jednego pana. To był William. Był ubrany na fioletowo. Miał uśmiech psychopaty. Był blisko sceny.

-pff mangle myśli że jest taka mądra-powiedział William.

Usłyszałam to. Bardziej się wkurzyłam. Podbiegłam tam i rzuciłam się na niego wszyscy mnie odtrącali gdy uciekł z moich szpon myślał że ode mnie ucieknie ale nie udało mu się to. Był przy drzwiach rzuciłam się na niego. Lisiasty to zobaczył podbiegł do mnie stanął przede mną i na mnie warczał.

Nikt nie wiedział dlaczego to zrobił. William wstał i uśmiechnął się złowieszczo przy okazji wychodząc. Foxy podchodził powoli do mnie ja się wycofywałam. Miał czerwone oczy... Znowu... Był gotowy żeby zaatakować. Chciał mnie zaatakować hakiem ale ja złapałam jego rękę. Był silniejszy ale ja byłam sprytniejsza. Rzuciłam jego ręka w prawo a uciekłam w lewo.

Wszyscy byli przerażeni i zdrętwiali. Jak biegłam wpadłam na moją młodszą siostrę. Była tak podobna do ludzkiej mnie. Miała białe włosy z jednym różowym pasemkiem.

Zauważyła mnie. Rozpłakałam się jeszcze bardziej i pobiegłam dalej Foxy był coraz bliżej mnie. Lisiasty jest najszybszy od wszystkich. Rzucił się na mnie. Już po mnie. Zaczął mnie dusić.

Zrobiło mi się słabo i ciemno przed oczami... Dla Foxy'ego oczy zrobiły się znowu niebieskie. Zaczął płakać gdy widział mnie pół przytomną. Wiedział że to jego wina. Nikogo w pizzeri nie było z ludzi. Wstał i pobiegł do piwnicy z płaczem. Wstałam złapałam oddech i wstałam. Poszłam do holu. Chica do mnie podbiegła wraz z freddy'm i bonnie'm

-nic ci nie jest?-spytała się chica

-nie... Gdzie jest Foxy?-

-nie możesz iść do niego. Prawie cię zabił!-krzyknął Freddy

-niby tak. Ale sami wiecie że on tego nie kontroluje tylko ktoś go kontroluje.

-ehhh jest w piwnicy.-szepnal Bonnie

Poszłam do piwnicy. Słyszałam jak ktoś śpiewa w ciemności słyszałam jego głos... Głos Foxy'ego

-gdy umrę Czy ktoś to zobaczy?-foxy śpiewał przez łzy. Zrobiło mi się żal jego.

Przestał śpiewać, ale zaczął mocniej płakać. Powtarzał tylko jeden tekst piosenki "Gdy umrę Czy ktoś to zobaczy?"

Wstrzymywałam łzy. Znałam tą piosenkę moja mama ją słuchała gdy byłam mała. Wtedy nie wiedziałam że coś jest na rzeczy.

-Gdy umrę Czy ktoś to zobaczy?-mówiłam to razem z foxy'm. Usłyszał to i mnie zobaczył. Uśmiechnęłam się. Wytarł łzy i odwrócił wzrok, podeszłam do niego i usiadłam obok niego.

-przepraszam cię mangle, za to co dzisiaj się stało. I za wszystko cię przepraszam-zaczął płakać

-nic się nie stało.

-stało się! Prawie ciebie zabiłem! Zrozum to!-krzyknął

-ale Foxy! Zrozum że ty nawet tego byś nie zrobił! Ktoś tobą manipuluje! Dosłownie!-krzyknełam

-nie krzycz...

-dobrze nie będę...-odparłam

Zrobiło się trochę cicho i niezręcznie, myślałam że ta chwila się nie skończy. Chciałam przerwać ciążę ale nie wiedziałam co powiedzieć

Już chciałam coś powiedzieć gdy nagle Foxy wstał. Podał mi rękę. Wstałam

-co robisz?-spytałam

-zobaczysz-uśmiechnął się lekko

Nagle popchnął mnie delikatnie na ścianę jego ręka była obok mojego ramienia. Patrzyliśmy się na siebie przez chwilę a potem on mnie pocałował. Byłam zdziwiona. Ale odwzajemniłam pocałunek

Nic nas nie obchodziło. Myślałam że to nigdy się nie skończy. Te uczucie... Było wspaniale. Całowaliśmy się przez pół godziny. Freddy chica i Bonnie stali w drzwiach. Byli bardzo cicho. Gdy przestaliśmy się całować uciekli a ja i Foxy patrzyliśmy na siebie. Zarumieniłam się.

Popatrzyłam na niego, odwrócił wzrok i się uśmiechał nagle zobaczyłam coś za nim. A raczej kogoś. Byłam przerażona zdrętwiałam

-ej mangle? Co ci jest? Halo!-foxy był zaniepokojony. Nagle upadł

-Foxy!-uklękłam przy nim. I płakałam.-co ty mu zrobiłeś!?-krzyczałam a w oczach miałam łzy. Wszyscy przybiegli. William'a już nie było

Freddy Bonnie i chica podbiegli dk mnie i Foxy'ego

-co się stało!-krzyknął Freddy

-n-niewiem! Zauważyłam za foxy'm William'a a potem Foxy upadł- krzyczałam i płakałam.

prawdziwej miłości nie da się zniszczyć Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz