Ranboo pov.Siedziałem i czekałem. Każda minuta okropnie mi się dłużyła. Każda chwila niepewności, również mnie przyprawiała o ból głowy.
Chciałem wiedzieć, co z Y/n.
Chciałem usłyszeć jakieś pozytywne wieści.
Chciałem, żeby była bezpieczna.
Po chwili z pracowni wyszedł lekarz z wynikami badań. Jego mina jednak nie była dość tęga.
R: Co z nią?
Popatrzył na mnie spokojnym i bez większych emocji wzrokiem.
L: Cóż ... Generalnie, nie powinienem udzielać ci takich informacji, bo nie jesteś z rodziny, ale, na chwilę obecną, jesteś jedyną obecną tutaj bliską dla niej osobą, więc... - gestem dłoni pokazał, żebym podszedł bliżej.
Wykonałem to, o co przysłowiowo mnie poprosił i przyjrzałem się wynikom.
A dokładniej, zdjęciu tomograficznemu jej mózgu.
L: Widzisz to? - wskazał na dziwną, ciemną plamę na jej mózgu.
R: Tak. Co to jest?
L: To jest krwiak na jej mózgu. Mówiłeś, że ma słabe naczynia krwionośne. Najprawdopodobniej naczynie w jej głowie nie wytrzymało i powstał wylew krwi do mózgu, a w jego następstwie, krwiak.
Po tym co usłyszałem, sam myślałem, że zemdleję. Lekarz w ostatniej chwili posadził mnie na krześle i zawołał pielęgniarkę, żeby przyniosła dla mnie szklankę wody. Po chwili, przyszła i podała mi rzeczony napój. Wziąłem łyk i próbowałem zebrać myśli. Ponownie spojrzałem na lekarza.
L: Krwiak jest dość spory. Musimy jak najszybciej ją operować.
Po tych słowach, złapałem się za głowę. Nie wiedziałem, że sytuacja jest aż tak poważna.
L: Niestety, jest jeszcze jeden problem. Na operację potrzebna jest nam zgoda przynajmniej jednego z rodziców. Nawet chodźby telefoniczna.
R: Mam numer do jej rodziców. Znają angielski.
L: Mógłbyś zadzwonić?
Bez dłuższego zastanowienia, wybrałem numer do mamy dziewczyny, włączyłem tryb głośnomówiący i czekałem aż odbierze.
M.Y/n: Mark? Dowiedziałeś się czegoś?
Choć było to naprawdę trudne, bo te słowa nie potrafiły przejść mi przez gardło, w końcu powiedziałem...
R: Tak. Niestety nie mam dobrych wieści.
M.Y/n: Co się dzieje?
L: Jestem lekarzem. Pani córka ma dość sporych rozmiarów krwiak w mózgu. Musimy jak najszybciej wykonać operację, ale potrzebujemy pani zgody.
Po drugiej stronie nie było słychać ani jednego dźwięku. Teraz zacząłem się martwić, nie tylko o Y/n, ale również o jej mamę.
R: Pani L/n? Jest pani tam?
Po krótkiej chwili, dało się usłyszeć głęboki oddech po drugiej stronie.
M.Y/n: Tak, jestem. Oczywiście. Wyrażam zgodę na operację, jeśli jest to konieczne. Mark, tobie przekazuję odpowiedzialność i możliwość podejmowania dalszych decyzji. Ufam ci w stu procentach i wiem, że podejmiesz właściwe wybory.
Poczułem, że stres związany z możliwością powrotu Y/n do Polski, całkowicie ze mnie schodzi. Jej rodzice mi ufali. I pomimo, że brałem na swoje barki ogromny ciężar odpowiedzialności, czułem, że jestem w stanie go udźwignąć.
CZYTASZ
Skyscraper (Ranboo x Reader)
FanfictionR: Mysz! - krzyknął wysoki, gdy mnie zobaczył. Y/n: Wieżowiec! Odepchnęłam swoją walizkę nieco na bok i rzuciłam mu się w ramiona. Chłopak podniósł mnie i obrócił pare razy wokół własnej osi. R: Zmieniłaś się odkąd cię ostatnio widziałem. Chyba tro...