Jo
Noc żyła swoim tempem, otulając świat mrokiem, kiedy Jolene ponownie przewróciła się na drugi bok. Nie mogła zasnąć. Nie potrafiła. Alkohol, który wlała w siebie jeszcze nie tak dawno wciąż szalał w drobnych żyłach, wprowadzając w iście szampański nastrój.
Ba, gdyby to od niej zależało, byłaby właśnie w drodze na randomową imprezę, podając się za znajomą gospodarza domówki, jak to miała zwyczaju. Tak po prostu wybić komuś na chatę i bawić się do białego rana, wypijając za darmo resztki alkoholu i wywijając nogami na parkiecie kompletnie nie do rytmu. Bo tak właśnie funkcjonowała. Żyła z dnia na dzień, nie przejmując się konsekwencjami jutra.
Szkoda tylko, że Peach wcale nie podzielała jej imprezowego nastroju i w przeciwieństwie do niej, słodko spała na łóżku, wtulona w wielką, bawełnianą poduszkę. Jo nawet kilkakrotnie dmuchnęła jej prosto w twarz i wsadziła jęzor do ucha, żeby upewnić się, czy aby na pewno odpłynęła do krainy snów, mając nadzieje, że może jednak odpierdolą jeszcze po piwku, jednak niestety - kumpela spała w najlepsze i nawet nie drgnęła, kiedy King odpierdalała swoje najebane rytuały.
Razem z Peach poznały się podczas warsztatów sztuki abstrakcyjnej. Prowadzący sparował je razem do jednego z zadań, tworząc przy tym mieszankę wybuchową. Nie był to za dobry ruch, bo już po potem do końca zajęć nie można było uspokoić ich kącika zabaw i karuzeli śmiechu. Złapały świetny vibe, poszły razem na dwie imprezy i nim się obejrzała stały się wyjątkowo dobrymi znajomymi, urządzając sobie w każdy pierwszy piątek miesiąca wieczory ze sztuką, na których popijając wino i głośno puszczając największe hity lat osiemdziesiątych, malowały pół nocy, aż do skrajnego wyczerpania. Zazwyczaj posiadówki odbywały się w domku Jo, jednak randka współlokatorki wymagała małej zmiany planów. W końcu trzeba sobie pomagać w zaliczeniach, nie?
A szkoda. Bo gdyby chociaż była u siebie, mogłaby znaleźć sobie teraz jakieś zajęcie, zamiast bezczynnie i bezsennie przewracać się na łóżku. Pęcherz również nie był łaskawy. Nacisk świadczący o potrzebie spuszczenia zwieraczy coraz bardziej doskwierał, więc Jo zwinnym ruchem sturlała się ze swojej części materaca, by już po chwili w przykrótkiej, białej koszulce od Peach i cienkimi majtkami przejść do kibla na drugim końcu korytarza. W końcu był środek nocy, wszyscy spali, nie było więc opcji, żeby natknęła się na kogokolwiek.
Zrobiła co swoje, elegancko spuszczając wodę (bo przecież jesteśmy tutaj wszyscy kulturalni) i ruszyła umyć łapy, podśpiewując cicho pod nosem tylko sobie znana piosenkę. Pewnie jakiegoś Zenka Martyniuka, ale kto by się tam nad tym spuszczał. Zakręciła kran i z momentem, kiedy miała zamiar sięgnąć po ręcznik, zauważyła, że drzwi od łazienki się otwierają. Zamarła na moment i nim zdążyła cokolwiek wydusić, męska postać przesunęła się zasypanym krokiem w stronę muszli klozetowej.
Stanęła jak wryta, wpatrując się w ewidentnie dobrze zbudowaną postać. Chłopak miał wyraźnie napięte mięśnie, a jego kręcona czupryna przyprawiła Jo o lekki gorąc w okolicy brzucha. Durny uśmiech wypłynął na jej twarz i zamiast po prostu wyjść, stała tam najebana i cała zadowolona, obserwując jak typ spuszcza z węża.
— Gdybym wiedziała, że można w tym domu po nocach spotkać takich przystojnych facetów, wbijałabym zdecydowanie częściej — zarzuciła zadowolona, krzyżując dłonie na klatce piersiowej i wciąż bezczelnie lustrując wysportowaną sylwetkę.
— CO TY TUTAJ ROBISZ? — alkohol bujał nią grubo i zaburzał trzeźwe myślenie, dlatego minęło kilka dobrych sekund i jego krzyki, by ogarnęła kto przed nią stał. Otis. Otis listonosz. Otis pan poliże słoik to będzie zaklepany. Otis upierdolę ci listy, a potem będę paradować w twoim domu bez koszulki. A właśnie. Tak coś czuła, że już skądś znała ten wyraźny tors. — Śledzisz mnie, szajbusko?! Masz takiego fioła na moim punkcie, że wkradasz się do mojego domu? Psychopatka!

CZYTASZ
(nie)właściwy numer.
RomansaOn jest listonoszem, ale ściemnia, że tworzy aplikacje komputerowe. Ona wychowała się w sierocińcu, jednak woli udawać, że ma wspierającą rodzinę. Poznali się całkiem przypadkiem. Wystarczył błędnie wystukany numer, żeby poczuli przywiązanie i więź...