Y/n pov.Obudziłam się wyspana w swoim łóżku. Na zegarze była godzina 8.19. Chodź trochę niechętnie, podniosłam się z łóżka i odsłoniłam zasłony, rozjaśniając pokój blaskiem porannego słońca.
Przypomniałam sobie wydarzenia z wczorajszego wieczoru. Romantyczna, o ile mogę to tak nazwać, kolacja z Markiem. Wciąż próbowałam dopuścić do świadomości, że to było prawdziwe.
Dla kogo, jak dla kogo. Ale dla mnie, to był jeden z najpiękniejszych wieczorów w moim życiu.
Pomyślałam tak jeszcze przez chwilę, po czym podeszłam do szafy, wyciągnęłam z niej ubrania i poszłam do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby, ubrałam się w wybrany komplet i rozczesałam swoje (długość włosów), (kolor włosów).
Zauważyłam, że w jednym miejscu są one trochę krótsze. Dokładniej w miejscu, gdzie byłam operowana. Moje włosy odrastały dość szybko, ale i tak trzeba było coś z tym zrobić. Nie wygląda to dobrze, gdy wszystkie pozostałe kosmyki sięgają ci do (miejsce, gdzie sięgają włosy), a jeden z nich, sięga ci niewiele poza obojczyki.
Sprawdziłam szybko w telefonie, gdzie jest najbliższy zakład fryzjerski i kiedy się otwiera. Znalazłam jeden niedaleko stąd. Może później tam zajrzę...
Ostatni raz spojrzałam na swoje odbicie i wyszłam z łazienki.
Nie słyszałam odgłosów w kuchni. Chłopak jeszcze najprawdopodobniej spał.
Ostrożnie uchyliłam drzwi do jego pokoju. Tak jak myślałam. Spał "zwinięty w kłębek", szczelnie okryty kołdrą. Jedynie jego dłoń zwisała z krawędzi materaca.
Podeszłam do niego po cichu i ostrożnie schowałam jego dłoń pod kołdrę. Popatrzyłam na jego twarz. Wyglądał tak spokojnie i niewinnie...
Delikatnie odgarnęłam spadające mu na twarz kosmyki jego niesfornych, ciemnoblond włosów. Chodź był przykryty kołdrą pod sam nos, z ruchów jego policzków wyczytałam, że uśmiechnął się przez sen.
Ostrożnie nachyliłam się nad nim i złożyłam delikatny pocałunek na czubku głowy chłopaka. Jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył.
Nie chcąc go budzić, wyszłam z pokoju, najciszej jak się tylko dało i zamknęłam drzwi.
Zeszłam po schodach na dół i udałam się do kuchni. Pierwsze co zrobiłam, to posprzątałam po wczorajszej kolacji. Wczoraj kompletnie nie mieliśmy do tego głowy. Pozmywałam naczynia i schowałam je do szafek.
Postanowiłam przygotować dla nas śniadanie. Zajrzałam do lodówki i wyciągnęłam wszystko, co potrzebne do przygotowania gofrów. Położyłam wszystko na blacie i zabrałam się do roboty.
Kiedy akurat kończyłam ozdabiać jedzenie, usłyszałam kroki na schodach. Spojrzałam w tamtym kierunku. Do kuchni wszedł ubrany w czarną bluzę i tego samego koloru spodnie Mark. Wciąż lekko ziewał i przecierał oczy.
Y/n: Hejka.
R: Cześć ... Sama posprzątałaś po wczorajszej kolacji?
Y/n: Tak. I przygotowałam śniadanie. Smacznego - powiedziałam, podając talerze do stołu.
R: Dzięki - odpowiedział z uśmiechem i usiadł razem ze mną przy stole.
W trakcie śniadania, standardowo, dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Cieszyliśmy się wspólnie spędzanym czasem.
CZYTASZ
Skyscraper (Ranboo x Reader)
FanfictionR: Mysz! - krzyknął wysoki, gdy mnie zobaczył. Y/n: Wieżowiec! Odepchnęłam swoją walizkę nieco na bok i rzuciłam mu się w ramiona. Chłopak podniósł mnie i obrócił pare razy wokół własnej osi. R: Zmieniłaś się odkąd cię ostatnio widziałem. Chyba tro...