Rozdział 10

305 18 12
                                    


Ranboo pov.





Szpital na szczęście nie był jakoś super daleko od domu, więc mogłem spokojnie wrócić pieszo.

Wszedłem do środka, pobiegłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko. Patrzyłem w sufit, mając na twarzy szeroki uśmiech. Ona żyje. Wszystko będzie dobrze.

Po kilku minutach takiego leżenia podniosłem się i podszedłem. Wziąłem czyste ubrania i poszedłem do łazienki. Wziąłem prysznic i przebrałem się. Gdy skończyłem, wyszedłem z łazienki i udałem się do kuchni, żeby zrobić sobie śniadanie. Przygotowałem sobie jajecznicę na toście i do tego gorącą herbatę. Usiadłem przy stole i zacząłem jeść.

Czułem jednak pustkę. Bez Y/n tutaj, jedzenie smakowało inaczej. Było bardziej ... mdłe? Nie miało ono tego swojego smaku. Nawet, gdy było to coś tak oryginalnego, jak zwykła jajecznica.

Brakowało mi teraz rozmów, żartów i śmiechu. Brakowało mi po prostu jej towarzystwa.

Podnosiłem się na duchu myślą, że wkrótce wyzdrowieje i wszystko znów będzie dobrze.

Będzie dobrze...

Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek od telefonu. Dzwoniła mama dziewczyny.

R: Halo? - zapytałem, przykładając telefon do ucha.

M.Y/n: Witaj Mark. I co? Wiadomo czy się obudziła?

R: Tak, obudziła się. Byłem przy tym. Aktualnie jest na badaniach. Ja jestem w domu, ale później pójdę ją odwiedzić.

Po drugiej stronie dało się usłyszeć głośne odetchnięcie z ulgą.

M.Y/n: Całe szczęście. Jeszcze raz, naprawdę ci dziękuję Mark. Dziękuję ci, że ją uratowałeś. Nie wyobrażam sobie co by było, gdybyś jej nie pomógł.

R: Dziękuję pani L/n, ale ... wciąż czuję się winny za to, że sam pilnowałem, żeby zażywała te leki - choć nie mogła tego zauważyć, moje policzki zaczerwieniły się ze wstydu.

M.Y/n: Mark ... To nie była twoja wina. Nie wiedziałeś, że leki które ma zażywać są złe. To tamten oszust jej to przepisał. Złożyliśmy już pozew do sądu i prokuratury. Okazało się, że jeszcze co najmniej dziesięć osób padło ofiarą tego oszusta. Został już aresztowany i aktualnie czeka na proces. Z tego co wiem, Y/n, ze względu na to, że jest jeszcze niepełnoletnia i nie ma jej w kraju, nie zostanie wezwana w charakterze świadka lub poszkodowanej. Musi za to nagrać i wysłać do nas krótki film, na którym potwierdza, co jej zrobił, ile od niej ukradł, itp.

R: Dobrze. Porozmawiam z nią o tym.

M.Y/n: Kiedy idziesz ją odwiedzić?

R: Po południu.

M.Y/n: Pozdrów ją od nas.

R: Pozdrowię, na pewno.

Porozmawiałem jeszcze chwilę, pożegnałem się grzecznie i się rozłączyłem.













Dochodziła godzina 15.00. Do niewielkiej torby spakowałem kilka książek dziewczyny, jej telefon, laptop, powerbank i kilka innych rzeczy. Kiedy byłem gotowy, założyłem buty i wyszedłem z domu, zamykając za sobą drzwi.

Po drodze do szpitala, wstąpiłem jeszcze do sklepu i kwiaciarni. Nie mogłem w końcu przyjść z pustymi rękami.













Dotarłem do szpitala równo o 15.30. Wszedłem do środka przez szklane drzwi i podszedłem do recepcji.

R: Dzień dobry.

Skyscraper (Ranboo x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz