Rozdział VI

71 14 0
                                    

-Aira! Gdzie jesteś?- usłyszałam znajomy głos. To Sado mnie wolał. Nie był sam. Za chwilę usłyszałam jak mnie woła jeszcze Abarai i mistrzowie.
Rozejrzałam sie dookoła. Robiło sie juz ciemno. Długo musiałam tutaj siedzieć. Krew na policzku już zdążyła zaschnąć. Czemu ja tu..? Ach tak. Przypomniałam sobie co ja tu robię i wszystko co wydarzyło sie w mieście. Wszystko mnie bolało, a w szczególności siniak na policzku i brzuch. Nagle poświęciła na mnie lampa naftowa.
-Tu jesteś Aira. Martwiłem sie o ciebie- odezwał sie Sensei. Wstałam powoli. Nie odezwałam sie jednak ani słowem. Ishimaru poinformował resztę że mnie znalazł i wszyscy poszliśmy do twierdzy. Gdy doszliśmy Sado zdyzenfekował i opatrzył mi ranę. Abarai widać było że jest niezadowolony, że wróciłam. Poszłam do siebie do pokoju, gdzie sie zamknęłam. Otworzyłam okno i usiadłam na parapecie. Wyjęłam sztylet i odrdzewiacz po czym zaczęłam czyścić go. Ostrze pięknie lśniło. Przez przypadek płyn wylałam na rączkę przez co zauważyłam że farbą sie zmywa. Wyczyściłam ją całą. Nie wierzyłam własnym oczom. Na rączce były wygraderowane inicjały H.S. Może rzeczywiście należał do Hirose San.
Przez długi czas ostrzyłam sztylet. Był taki piękny. Dzięki temu zapomniałam o moich zmartwieniach i sie odprężyłam. Świeże powietrze i spokój na dworzu także łagodziły moje nerwy. Ten pokój jest w idealnym miejscu. Przypomniałam sobie o pierścieniach. Wzięłam je, a sztylet wyłożyłam za pasek. Poszłam na dół. Mistrzowie siedzieli i pili herbatę.
-Witaj Airo. Już lepiej sie czujesz?- odezwał sie łagodnym głosem Sensei. Podeszłam bliżej nich.
-Gdy byłam w mieście coś wam kupiłam- wyjęłam z kieszeni dwa małe pudełeczka i podałam je oby dwóm Ishimaru. Mój Sensei dostał pierścień smoka z czerwonym okiem, a drugi mistrz z niebieskim.
-Bardzo dziękujemy że o nas pomyslałaś- uśmiechnęli sie oby dwaj. Sensei spojrzał na mój sztylet.
-Ładny. Mogę go zobaczyć? -mówi Yoshinori. Podałam go mu- skąd go masz? To sztylet Hirose San.
-Kupiłam go na targu za grosze. Był cały zardzewiały, brudny i pomalowany czarną farbą -wytłumaczyłam- ale go wyczyściłam i naostrzyłam
Sensei kiwnął głową, że rozumie. Jeszcze chwilę mu sie przyglądał po czym mi go oddał- dbaj o niego. To pamiątka po moim wnuku- uśmiechnął się.
-Dobrze Sensei- odpowiedziałam tym samym gestem
-Zauważyłem, że ostatnio źle sypiasz. Masz koszmary?-spytał lekko zmartwiony. Kiwnąłam głową że tak- a co ci sie śni? Opowiedz mi te sny.
Odpowiedziałam mu moje ostatnie dwa sny. O wypatku samochodowym i ten drugi. Mistrzowie wymienili sie spojrzeniami
-Myślę moja droga, że to twoja przeszłość. Mówiłem ci, że pamięć będzie powoli wracać.. -łagodnie sie uśmiechnął- a teraz idź spać..
-No dobrze. Dobranoc wam- powiedziałam cicho
-Dobranoc- odpowiedzieli. Poszłam do swojego pokoju i przebrałam sie w pidżame. Położyłam sie do łóżka spać.
----------
Wiem, trochę krótki i zbytnio nic sie nie działo, ale postaram sie by następny był ciekawszy. Komentujcie proszę

"Drugi wymiar"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz