Rozdział 15

272 19 3
                                    


Y/n pov.





Minęło kilka dni, a moja więź z Markiem z każdym dniem coraz bardziej się zacieśniała. Pomimo dosyć ciężkiego przebiegu choroby, chłopak w końcu wyzdrowiał i wrócił do pełni sił. Zarówno jego, jak i moi fani, bardzo się o niego martwili.

Teraz było już dobrze. I m nadzieję, że będzie tylko lepiej...














Y/n: Mark! Przestań! - uciekałam przed nim, biegając po całym domu.

R: O nie, moja droga. Nie tym razem.

Krótko mówiąc, poszło nam o to, że chciałam, żeby dzisiejszy, wieczorny stream zrobił bez maski i zabrałam mu maskę. A teraz musiałam przed nim uciekać, najszybciej jak się tylko dało...

Gdy dobiegłam do swojego pokoju i nie słyszałam za sobą kroków, pomyślałam, że sobie odpuścił. Już miałam schować gdzieś jego maskę, ale w tym momencie do pokoju wbiegł Mark. Było za późno na jakąkolwiek reakcję...

Chłopak objął mnie jedną ręką w pasie, a drugą odebrał mi maskę z dłoni. Schował rzecz do kieszeni, po czym podniósł mnie i szepnął mi do ucha...

R: Wiesz, że nie ładnie jest kraść?

Y/n: Ale ja nie ukradłam, tylko wzięłam bez pytania, żeby ją przed tobą schować.

R: To wciąż kradzież myszo.

Y/n: Mógłbyś już odstawić mnie na ziemię wieżowcu?

R: Najpierw przeproś, potem się zastanowię.

Y/n: No dobra, przepraszam. Odstawisz mnie już, czy nie?

Chłopak przez chwilę się zastanawiał, po czym rzucił mnie na łóżko i zaczął mnie łaskotać. Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.

R: Coś mi się wydaję, że nie były to szczere przeprosiny - powiedział z zadziornym uśmieszkiem.

Y/n: Hahahaha ... Naj-najsczer-szczer-szczersze ja-jakie ... hahahaha ... tyl-ko is-istnie-eją! Prze-przestań, ... hahahaha ... pro-pro-proszę! ... Hahahaha...

Ranboo w końcu przestał mnie łaskotać. Wciąż próbowałam złapać oddech, gdy chłopak położył się obok mnie.

Gdy uspokoiłam trochę oddech, obróciłam głowę i spojrzałam w oczy leżącego obok Marka. On zrobił podobnie i teraz jedyne co robiliśmy, to uważne studiowanie oczu drugiego.

Y/n: Chciałam tylko trochę pomóc ci w przełamaniu się. Wiem gdzie jest problem. Nie boisz się tylko swojego wyglądu, ale przede wszystkim, boisz się ewentualnego hejtu, związanego z pokazaniem twarzy.

Chłopak przez chwilę się zamyślił, po czym spojrzał z powrotem w moje oczy, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

R: Rozumiem cię. Miałaś dobre intencje, ale wiesz, że to musi wyjść ode mnie. Prawda?

Y/n: Wiem. Wybacz.

R: Nic się nie stało.

Uśmiechnęłam się do niego jeszcze szerzej. Chłopak zjechał wzrokiem na nasze leżące obok siebie dłonie, po czym splótł je, bardzo delikatnie.

Y/n: Według ciebie, też wyglądają ładnie, gdy są tak splecione?

R: Tak ... Są idealne.

Znów popatrzyliśmy sobie w oczy. To było jak hipnoza. Żadne z nas nie potrafiło tego przerwać. Dopiero Mark otrząsnął się jako pierwszy, a ja zaraz po nim. Podnieśliśmy się do pozycji siedzącej i puściliśmy nasze dłonie.

Skyscraper (Ranboo x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz