Y/n pov.Minął miesiąc od tego całego wypadku na streamie. Moje żebra zdążyły się już zrosnąć, a rana pooperacyjna na mojej głowie, całkowicie się już zagoiła.
Mark odwiedzał mnie codziennie i spędzał ze mną każdą wolną chwilę. Przeważnie, dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się, wspólnie czytaliśmy, oglądaliśmy filmy lub jedliśmy słodycze, przynoszone przez chłopaka.
Zauważyłam, że nawet najdrobniejsze gesty z jego strony, na przykład trzymanie za rękę lub gładzenie po policzku, znacznie mnie uspokajają.
Coraz bardziej utwierdzało mnie to w przekonaniu, że kocham tego chłopaka.
W końcu nadszedł zbawienny dzień, kiedy mogłam opuścić szpital. Podpisałam wszystkie potrzebne dokumenty, a po chwili, podszedł do mnie lekarz.
L: To jest recepta na odpowiednie leki. Będziesz mogła je kupić nawet w Polsce, więc nie musisz się o nic martwić - mówiąc to, podał mi receptę.
Y/n: Bardzo dziękuję - odpowiedziałam, biorąc od niego receptę.
Wzięłam wszystkie swoje rzeczy i udałam się do szklanych drzwi.
Gdy wyszłam na zewnątrz, moim oczom ukazała się wysoka postura Ranboo. Zeszłam z uśmiechem po schodach i stanęłam naprzeciwko niego.
On spojrzał na mnie z góry, uśmiechnął się i delikatnie mnie przytulił. Od razu odwzajemniłam uścisk.
R: Jak się czujesz myszo?
Y/n: W porządku wieżowcu.
Staliśmy tak jeszcze przez chwilę, po czym odsunęliśmy się od siebie. Chłopak wziął ode mnie moje rzeczy i razem udaliśmy się w drogę powrotną do domu. Dobrze, że nie było jakoś daleko i mogliśmy na spokojnie wrócić pieszo.
Gdy wróciliśmy do domu, pierwsze co zrobiłam, to poszłam wziąć prysznic. Cały miesiąc spędziłam na szpitalnym łóżku. Czułam, że śmierdzę jak antybiotyki.
Wzięłam prysznic, myjąc przy okazji włosy. Przebrałam się w świeże ubrania i poszłam do pokoju, żeby ogarnąć kilka rzeczy.
Rozpakowałam wszystkie rzeczy, które Mark przyniósł mi do szpitala i położyłam je na swoich miejscach. Wyciągnęłam receptę od lekarza i przyjrzałam się jej treści. Stwierdziłam, że pójdę do apteki i od razu kupię ten lek.
Zeszłam po schodach na dół. Chłopak robił coś w kuchni. Popatrzył na mnie i lekko się uśmiechnął.
Y/n: Idę do apteki po ten właściwy lek. Pomóc ci jak wrócę?
R: Nie, nie trzeba. Dam radę.
Kiwnęłam głową na znak zrozumienia. Założyłam buty i wyszłam z domu, udając się do apteki.
Weszłam do środka i od razu przywitała mnie ta sama farmaceutka.
Fm: Dzień dobry. Dawno panienki nie było. Podać to, co ostatnio?
Y/n: Nie. Tamten lek okazał się być niewłaściwy. Poproszę ten - mówiąc to, pokazałam receptę.
Kobieta przeczytała treść na skrawku papieru, po czym spojrzała na mnie i powiedziała...
Fm: Proszę zaczekać - powiedziała i zniknęła za regałem. Po chwili wróciła do lady, podając mi dwa pudełka tabletek.
Fm: Czy to wszystko?
CZYTASZ
Skyscraper (Ranboo x Reader)
FanfictionR: Mysz! - krzyknął wysoki, gdy mnie zobaczył. Y/n: Wieżowiec! Odepchnęłam swoją walizkę nieco na bok i rzuciłam mu się w ramiona. Chłopak podniósł mnie i obrócił pare razy wokół własnej osi. R: Zmieniłaś się odkąd cię ostatnio widziałem. Chyba tro...