Rozdział 6

326 21 19
                                    


Y/n pov.




Mój spokojny sen przerwał głośny huk za oknem. Momentalnie przebudzona, spojrzałam przez okno. Na zewnątrz szalała burza.

Próbowałam zasnąć na nowo, ale błyski i grzomty skutecznie mi to uniemożliwiały.

Od dziecka bałam się burz. Te przerażające dźwięki i ryzyko, że piorun może trafić w dach twojego domu sprawiały, że praktycznie za każdym razem, następnego dnia przysypiałam w szkole.

Ostatecznie wzięłam poduszkę i udałam się do drzwi. Może Mark też akurat nie śpi?

Gdy uchyliłam drzwi, żeby wyjść z pokoju, w tym samym momencie otworzyły się drzwi do pokoju chłopaka. W ich progu stanął Mark z poduszką w ręce. Spojrzeliśmy na siebie i cicho się zaśmialiśmy.

R: Też nie możesz spać?

Pokiwałam głową na "tak". Chłopak odsunął się trochę i wskazał głową na wejście do pokoju.

R: Chodź.

Poszłam w jego kierunku, ale gdy tylko korytarz został rozświetlony przez piorun, niemalże od razu wbiegłam do środka. Mark zamknął drzwi i usiadł obok mnie na łóżku.

Y/n: Czemu nie śpisz?

Chłopak westchnął i wbił wzrok w podłogę.

R: Myślę ... trochę ... O tym jak mogłem zrobić coś takiego. Zarówno sobie, jak i tobie - mówiąc to, wskazał na zabandażowany nadgarstek.

Położyłam na nim swoją dłoń i delikatnie pogładziłam ją kciukiem. Ranboo podniósł wzrok i spojrzał mi w oczy.

Y/n: Nie myślałeś wtedy racjonalnie. W głębi serca, nie chciałeś tego zrobić, ale emocje wzięły górę. Nie mogę się gniewać na ciebie tylko dlatego, że nie wiedziałeś co robisz.

R: Nie gniewasz się?

Pokiwałam przecząco głową. Chłopak odetchnął, a na jego twarzy pojawił się niewielki uśmiech.

R: A ty? Czemu nie możesz spać?

Y/n: Ja ... tak jakby, ... trochę...

Rozległ się grzomt. Wzdrygnęłam się na ten dźwięk. Mark wyjrzał przez okno, a potem znów spojrzał na mnie.

R: Boisz się burzy - bardziej stwierdził niż zapytał.

Lekko pokiwałam głową na "tak" i spuściłam wzrok. Po chwili, poczułam ciepłą dłoń Marka na moim policzku, która skierowała moje spojrzenie na jego twarz.

R: Hej, - szepnął - to normalne. Każdy się czegoś boi. To żaden wstyd.

Jego słowa trochę mnie uspokoiły. Cieszyłam się, że mnie rozumiał i nie wyśmiał.

R: Chodź tu - odkrył lekko kołdrę, pokazując, żebym się położyła.

Ułożyłam głowę na swojej poduszce, a potem poczułam jak chłopak kładzie się za mną i wtula się w moje plecy. Chwilę później pokój został rozświetlony przez piorun i rozległ się grzmot, przez co się wzdrygnęłam. Poczułam jak Mark przytula mnie mocniej.

R: Wszystko jest w porządku. Nie bój się. Jestem przy tobie - szeptał mi do ucha.

Było to jeszcze bardziej uspokajające, niż mogło mi się wydawać. Nim się obejrzałam, zasnęłam w jego objęciach.












Ranboo pov.




Obudziłem się jako pierwszy. W moich ramionach spała Y/n. Jej cudne (długość włosów), (kolor włosów) włosy unosiły się i opadały równo z jej oddechem.

Skyscraper (Ranboo x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz