Po kilku dniach dalej nie naprawiono lisiastego. Byłam taka wkurzona na niego ze myślałam że jak go zobaczę to go rozszarpie. Nie ważne że to będzie przyjęcie czy nie.
Przyszedł dzień urodzin mojej siostry. Moja siostra zapewne bardzo by chciała mieć urodziny w Freddy Fazbaer Pizza. Zapewne tata się zgodził bo widziałam w kalendarzu przyjęć imię i nazwisko mojej siostrzyczki.
Rozpłakałam się. Potem zobaczyłam na grafik. Widziałam jakieś nazwiska
-Emily-czwartek. Johnson-piątek. Czekaj! Johnson?!-krzyknęłam z niedowierzania.-dobra nie ważne dalej. Afton-sobota. Czekaj czekaj! Afton?! Dzisiaj?! Na urodzinach mojej siostry?! Nie wieże! Nie chcę jej zepsuć urodzin ale... Muszę to zrobić...
Dobra April uspokój się. A raczej mangle. Jezu. Czemu ja mylę moje dawne imię gdy byłam jeszcze człowiekiem z imieniem kiedy teraz jestem animatronikiem? Dobra wdech i wydech już opanuj się. Będzie dobrze.
-ej mangle chodź już na swoje miejsce bo dzieci zaraz będą!-krzyknął Bonnie
-już idę!-szłam do kids cove, zatrzymałam się przy scenie-czekaj Bonnie a co będzie z foxy'm?
-będzie narazie nieczynny dopóki go nie naprawie-zasmucił się Bonnie
-dobra to ja lecę do zobaczenia
Wszystkie dzieci wpadły jak szalone, oprócz mojej siostry. Widziałam ją jak sztucznie się uśmiecha. Chciałam płakać gdy ją zobaczyłam ale wstrzymywałam łzy. Zauważyłam William'a. Czekałam aż będzie sam. Ale ciągle z kimś był, jakby... Wiedział o moim planie.
Nagle, usłyszałam głos przewodniczącego że teraz wszyscy idą do kids cove. Cieszyłam się.
Dzieci przyszli wraz z rodzicami. Gdy wszyscy się tam zebrali zobaczyłam że nikt mnie nie rozkłada na części a usiedli na przeciwko mnie. Moja siostra siedziała w pierwszym rzędzie.
Potem William wszedł do kids cove
-panie i panowie. Chłopcy i dziewczęta! Możecie teraz porozmawiać z naszą mangle! Tylko proszę jej nie dotykać. Możecie zadawać dla niej pytania a potem ona wam odpowie!-mówił przez mikrofon. Popatrzyłam na niego a on na mnie uśmiechnął się, ale nie tak groźnie jak zazwyczaj, potem odszedł
-patrz Lila ona jest podobna do ciebie!-krzykneła jakąś dziewczynka do mojej siostry
-faktycznie. Chyba biel i róż to jej ulubione kolory-zachichotała
-a więc nazywasz się Mangle?
-Tak!-krzyknęłam
-okey, czy te plotki to prawda?-spytał się mały chłopczyk w zielonej koszulce
-jakie plotki?-byłam zakłopotana
-no to że ciebie i twoich przyjaciół opętały duchy zabitych dzieci przez jakiegoś złego człowieka!-widziałam przerażoną minę William'a, a potem spojrzał na mnie i pokazał spojrzeniem żebym powiedziała całą prawdę oprócz kto nas zabił zgodziłam się
-to zaraz wam odpowiem tylko pójdę po moich przyjaciół dobrze?-wszyscy się zgodzili poszłam i wróciłam z chicą, bonnie'm i freddy'm.
-a gdzie Foxy?-zapytała się Lila
-Foxy... On... Na razie nie może być przy nas-odezwał się Bonnie
-dlaczego?
-poniewaz. Ktoś mu zrobił straszną krzywdę...
-dobra, skończmy temat o foxy'm. Mieliśmy opowiedzieć jak się stało że nasze dusze zostały w animatronikach. Mangle opowiesz o tym?-krzykneła chica
-dobrze. Niewiem jak oni umarli ale wiem jak ja umarłam. Kłóciłam się z tatą. Potem wybiegłam z domu... Zobaczyłam jak jakiś pan zabijał jakieś dziecko... Spojrzał się na mnie. Pobiegłam w stronę tej pizzeri, pobiegłam za pizzerie ale on mnie znalazł potem zadźgał mnie. A później obudziłam się w Mangle
-jak mieliście na imię i nazwisko?-krzykneła jakąś dziewczynka w czerwonej sukience
Wszyscy powiedzieli swoje imiona i nazwiska oprócz mnie...
Wachałam się. Bałam się co zrobią. Czy mi uwierzą...-a ty mangle?!-krzyknął jakiś dzieciak
-Ja...-miałam Łzy w oczach
-ej mangle będzie dobrze. Nie płacz-chica pomogła mi wstać i odeszliśmy na chwilę- ej będzie dobrze nie płacz.
Po tych słowach z chicą wróciliśmy
-Nazywam się April Johnson...-powstrzymywałam łzy.
-czekaj co!?-krzykneła lila- masz na imię jak moja siostra i umarłam jak ona...-krzykneła Lila
Lila na mnie spojrzała z uśmiechem a potem mnie przytuliła.
-dobra koniec tego!-krzyknął William a potem złapał mnie za rękę i zaprowadził do pracowni.-zaraz nie będzie tak pięknie. Za niedługo będziesz z swoim liskiem.
O czym on mówił. Czy on... Zamordował Foxy'ego a teraz chce zamordować mnie? Dlaczego?
Nic z tego nie rozumiałam. Byłam już zmęczona wszystkim. Wszyscy zostali wyłączeni oprócz mnie. Wszystkie dzieci I dorośli wyszli bez słówByłam pół przytomna, bałam się co ze mną będzie
-nikt ci nie pomoże. Wszyscy wyszli, twoi przyjaciele ci nie pomogą, a Foxy tym bardziej-był wkurzony. Widać było po nim. Tylko pytanie dlaczego?
Po tym jak to powiedział traciłam przytomność nagle słyszałam łomot a potem nic nie słyszałam. Ale widziałam... To był foxy! Czyli jednak żyje!
-mangle! Halo. Nie zasypiaj mi tu.
-c-co się stało?-obudziłam się.
-żyjesz!-foxy krzyknął a i nagle mnie przytulił
-tak. Tak... Żyje
CZYTASZ
prawdziwej miłości nie da się zniszczyć
Romancejakimś smutnym trafem wpadłam na niego... widziałam jak z@bijał jakieś bezbronne dziecko...