Rozdział 9

289 18 17
                                    


Ranboo pov.





Siedziałem i czekałem. Każda minuta okropnie mi się dłużyła. Każda chwila niepewności, również mnie przyprawiała o ból głowy.

Chciałem wiedzieć, co z Y/n.

Chciałem usłyszeć jakieś pozytywne wieści.

Chciałem, żeby była bezpieczna.













Po chwili z pracowni wyszedł lekarz z wynikami badań. Jego mina jednak nie była dość tęga.

R: Co z nią?

Popatrzył na mnie spokojnym i bez większych emocji wzrokiem.

L: Cóż ... Generalnie, nie powinienem udzielać ci takich informacji, bo nie jesteś z rodziny, ale, na chwilę obecną, jesteś jedyną obecną tutaj bliską dla niej osobą, więc... - gestem dłoni pokazał, żebym podszedł bliżej.

Wykonałem to, o co przysłowiowo mnie poprosił i przyjrzałem się wynikom.

A dokładniej, zdjęciu tomograficznemu jej mózgu.

L: Widzisz to? - wskazał na dziwną, ciemną plamę na jej mózgu.

R: Tak. Co to jest?

L: To jest krwiak na jej mózgu. Mówiłeś, że ma słabe naczynia krwionośne. Najprawdopodobniej naczynie w jej głowie nie wytrzymało i powstał wylew krwi do mózgu, a w jego następstwie, krwiak.

Po tym co usłyszałem, sam myślałem, że zemdleję. Lekarz w ostatniej chwili posadził mnie na krześle i zawołał pielęgniarkę, żeby przyniosła dla mnie szklankę wody. Po chwili, przyszła i podała mi rzeczony napój. Wziąłem łyk i próbowałem zebrać myśli. Ponownie spojrzałem na lekarza.

L: Krwiak jest dość spory. Musimy jak najszybciej ją operować.

Po tych słowach, złapałem się za głowę. Nie wiedziałem, że sytuacja jest aż tak poważna.

L: Niestety, jest jeszcze jeden problem. Na operację potrzebna jest nam zgoda przynajmniej jednego z rodziców. Nawet chodźby telefoniczna.

R: Mam numer do jej rodziców. Znają angielski.

L: Mógłbyś zadzwonić?

Bez dłuższego zastanowienia, wybrałem numer do mamy dziewczyny, włączyłem tryb głośnomówiący i czekałem aż odbierze.













M.Y/n: Mark? Dowiedziałeś się czegoś?

Choć było to naprawdę trudne, bo te słowa nie potrafiły przejść mi przez gardło, w końcu powiedziałem...

R: Tak. Niestety nie mam dobrych wieści.

M.Y/n: Co się dzieje?

L: Jestem lekarzem. Pani córka ma dość sporych rozmiarów krwiak w mózgu. Musimy jak najszybciej wykonać operację, ale potrzebujemy pani zgody.

Po drugiej stronie nie było słychać ani jednego dźwięku. Teraz zacząłem się martwić, nie tylko o Y/n, ale również o jej mamę.

R: Pani L/n? Jest pani tam?

Po krótkiej chwili, dało się usłyszeć głęboki oddech po drugiej stronie.

M.Y/n: Tak, jestem. Oczywiście. Wyrażam zgodę na operację, jeśli jest to konieczne. Mark, tobie przekazuję odpowiedzialność i możliwość podejmowania dalszych decyzji. Ufam ci w stu procentach i wiem, że podejmiesz właściwe wybory.

Poczułem, że stres związany z możliwością powrotu Y/n do Polski, całkowicie ze mnie schodzi. Jej rodzice mi ufali. I pomimo, że brałem na swoje barki ogromny ciężar odpowiedzialności, czułem, że jestem w stanie go udźwignąć.

Skyscraper (Ranboo x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz