Kilka tygodni później. Byłam w piwnicy... Od tamtego wydarzenia z William'em nie wychodziłam stąd. Nikt nie wiedział że tam jestem. Każdy się o mnie martwił. A ja po cichu płakałam na dole.
Nagle ktoś otworzył drzwi... To był foxy. Podszedł mnie. Wytarłam od razu łzy.
-ej co się dzieje mangle? Każdy cię szukał.
-nie nic. Tak sobie siedzę
-tak sobie? Musi coś być na rzeczy.- zmartwił się foxy-powiedz proszę. Jak nie powiesz nie będę mógł ci pomóc
-bo...-pomyślałam o tej sprawie z William'em i się rozpłakałam. Foxy mnie przytulił
-już... Spokojnie, będzie dobrze...
Przytulaliśmy się przez pół godziny. Czułam się bezpiecznie przy nim...
Myślałam że to nigdy się nie skończy.
Czułam się jak w raju-nie chcesz to nie mów. Ale pamiętaj płacz to nie jest nic złego. Wiec się nie ukrywają z problemami. Od problemów nie uciekniesz.-foxy szeptał mi do ucha dalej mnie przytulając
CZYTASZ
prawdziwej miłości nie da się zniszczyć
Romantizmjakimś smutnym trafem wpadłam na niego... widziałam jak z@bijał jakieś bezbronne dziecko...